Zazdrość

Dźwięk powiadomienia w telefonie sprawia, że po plecach cieknie zimny pot. Niewielkie spóźnienie do domu uruchamia wyobraźnię, a informacja, że stał i kokietował ekspedientkę, jest powodem do awantury. W głowie kłębią się tysiące myśli, a i bywa tak, że w przypływie emocji walizka partnera ląduje za drzwiami. Wszystkiemu winna jest zazdrość – stan, nad którym bardzo łatwo utracić kontrolę. Lęk rezonuje nasze głęboko zakorzenione przekonania. Mogą one dotyczyć poczucia, że nie poradzę sobie, gdy mnie to spotka, albo że osoby w moim otoczeniu są moja „własnością” – tłumaczy Zuzanna Myszka, psycholog, terapeuta EEG-biofeedback, właściciel Waves of Harmony.

Można wytłumaczyć, czym jest zazdrość?

Najprościej mówiąc, uczuciem z pewnością znanym każdemu. Jesteśmy zazdrośni o kogoś lub zazdrościmy komuś.

Skąd się bierze i co ją wyzwala?

W świetle dostępnej wiedzy musimy uwzględnić dziedzictwo biologiczne i historię doświadczeń. Zacznijmy od tego, że zazdrość, jak każde uczucie, jest nam naturalna. Zapominamy trochę o naszych biologicznych korzeniach. Jak wylicza psycholog prof. Rafał Ohme: „Od 5 milionów lat nie jesteśmy małpami. Ludzkie ciało mamy od 2 milionów, a współczesny umysł od 70 tysięcy lat”. Naukowcom udało się nawet znaleźć neuroprzekaźnik odpowiedzialny za odczuwanie zazdrości. W eksperymencie przeprowadzonym pod kierunkiem Simone Shamay-Tsoory (Uniwersytet w Hajfie) wykazano, że u osób, którym podano oksytocynę, zaobserwowano wyższy poziom zazdrości wobec zwycięzców, niż u osób, którym podano placebo.

Oczywiście nie jest tak, że wystarczy podać osobie oksytocynę i wzbudzimy w niej zazdrość. Ważny jest kontekst sytuacji i nastawienie danej osoby. Oksytocyna powoduje również przypływ pozytywnych, prospołecznych zachowań, takich jak altruizm, przywiązanie, empatię czy romantyczny związek (2).

Jak kształtują nas doświadczenia?

Zazdrość o kogoś wyraźnie widać u małych dzieci. Zazwyczaj w dzieciństwie odbieramy pierwsze lekcje na temat zazdrości. Dzieci chcą posiąść czas, miłość rodziców, zabawki na własność. Co jest bardzo dla nich frustrujące! O ile u dzieci jest to jednak etap rozwoju emocjonalnego, o tyle przedłużenie się tego uczucia na okres dojrzałości jest nieprawidłowe.

Drugi rodzaj zazdrości dotyczy najczęściej osiągnięć – zazdrościmy komuś lepszej pracy, lepszego partnera czy sukcesu. Paradoksem jest, że często uczucie to budzi się w osobach zdolnych, które do pewnego momentu osiągały w miarę łatwo wszystko, co chciały. Mała ilość porażek nie zbudowała w nich odporności emocjonalnej. Często te osoby mają też silne, chwalące je nadmiernie otoczenie.

Zazdrość ma moc budowania czy jest pierwszym krokiem do destrukcji?

Zazdrość o kogoś do pewnego stopnia jest oczywiście potrzebna. Stanowi istotny sygnał o zagrożeniu związku, skłaniający nas do działania. Jednak znamy opowieści „chorobliwie” zazdrosnych partnerów/partnerek. Jest to często powiązane z silną chęcią osoby dominującej do posiadania absolutnej władzy. A jak pisze psychiatra Antoni Kępiński „ Despotyzm jest powszechnie uważany za osiowy objaw infantylizmu. Absolutna władza wiąże się z absolutną zależnością. Władca zatraca granicę między sobą, a podległym mu otoczeniem” . I takie zachowania często „rozszerzają” się na inne sfery życia np. zawodowe. Ten rodzaj zazdrości jest zazwyczaj szybko diagnozowany przez otoczenie jako patologiczny.

Brzmi zatrważająco.

Pozornie, bo zazdrość o osiągnięcia może być motywująca – zazdroszcząc, zaczynamy pragnąć, co może prowadzić do pozytywnej zmiany. Jeśli powoduje, że zapragniemy osiągnąć sukces lub być w czymś lepszymi, to jest to na pewno zdrowa motywacja.

Jak korzystać z siły zazdrości?

W obu przypadkach ważne jest, co z nią zrobimy. Zauważ, że zależy od interpretacji uczuć. Jeśli zazdrościmy komuś wyników w pracy lub stanowiska, to jest to normalne. Jeśli jednak skupimy się tylko na tym, co zrobić, żeby być lepszym od TEJ konkretnie osoby, to raczej nie uda nam się być lepszymi od niej. Dlaczego? Bo za mało wtedy skupimy się na odkryciu swojej drogi do sukcesu. Dwóch ludzi nie może iść tą samą drogą zwycięstwa. Nie da się skopiować mistrzostwa.

W związkach też?

Tutaj ważne jest pytanie, dlaczego jesteśmy zazdrośni. Czy boimy się czegoś, np. samotności, utraty godności w przypadku zdrady albo tego, że „wyjdziemy na głupka”? Lęk rezonuje nasze głęboko zakorzenione przekonania i może objawiać się przykładowo snami o zdradzie bliskiej osoby. Przekonania mogą dotyczyć poczucia, że nie poradzę sobie, gdy mnie to spotka, lub że osoby w moim otoczeniu są moją „własnością”. Jak pisze David Buss w książce „Ewolucja pożądania” już w starożytności „niewierność żony ściągała hańbę na głowę męża” i powodowała utratę reputacji pozycji społecznej. Czasy się zmieniły, ale obawy pozostają często podobne.

Jak sobie radzić?

Emocje mają to do siebie, że będą się pojawiać, czy tego chcemy czy nie. Dużo ludzi nie ceni mocy emocji, bo nie rozumie ich natury. Chcemy być racjonalni i zaprzeczamy roli emocji. Jeśli jednak towarzyszą nam zbyt sile emocje i jesteśmy obsesyjne zazdrośni, warto dotrzeć do sedna tego uczucia. Mówienie „nie bądź zazdrosna” to jak mówienie „ nie myśl o białych niedźwiedziach”. Automatycznie myślimy o nich. Paradoksalnie zaakceptowanie ich jest pierwszym krokiem w dobrą stronę. Emocje to sygnały bardzo ważne dla nas, mówią nie o tym, jacy jesteśmy, ale o tym, że czegoś nam brak. Dopóki nie znajdziesz swojego źródła, nie zaspokoisz ich i będziesz pragnąć.

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *