Simone de Beauvoir – francuska pisarka, feministka, filozofka

O wyzwoleniu kobiet

Nie rodzimy się kobietami – stajemy się nimi”. Tak napisała Simone de Beauvoir w swojej książce „Druga płeć”, która stała się fundamentem nie tylko dla feministek, ale i dla innych kobiet.

Bo kimże jest kobieta, jeśli nie wytworem kultury, w której jej tożsamość jest określona przez biologię, relację z mężczyzną, posiadaniem rodziny? Beauvoir wskazuje również na czynniki historyczne, ekonomiczne czy polityczne, które zdeterminowały sytuację kobiety i odegrały decydującą rolę w kształtowaniu się obrazu kobiecości obecnego w kulturze Zachodu. Ten obraz, czyli zbiór cech definiujących kobietę idealną, de Beauvoir określa mianem mitu kobiety. Mit ten musi być realizowany, jeśli kobieta nie chce zostać odrzucona. I jeśli zastanowimy się przez chwilę, to bez trudu odnajdziemy je w religii, języku, tradycji czy sztuce. W swojej książce intelektualistka wprowadziła pojęcie Innego, którym jest właśnie kobieta. Mężczyźni zdominowawszy płeć słabszą, postawili je właśnie w takiej roli – Innego, nieistotnego, zdolnego tylko do rodzenia dzieci. „Kobieta jest Prawdą, Pięknem, Poezją, jest wszystkim. Jeszcze raz – Wszystkim pod postacią Innego, Wszystkim, z wyjątkiem siebie.”. A w innym miejscu czytamy: „Mężczyźni zamykają kobietę w kuchni lub buduarze – i dziwią się, że jej horyzont jest ograniczony; podcinają jej skrzydła – i ubolewają, że nie umie latać”.

Filozofka zadaje zatem pytanie, czy możliwa jest zmiana ról, kiedy kobiety zaczną określać same siebie? I odpowiada, że jest to wręcz nieuniknione. Podkreśla, że wyzwolenie kobiet spod mitu oraz rezygnacja mężczyzn z wizji kobiecości mogą ubogacić wzajemne relacje, sprawiając, że zamiast być rezygnacją, stają się one obustronnym darem. Sugeruje ona, żeby porzucić dyskusje na temat wyższości czy niższości jednej płci nad drugą na rzecz równości, akceptując odmienność kobiety i mężczyzny. W ten sposób potencjał kobiet mógłby być wykorzystywany w większym stopniu. Bo przecież ludzkości powinno zależeć na wyzwoleniu każdej jednostki ze sztucznych ograniczeń, które blokują możliwość realizacji jej wolności i swoich możliwości.

W swej książce krytykuje ona między innymi instytucję małżeństwa, sugerując, że rola żony jest formą niewolnictwa, a jednocześnie, choć małżeństwo kobiecie daje zadowolenie, spokój i bezpieczeństwo, to pozbawia ją szansy na wielkość. Sposobem na wyrwanie się z tej sytuacji jest praca, intelektualizm czy zaangażowanie społeczne: „Tylko dzięki pracy kobieta w znacznej mierze przebyła dystans, który dzielił ją od mężczyzn, i tylko praca może jej zapewnić prawdziwą wolność. Gdy kobieta przestaje być pasożytem, system oparty na jej zależności upada; nie potrzebuje już pośrednika płci męskiej między sobą a światem”.

Kiedy Simone de Beauvoir wydała tę książkę, miała 41 lat; praca nad „Drugą płcią” trwała dwa lata, ukazała się w 1954 roku. I jak sama mówiła, ta książka niemal ją zabiła. Wspominała, że to obserwacja amerykańskich kobiet zainspirowała ją do napisania tej książki: „We Francji żaden facet nigdy nie prosił mnie o zaparzenie kawy, wyprasowanie koszuli. Odrzucałam myśl o dyskryminacji kobiet. A w Stanach poznałam wykształcone gospodynie domowe, które były żonami intelektualistów. Widziałam, jak wartościowe kobiety stoją w kącie zaambarasowane, podczas gdy ich mężowie dyskutowali. Kiedy chciały się włączyć do rozmowy, mężczyźni ignorowali je. Oni chcieli je tylko do łóżka, dzieci i sprzątania domu. A był to kwiat amerykańskich uniwersytetów!”.

Intelektualistka od lat żyła w partnerskim związku z filozofem, twórcą egzystencjalizmu Jean-Paulem Sartre. Zarzucano jej, że sama została przez niego zdominowana, że poświęca się, redagując jego artykuły i książki. Spotkali się w 1929 roku w elitarnej École Normale Supérieure, w której oboje studiowali. Po skończeniu studiów, gdy Sartre miał rozpocząć dwuletnią służbę wojskową, oświadczył się jej. Simone jednak nie zgodziła się na małżeństwo. Ale tuż przed wyjazdem Jean-Paul zaproponował jej pakt, który miał obowiązywać przez dwa lata rozłąki. Jak pisze autorka biografii o słynnej parze Nasiłowska: „Chodziło o to, by móc na siebie zawsze liczyć w sytuacjach kryzysowych, a więc jeśli jedno z nich potrzebuje drugiego, to trzeba się stawić. Po drugie: ma to być związek najważniejszy, konieczny, ale niewykluczający innych, przygodnych miłości. Po trzecie: całkowita otwartość. Nie tylko nie wolno się oszukiwać, ale należy informować partnera o wszystkim, co dotyczy naszego życia intymnego”.

Mimo że ten pakt nigdy nie został spisany, oboje starali się go przestrzegać, aż do śmierci Sartre’a w 1980 roku. Ale trzeba przyznać, że ich życie intymne kwitło, nie mylić ze wspólnym życiem – a raczej oddzielnym. Sartre miał wiele kobiet, również Simone nawiązała kilka romansów, jednak tuż po jego śmierci napisała: „Odniosłam na pewno przynajmniej jeden prawdziwy sukces: mój związek z Sartre’em. Miłość ciał i dusz, która z czasem przerodziła się w miłość intelektów”.

Źródła: Simone de Beauvoir, „Druga Płeć”; Simone de Beauvoir „W sile wieku”; Simone de Beauvoir „Siłą rzeczy”; Anna Nasiłowska, „Jean-Paul Sartre i Simone de Beauvoir”.

Tekst: Urszula Abucewicz

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *