Współczesny mezalians

Świat się zmienił. Ewoluowało wiele norm, a dawne obyczaje odeszły do lamusa. Współcześni stawiają na otwartość, którą widać w podejmowanych decyzjach i budowanych relacjach. Nic nie dziwi i jeszcze mniej szokuje, dlatego to, co kiedyś wytykano palcami, dziś przyjmuje się z uśmiechem. W tych trudnych damsko–męskich sprawach wszystko może się wydarzyć. Na miłość nie ma siły, więc gdy uczucie rozkwita, trudno o zdrowy rozsądek. Nawet mając w pamięci teorie, które kładła nam do głowy babcia.

Odwiecznym problemem jest mezalians. W każdą stronę niebezpieczny, bo jak głosi obiegowe powiedzenie: wiek, różnice społeczne i zasobność konta mają znaczenie. Gdy moc fascynacji ostygnie, zostaje szarzyzna, która natychmiast obnaża różnice nie do przejścia.

Wiek namiętności

Idealna różnica wieku wynosi dwa lata. Cztery są jeszcze do przeżycia, ponieważ podobno mężczyźni dojrzewają później. U Agaty wszystko zagrało. O trzy lata starszy Marcin chwilę po obronie dyplomu na klęczkach wręczał pierścionek. Został przyjęty, a rok oczekiwania do hucznego wesela zostawił parze czas na potomka. Wszystko szło zgodnie z planem – rodzice wspierali budowę domu, goście przez miesiące wspominali rozmach ślubnej zabawy, na świecie pojawił się mały Jasiek, a Agata postanowiła marzyć. Wbrew wizji męża, w którego domu z pokolenia na pokolenie kobiety nie parały się pracą. Owszem, angażowały całą mocą w dom i dbałość o męża, ale o przedsiębiorczości nigdy nie było mowy. Zaczęły się pierwsze niesnaski, które już po chwili przerodziły się w tak karczemne awantury, że sąsiedzi zatykali uszy i interweniował ksiądz. Co prawda „po kolędzie”, ale dla Agaty była to potwarz, zdrada i kajdany. Te zerwała i wbrew woli Marcina otworzyła firmę, licząc, że z jej wykształceniem i chęcią działania za kilka lat stanie się kobietą biznesu. Gdy ona pracowała, on wrzeszczał „dość!”. Żądał opamiętania i bycia prawdziwą kobietą, więc pewnego razu powiedziała stop. Wystawiła walizki, zamknęła stary rozdział i otworzyła się na życie. Szczególnie na jednego z pracowników, który na stażu postanowił, że kariera jest wyłącznie w jego rękach.

– Adorację traktowałam jako punktowanie u szefowej – wspomina początki drugiego małżeństwa. Arek nie odpuszczał, bo Agata tak mocno wpadła mu „w oko”, że coraz bardziej był pewien, że to ta jedyna i ze snów. Dzieliło ich piętnaście lat, a łączyło wszystko. Rajdy samochodowe, salsa i wędkowanie nad jeziorem, gdzie w ciszy pomiędzy seksem snuli obawy, co to dalej będzie.

– Będzie rodzeństwo – powiedział ginekolog podczas pierwszej wizyty. Jak wariaci cieszyli się podwójnym szczęściem, a gdy bliźniaki przyszły na świat, okazało się, że potencjalny młody karierowicz jest ojcem i partnerem na medal.

– Wzięliśmy cichy ślub. Widać było dezaprobatę i szepty, że zwariowałam, młodego wzięłam i zaraz będę wyglądać jak jego matka. Niespecjalnie, bo teściowa ma się świetnie i jest babką pierwsza klasa – śmieje się Agata, ale przyznaje, że martwi ją upływ czasu. Jednak wierzy, że na miłość nie ma mocnych, a wiek to tylko liczba.

Stary, ale jary

Tak czuł się Jerzy, biorąc Dorotę za żonę. Ćwierć wieku różnicy i wielka fascynacja ciałem i doświadczeniem, które powodowało, że para początkowo nie wychodziła z łóżka. Jemu zazdrościli koledzy, ona z kolei czuła, że silne męskie ramię będzie ochroną przed całym złem. Znów poczuła się bezpieczna, bo w Jerzyku widziała swojego ojca. Mocnego, odpowiedzialnego faceta, który nie pozwolił, aby im włos spadł z głowy. Teść na ślub też nie chciał się zgodzić i klnąc na czym świat stoi, próbował tłumaczyć przyszłemu zięciowi, że przekreśla młodej dziewczynie życie.

– Posypało się szybciej, niż myślałam. Gdy wyszliśmy z łóżka, to chciałam pogadać, a tu nie było o czym. Jerzyk w kółko był zmęczony, z pilotem w ręku, ciągle próbował mnie stawiać w relacji uczeń – mistrz. Gdy podczas przyjęcia publicznie obwieścił, że co ja mogę wiedzieć na temat polityki, spakowałam walizkę i zadzwoniłam po ojca. Ciosał trochę kołki na głowie, ale w końcu zrozumiał, że się zakochałam i przeżyłam największe rozczarowanie – dodaje Dorota.
Ona rzuciła się w nowe wyzwania, a Jerzy w internet. Szybciej niż sformalizowali rozstanie, w jego łóżku zagościła kolejna młoda. Bardziej pokorna i wpatrzona, tak ocenia ją Dorota, która bez żalu wróży nowej relacji byłego męża powodzenie.

– Różnica pokolenia spowodowała, że nie potrafił mnie zrozumieć. Nawet nie chciał, z przekonaniem, że młoda to i głupia. Piękny dodatek, który powoduje, że notowania wśród kolegów rosną – opowiada.

Z tym współczesnym mezaliansem to jest jednak trudna sprawa. Niezależnie od różnic wydaje się, że na dwoje babka wróżyła i gdy miłości szał wyhamuje, to zderzenie z rzeczywistością może uniemożliwić trwanie związku. Specjaliści podkreślają, że nie ma jednej prostej rady na szczęście. Różnice między partnerami początkowo działają jak magnes. Ten afrodyzjak inności po czasie staje się uciążliwy, ponieważ szereg przyzwyczajeń i to, jak zostaliśmy wychowani, powoduje zgrzyty. Dodają, że wiek nie gra roli, a kryzys w związku ma wyłącznie podłoże społeczne – gdy system wartości jest inny, trudno pchać wspólny wózek. Szczególnie że w życiu zawsze jest pod górę, więc czasem lepiej pójść w mądrość narodu, bo skoro baba z wozu to i koniom lżej!

Oceń ten artykuł

1 komentarz

  • Teresa pisze:

    Tekst-żart. Czy wszyscy w redakcji wiedzą, że mamy 2018?

    „dbałość o męża”
    „interweniował ksiądz po kolędzie”
    „żądał opamiętania i bycia prawdziwą kobietą”

    Wasza wizja kobiety: kobieta-służąca, podporzadkowana kościołowi, prawdziwa tylko wtedy, gdy jest służącą – uśmiałam się

    Droga redakcjo – kobiety zdradzają, masturbują się, dbają o siebie, uprawiają przygotny seks, są egoistkami, robią karierę, nie chcą dzieci. Tak, mamy XXI wiek, Dulska już dawno nie żyje.

    Czy gazetę sponsoruje PiS???????????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *