NATfashion – rodzinny biznes modowy

Dwa różne temperamenty. Dwa odmienne spojrzenia na modę. Natalia i Aneta, czyli córka i matka. Ta pierwsza lubi minimalizm i delikatne koronki. Druga pokochała eksplozję kolorów, tiule i kokardki. Marka NATfashion jest dokładnie taka, jak jej właścicielki – różnorodna i nieprzewidywalna. Aby się o tym przekonać, warto odwiedzić studio projektowe, znajdujące się na Alei Niepodległości 705 w Sopocie. Można tam nie tylko zobaczyć najnowszą kolekcję, ale również wypić aromatyczną kawę oraz porozmawiać niezobowiązująco o modzie.

Natalio, marka NATfashion to nie tylko Ty, ale również Twoja mama – Aneta.


Natalia Augustyniak (córka): I babcia Edyta, która od samego początku szyła nasze pierwsze projekty. Mama siedzi w branży modowej już od 15 lat. Dzisiaj jesteśmy wspólniczkami. Mama to prawdziwa pasjonatka, która potrafi obudzić się w środku nocy z pomysłem i zacząć projektować. 

Aneta Augustyniak (mama): To prawda (śmiech). Szycia uczyłam się sama od 11 roku życia. Szyłam proste sukienki i spódniczki. Gdy otworzyłam swój pierwszy zakład krawiecki, bardzo pomogła mi teściowa.

Natalia: Ja też jestem samoukiem. Dorastałam w rodzinie, w której maszyna do szycia zajmowała ważne miejsce. Nie wiedziałam jednak, że moje życie zawodowe zwiążę z modą.

Rozumiem, że miałaś na swoje życie zupełnie inny plan?

Natalia: Tak, skończyłam dziennikarstwo i public relations. 

Aneta: Kiedyś nawet wspominałaś, że chciałabyś mieć własny kącik modowy w jakimś czasopiśmie.

Jak więc powstała marka NATfashion?

NATfashion – rodzinny biznes modowy
Natalia: To był mój pomysł. Mama wcześniej prowadziła butik, w którym sprzedawała ubrania sprowadzane na zamówienie. Później zaczęła szyć na zlecenie klientek indywidualnych. Sama również trochę projektowałam. Gdy wyjechałam do San Francisco na wymianę studencką, nosiłam projekty swojego autorstwa. Zbierałam wówczas wiele komplementów. Pomyślałam więc, że warto spiąć moje i mamy działania pod jedną marką.

Patrzę na projekty, które znajdują się wokół nas i widzę dużą różnorodność. Są tiule, koronki, sukienki z motywem kwiatowym. Jaki to styl?

Natalia: Różnorodny (śmiech). Myślę, że marka jest odzwierciedleniem mojej złożonej osobowości. Jest trochę nieprzewidywalna i szalona, a innym razem bardzo stonowana. Naszą siłą jest również fakt, że projektujemy razem z mamą, a każda z nas ma trochę inną wizję. Dzięki temu każda pani znajdzie tutaj coś dla siebie. Mamy zarówno modę dla dwudziesto- i trzydziestolatek, jak i dla pań po pięćdziesiątce. Nie tworzymy kolekcji sezonowych. Gdy tylko zakochamy się w jakiejś tkaninie, od razu zaczynamy myśleć nad nowym projektem.

Natalio, zgodzisz się ze mną, że marka jest dla klientek odważnych?

Natalia: Na pewno dla takich, które nie boją się wyróżniać i cenią sobie unikatowość projektu. Ponadto, nasze ubrania powstają w ograniczonej liczbie sztuk.

90% kolekcji to sukienki. Są również suknie ślubne. Widzę piękne i proste spódnice oraz góry, które chyba można komponować wedle uznania, prawda?

Natalia: Mamy kilka sukien ślubnych w naszej kolekcji, gdzie spódnica i top są zaprojektowane w taki sposób, że można je łączyć w różnych konfiguracjach. Staramy się jednak zaproponować własne rozwiązania. 

Aneta: Czasami, gdy klientka chce dostać projekt unikatowy oraz indywidualny, idziemy na kompromis.

Natalia: W niedalekiej przyszłości planujemy również szyć kombinezony i garnitury. 

A jak wygląda Wasza współpraca? Lecą czasami iskry?


Aneta: Oj lecą, lecą. Ostatnio córka zaproponowała piękną koronkową sukienkę i musiałam przemycić do niej moją kokardkę. Uwielbiam kokardki (śmiech).

Natalia: A ja nie (śmiech).

Macie na sobie projekty własnego autorstwa?

Aneta: Ja mam spodnie ze skóry, które uszyłam 10 lat temu.

Natalia: I wciąż wyglądają jak nowe.

Aneta: Zanim produkt trafi do klientów, wszystko testujemy na sobie. Sprawdzamy, jak się układa, czy się nie gniecie, jak wygląda kwestia prania. Zanim cokolwiek wypuścimy do nowej kolekcji, musimy to gruntownie sprawdzić.

Natalio, jednym z Twoich marzeń jest uruchomienie sprzedaży kolekcji w Los Angeles i San Francisco, prawda?

Natalia: Tak, to jeden z kierunków przyszłego rozwoju. Ludzie są tam bardzo otwarci na nowości i na niszowych projektantów. Nie myślę o tym, aby otworzyć tam od razu autorski butik, ale chciałabym wejść we współpracę z innymi projektantami. Po pierwszych rozmowach wiem, że jest to możliwe.

5/5 - (1 głosów)

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *