Sposób na podwyżkę

Jak prosić o podwyżkę


To już ostatni artykuł z naszego krótkiego cyklu „Jak pracować, by się realizować”. Doszliśmy do kolejnego newralgicznego punktu w budowaniu naszych karier, czyli do rozmowy o podwyżce. Jest to na tyle ważny i – jak pokazują badania – trudny temat, że musimy odczarować kilka kwestii z nim związanych.

Polak nie zawsze potrafi

Jeśli czujesz się niepewnie w rozmowach o pieniądzach, to wiedz, że nie jesteś wyjątkiem. Badania zajmujące się tym tematem są zaskakujące, a chwilami wręcz szokujące. Okazuje się, że aż 50% Polaków boi się mówić o pieniądzach! A jakby tego było mało, dodatkowo 30% z nas czuje w tej kwestii dyskomfort. Co to oznacza? Że jedynie 20% Polaków swobodnie podejmuje tematy związane z finansami. Szokujące? To jeszcze nie koniec. Sprawdźmy, jak wyglądają kwestie dotyczące podwyżek. Wyniki badań i w tym względzie są nieubłagane. Ukazują one, że niemal połowa Polaków, bo 48%, nigdy w swoim życiu nie poprosiła o podwyżkę! A teraz pomyśl ilu Twoich znajomych narzeka na swoje zarobki… Pikanterii dodają jeszcze inne statystyki – 25% z nas w ogóle nie wie, czy zarabia dużo, czy mało, bo nie ma wiedzy, jak kształtuje się rynek płac na ich stanowisku w ich branży. Aż 75% Polaków żyje w przeświadczeniu, że pracodawca sam powinien zaproponować podwyżkę pracownikom na nią zasługującym, ale tylko 19% badanych brało udział w rozmowach na ten temat zainicjowanych przez szefa.

Dane te mogą zdumiewać, jednak nie myśl, że są dla Ciebie usprawiedliwieniem, by nic w tej kwestii nie robić. Wręcz przeciwnie! Dlaczego? Choćby dlatego, że powyższe statystyki są bezlitosne i masz jedynie 19% szans na otrzymanie podwyżki bez proszenia o nią. Albo też dlatego, że pieniądze są powodem nr 1 konfliktów rodzinnych.

Mamy więc sytuację, że nie potrafimy, nie lubimy oraz nie wiemy, jak rozmawiać o pieniądzach i podwyżkach, a te stają się głównym powodem sprzeczek i kłótni z najbliższymi. Siedzimy w swoich firmach niezadowoleni z wynagrodzeń, przez co rośnie nasza frustracja, którą z kolei przenosimy do domu i wyładowujemy się na naszych najbliższych… Ale lęk przed podjęciem rozmowy z szefem ciągle jest zbyt duży, dlatego ciągle biernie siedzimy w tym zaklętym kole. Czas je zatrzymać!

Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach

Skąd wzięła się u nas taka niechęć do podejmowania tematów związanych z finansami? Odpowiedzi należy oczywiście szukać w historii i w wychowaniu. Kiedyś, w XVII i XVIII wieku, zamożna szlachta i arystokracja wysyłała swoje dzieci do krajów zachodnich, by tam pobierały nauki lub zatrudniła zagraniczne guwernantki do nauki języków obcych i dobrych manier. A te dotyczyły między innymi stosunku do pieniądza. W ten sposób polskie dzieci się nauczyły, że niegrzecznie jest rozmawiać o pieniądzach i poruszać ich temat. Te dzieci dorastały, zakładały rodziny i przekazywały te nauki dalej swoim dzieciom. Tak na przestrzeni dziesięcioleci powstało wśród polskiego społeczeństwa ogólne przekonanie, że dobrze wychowane osoby – jak prawdziwi dżentelmeni – nie rozmawiają o pieniądzach. Takie przeświadczenie było powielane także w popkulturze. W ogromnej liczbie filmów pojawiają się sceny finansowych negocjacji, gdzie bohaterowie, zamiast rozmawiać o kwotach, zapisują je na kartkach, które sobie przekazują. Wszystko to podświadomie utwierdza nas w przekonaniu, że rozmowa o pieniądzach jest czymś nieeleganckim, złym i brudnym (wszak pieniądze przechodzą przez wiele rąk, przez co mają na sobie wiele zarazków i po kontakcie z nimi należy umyć ręce). Dołóżmy do tego wszystkiego jeszcze społeczne przeświadczenie, że duże pieniądze psują ludzi.

Wszystkie te elementy powodują, że większość z nas nie ma odwagi „wyjść przed szereg” i zapoczątkować rozmowy o finansach, a zaproszeni do niej, jesteśmy skrępowani i pełni niepewności.

Pieniądz to towar wymienny

Co powinniśmy zatem zrobić? Od czego zacząć? Od przewartościowania naszego przekonania o pieniądzach! Mamy XXI wiek, dlaczego więc pozwalamy, by kierowały nami opinie i zachowania sprzed 300 lat?
Ponadto – czy nam się to podoba, czy nie – funkcjonujemy w świecie, w którym pieniądz ma dość duży wpływ na nasze życie. Został wymyślony już w starożytności, jako przedmiot wymiany, by ułatwić ludziom życie. Chodzenie na targ z workiem zboża lub stadem krów, by wymienić je na inny towar, musiało być niezwykle uciążliwe. Dlatego m.in. wymyślono najpierw monety, a potem dołączono do nich środek płatniczy w wersji papierowej. Jest on zdecydowanie lżejszy i łatwiejszy w transportowaniu. Ale to dalej przedmiot wymiany. Dlaczego więc nie zacząć ich ponownie traktować w ten sposób? Jeśli się z kimś wymieniamy, np. naszymi ukochanymi ubraniami, to bez skrępowania o nich mówimy i negocjujemy. A przecież to taka sama wymiana jak pieniądz za towar lub usługę. Praca to również wymiana pieniądza za usługę. Pracodawca wynajmuje naszą pracę i nasze zachowania w zamian za wynagrodzenie. Czysta wymiana między dwiema stronami.

Rozmawiać o podwyżce każdy może

Wielokrotnie już pisałam, że to nie najwybitniejszy specjalista dostaje pracę i nie najlepszy pracownik dostaje awans, lecz ten, który zostanie uznany za najlepszego. To ogromna różnica! Możesz być najlepszym i najbardziej kompetentnym pracownikiem w firmie, ale siedząc cicho w kąciku i skrupulatnie pracując, raczej marne szanse na to, że ktoś Ci przerwie, by docenić pracę i dać podwyżkę. Przecież dobrze pracujesz, na nic się nie skarżysz i jesteś zaangażowana. To znaczy, że dobrze Ci tak, jak jest.
Analogicznie – podwyżkę dostanie nie ten, kto na nią zapracował, lecz osoba, która przekona swojego szefa, że na nią zasługuje. Oznacza to, że aby dostać podwyżkę, trzeba po nią pójść. Jeśli Ty nie zadbasz o swoje, to nikt inny tego nie zrobi. To jest pierwsza, fundamentalna i podstawowa zasada, którą musisz zapamiętać!

Ścieżka po skarb jest długa, ale satysfakcjonująca

Udanie się na rozmowę to jeden z końcowych etapów starania się o wyższe wynagrodzenie. Wcześniej czeka na Ciebie wiele wyzwań. Ale po kolei.

1. Fajnie byłoby móc prosić o podwyżkę wtedy, gdy wiemy, że ją dostaniemy

Najlepiej po jakimś spektakularnym sukcesie, gdy szef Cię pochwalił, docenił Twoją pracę, a w firmie nie umilkły jeszcze „ochy i achy” na Twój temat. Iść na pewniaka – wymarzona sytuacja! Są jednak firmy, w których wnioski o podwyżki rozpatrywane są raz na jakiś czas i nie zawsze jest możliwość „wstrzelenia się” ze swoim osiągnięciem w odpowiedni moment. Miej więc na uwadze, że jeśli u Ciebie stosuje się taką praktykę, będziesz musiała uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Ale niech to nie będzie dla Ciebie przeszkodą przed udaniem się na rozmowę!

2. Odpowiednio wcześniej przygotuj sobie twardy grunt, po którym można pewnie stąpać

Co mam na myśli? Wyobraź sobie sytuację, w której nagle zdajesz sobie sprawę, że mało zarabiasz. Rodzi się w Tobie bunt, frustracja i zniechęcenie. Najpierw okazujesz to w sposób subtelny, by dać do zrozumienia otoczeniu, że powinnaś zarabiać więcej i liczysz na to, że szef zauważy swój błąd i się zreflektuje. Z czasem frustracja rośnie, bo nic się nie zadziało, Twoi koledzy zaczynają Ci doradzać, byś poszła porozmawiać, ale Ty jeszcze nie jesteś wystarczająco sfrustrowana, by wziąć sprawy w swoje ręce. W tym czasie Twoje zaangażowanie znacznie spada, motywacja – leży, a Ty wraz z nią. W końcu coś w Tobie pęka – idziesz do szefa! I co słyszysz w odpowiedzi? „Ale z jakiego tytułu mam ci dać podwyżkę? Od kilku tygodni twoja wydajność spada, ciągle marudzisz i jojczysz”. W najlepszym wypadku usłyszysz „Wróć, gdy się poprawisz”. Co zatem powinnaś zrobić? Posłuchać tej rady: jeśli planujesz podwyżkę, odpowiednio wcześniej zwiększ swoje zaangażowanie i wydajność, wzbudź w sobie entuzjazm. Niech radość pracy z Ciebie emanuje – wszak zaraz będziesz więcej zarabiać!

Najbardziej optymalną sytuacją byłoby proszenie o podwyżkę w czasie, w którym nie musisz udawać entuzjazmu i zaangażowania. Jednak gdy do pracy nakręca nas pasja, często zapominamy o finansach – motywuje nas coś więcej.

3. Fundamentalne pytanie dzieciństwa – „dlaczego?”


Większych pieniędzy nie dostaje się za ładne oczy. Musisz mieć asy w rękawie – argumenty. Przygotuj się do tego. Wypisz sobie na kartce listę swoich osiągnięć. Nie szukaj tylko spektakularnych sukcesów, przy których szczęka opada, bo te zdarzają się rzadko. Skup się też na tych bardziej roboczych: jakie efekty dla firmy przyniosła Twoja praca, ile dla niej zrobiłaś, jakie systemy pracy zoptymalizowałaś, gdzie zaoszczędziłaś czas, ile osób nauczyłaś nowego i wydajniejszego sposobu, o ile zwiększyłaś sprzedaż marketu, oferując klientom dodatkowe produkty przy kasie itp. Zbieraj referencje, pochlebne maile od kierowników i współpracowników, listy polecające. Wypracuj w sobie nawyk dokumentowania swoich chwil chwały, bo nie znasz dnia ani godziny, gdy staną się one Twoim narzędziem zwycięstwa. Możesz też się powołać na zarobki w swojej branży, jeśli są one wyższe niż Twoje wynagrodzenie.

4. Twoja podwyżka to oszczędność dla firmy


Może być tak, że Twoja potrzeba podwyżki pojawi się w nieco trudniejszym okresie dla firmy. Ale to dalej nie musi być przeszkodą dla wyższego wynagrodzenia, jeśli tylko jesteś gotowa wziąć na siebie więcej obowiązków. Wówczas możesz przedstawić całe spektrum korzyści dla firmy wynikające z podwyżki i Twojej dodatkowej pracy z nią związanej. Będzie to klasyczna sytuacja typu „win–win”. Skorzystasz na niej Ty, uzyskując więcej pieniędzy, i pracodawca, otrzymując od Ciebie nową usługę potrzebną firmie.

5. Przygotuj się do randki


Jeśli myślisz, że taktyką „zbitego psa” coś zdziałasz u szefa, to wiedz, że jesteś w błędzie. Ile razy dałaś się poderwać chłopakowi przyjmującemu postawę biednego studenta, melancholijnego grajka śpiewającego „znowu w życiu mi nie wyszło”? A ile razy zainteresowałaś się człowiekiem, który przyjmował postawę „pana życia” planującego podbić świat? Kobiety w dużej większości wybierają obietnicę cudownej przyszłości pełnej perspektyw. Pracodawcy również. Zapomnij więc o argumentach typu: „źle się dzieje, mam słabą sytuację finansową, nie mam motywacji do pracy, konkurencja za płotem płaci więcej”.

Dodatkowo im większa firma, tym mniejsze przejmowanie się Twoimi problemami. Jest to okrutne, ale musimy się opierać na realnych założeniach, nie na wyidealizowanych marzeniach. Idąc po podwyżkę, nie możesz iść po łaskę. Idziesz zaprezentować argumenty przemawiające za tym, że opłaca się z Tobą współpracować i w Ciebie inwestować, bo teraźniejszość jest dobra, a przyszłość – obiecująca.

6. Pamiętaj, że nie tylko Ty musisz poczynić wysiłek związany z Twoim wynagrodzeniem

To samo dotyczy także Twojego kierownika – musi negocjować albo u swojego szefa, albo szukać środków na ten cel w firmowych finansach. Daj mu więc wszystkie argumenty, jakich potrzebuje, by mógł zrealizować ten cel. Dostarcz mu także przygotowane wcześniej dokumenty – referencje, maile pochwalne i inne namacalne przykłady przemawiające za Twoim geniuszem. Ułatw mu zadanie możliwie najbardziej jak się da. Wówczas zwiększysz szanse na szybsze zajęcie się Twoją sprawą.

7. I na koniec przestroga przed bardzo często popełnianym błędem – szantażem

„Jeśli nie dacie mi podwyżki, odejdę” – to najczęściej słyszane stwierdzenie podczas rozmów o podwyżce. Pracownicy uważają to za dobrą taktykę, ale wcale tak nie jest. Szef może Ci wówczas odpowiedzieć: „Śmiało, droga wolna”. Wtedy stracisz pracę i dodatkowo palisz za sobą mosty. A jeśli mimo wszystko otrzymasz podwyżkę, to i tak nie jesteś wygrana. Tracisz szacunek i zaufanie szefa. Od tej pory zacznie Cię postrzegać negatywnie i gdy tylko znajdzie się nowa osoba na Twoje stanowisko, nie będzie miał skrupułów, by Ciebie zwolnić.

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *