Trudno nie zauważyć, jak silny jest obecnie nacisk na strój. Ale to nie tylko domena współczesności. Przecież od setek lat strój stanowił o pozycji społecznej, majątku i podejściu do życia. Dzisiaj, jak nigdy dotąd, zmieniły się możliwości dobierania stroju, czyli po prostu wedle własnego gustu.
Małe grzeszki
Nie od dziś jednak wiadomo, że nie w każdym miejscu wypada się pokazać tak samo. Czym innym jest luźna stylizacja na spotkanie z przyjaciółmi, oficjalny strój do pracy czy na oficjalne przyjęcie. Choć nasze wyczucie stylu i gust uległy w ostatnim czasie ogromnej poprawie, wciąż zdarzają się nam problemy z dobraniem ubrań do okazji. I nie tylko. Problemów jest więcej. Niestety, Polki – piękne i sile kobiety – cały czas boją się wyróżnić. Z podziwem oglądają odważne stylizacje blogerek modowych i gwiazd ekranu czy muzyki, podczas gdy same wskakują w kolejne bezpieczne zestawy.
Słabo prezentuje się też nasza świadomość zakupowa. Jak szalone wpadamy w czasie przecen do sklepów odzieżowych i bezmyślnie kupujemy naręcza ubrań, których nigdy na siebie nie założymy. Nie zmienia to jednak faktu, że styl polskiej ulicy zmienił się w ciągu ostatnich kilkunastu lat diametralnie. Coraz bardziej zaczynają one przypominać ulice Londynu, Paryża czy Nowego Jorku. „Kolorowe ptaki”, „czarne wrony”, minimalistyczne konstrukcje – dziś to wszystko widać w Warszawie, Gdańsku czy Krakowie. Jednym słowem – głowa do góry, jest dobrze!
Garść obostrzeń
Są miejsca, które stawiają przed nami specjalne wymagania odnośnie do stroju. Wśród nich możemy wymienić biuro, elegancką restaurację, operę, wciąż także teatr i kościół. Dla tych z nas, które na co dzień ubierają się raczej na sportowo, wystylizowanie się do któregoś z nich może stanowić prawdziwe wyzwanie. Jak mu sprostać? To wcale nie jest takie trudne, jak może się wydawać. Wystarczy pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Jesteśmy dzisiaj znacznie bardziej świadome swojej wartości, umiejętności i pozycji na rynku pracy.
To oczywiste, że nasze największe atuty to właśnie umiejętności. Praca w biurze wymaga jednak specjalnego stroju. Stroju, który nie tylko wpasuje się w klimat korporacji, ale umocni nasz status w oczach współpracowników, szefów i szefowych czy potencjalnych klientów.
Dlatego właśnie część firm stosuje w swoich biurach tzw. dress code. To zbiór niepisanych zasad wizerunkowych obowiązujących w danym miejscu. Zasady te zmieniają się zależnie od branży czy kraju, w którym pracujemy. Nie możemy jednak zapominać, że to, co mamy na sobie, stanowi komunikat, który przekazujemy ludziom w naszym otoczeniu. Jeśli w pracy zjawimy się ubrane zbyt niezobowiązująco i luźno, możemy zostać odebrane jako niegodne zaufania lub niepoważne. Powinniśmy się tak prezentować, żeby wzbudzać szacunek. Czyli jak…?
W czym do pracy?
Jeśli nie możesz być lepsza niż twoja konkurencja, po prostu ubieraj się lepiej – zwykła mówić Anna Wintour, naczelna amerykańskiego „Vogue’a”. A jako ikona stylu i kobieta o nienagannym ubiorze, raczej wie, co mówi. Może to nie same stylizacje sprawiły, że jest dzisiaj najpotężniejszą kobietą w branży modowej i jedną z najpotężniejszych na świecie w ogóle, ale z pewnością nie zaszkodziły. Bo ubranie to komunikat – stać mnie na wiele, jestem odważna i godna zaufania. W zależności od tego, co chcemy światu zakomunikować, powinnyśmy dobierać nasz strój.
Wiadomo, że kariera zawodowa jest obecnie jednym z największych wyzwań kobiety. I choć nie uśmiecha mi się pisanie tych słów w 2016 roku, to właśnie my, kobiety, wciąż musimy starać się bardziej niż nasi koledzy. Bo na rynku pracy jest nam po prostu ciężej się wybić. W szczególnej sytuacji są te z nas, które chcą wrócić do pracy zawodowej po urlopie macierzyńskim. Wtedy ubranie, które zakładamy na rozmowę kwalifikacyjną, liczy się podwójnie. Bo oprócz umiejętności, doświadczenia i skończonych studiów, pokazujemy potencjalnemu pracodawcy, że bycie mamą nie jest naszym jedynym życiowym wyzwaniem. „Jestem niezależna, świetnie zorganizowana – oprócz opieki nad dzieckiem, mam czas, aby zadbać o siebie”. A to naprawdę wielka sztuka.
Magiczne siedem sekund
Choć przesadne skupianie się na stroju może się wydawać próżne, specjaliści są zgodni – to, jak wyglądamy, w dużej mierze definiuje sposób, w jaki odbierają nas inni. Gdy kogoś poznajmy, pierwsze siedem sekund (!) stanowi klucz do tego, co pomyślą o nas rozmówcy. Ponieważ w tak krótkim czasie nie jesteśmy raczej w stanie streścić wszystkich umiejętności i opowiedzieć o zawodowym doświadczeniu, właśnie nasz wizerunek jest punktem wyjścia do oceny.
Kolejne minuty, a nawet godziny rozmowy są uzupełnieniem tego, co zobaczyliśmy w drugim człowieku w pierwszej chwili. To sygnał, że opłaca się w nas inwestować, że warto nas poznać, że dalej jest coś interesującego… Ubranie może więc albo bardzo nam pomóc, albo zaszkodzić.
Krok pierwszy: redukcja!
W zależności od tego, co chcemy osiągnąć, powinnyśmy dobierać nasze stylizacje. W sytuacjach oficjalnych – stonowane i eleganckie; w codziennych – luźne i niezobowiązujące. Ile razy zdarzyło nam się zobaczyć na ulicy świetnie ubraną kobietę i pomyśleć: „To na pewno dziewczyna, która odniosła sukces; chciałabym być taka jak ona”. A to przecież tylko nienagannie wystylizowana koleżanka – jeśli chcemy, możemy sprawić, żeby inni postrzegali nas dokładnie tak samo.
Oczywiście pojawia się pytanie, czy chcemy, żeby inni oceniali nas na podstawie wyglądu. Ale udzielając odpowiedzi, musimy pamiętać, że dzieje się tak, czy tego chcemy, czy też nie. Warto więc chyba sobie pomóc i zatroszczyć się o swoją szafę. A samo dbanie nie wymaga mnóstwa pieniędzy.
Ostatnio coraz popularniejsze staje się ekologiczne, zrównoważone podejście. „Projekt 333” to pomysł na redukcję garderoby do jedynie 33 ubrań. Wprawdzie tylko przez trzy miesiące, ale zawsze to wyzwanie. Marie Kondo, autorka minialistycznego bloga o modzie, wydała ostatnio tematyczną książkę „The Life-Changing Magic of Tidying Up”, która opowiada o tym, jak pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, niesprawiających nam już radości. I w tym właśnie znaleźć radość. Zdaniem Marie, zmniejszenie liczby rzeczy, które mamy w szafie, pozwala zaoszczędzić pieniądze (to logiczne) i czas. Nie spędzamy już przecież mnóstwa czasu, próbując dobrać odpowiedni strój. Obracamy się wśród 33 podstawowych elementów garderoby, które, połączone ze sobą w dowolne zestawy, dają dobry efekt całości.
Biorąc pod uwagę, że kobiety między 18. a 54. rokiem życiem przyznają, że noszą jedynie 51% ubrań ze swoich szaf, w prostym przeliczeniu wychodzi na to, że marnują pieniędzy połowę wydanych na garderobę.
Bądź sobą (i dopasuj się do sytuacji)
Do skompletowania przyjaznej, ekologicznej szafy, w której zawsze znajdziemy odpowiedni strój, wystarczy znacznie mniej niż setki czy nawet tysiące sztuk odzieży. Kilka ponadczasowych zestawów uzupełnionych modnymi dodatkami zapewni świeży, pożądany przez większość z nas efekt. Bo ponad byciem trendy będzie królować zawsze bycie stylowym. I to właśnie o poszukiwanie własnego stylu chodzi. Perły Margaret Thatcher, czerwona szminka Gwen Stefani – proste, klasyczne rozwiązania sprawdzają się zawsze najlepiej.
Ubierając się i stylizując, pamiętajmy, że patrzą na nas inni. I w zależności od tego, co chcemy im powiedzieć, tak też powinniśmy wyglądać. Choć świadomość i zdrowy rozsądek podpowiada nam, że to nie ubiór czyni specjalistę, to, niestety, nie przeskoczymy naturalnych odruchów, które są jednoznaczne. O naszym obrazie w oczach innych decyduje właśnie to, jak wyglądamy. Dowodzą tego liczne eksperymenty.
Ostatnio popularność w internecie zdobył filmik, na którym specjaliści od wizerunku pokazują „jak stworzyć idealnego sprzedawcę kredytowego”. Godny zaufania, uprzejmy, słowny – taki musi być. A jak powinien wyglądać? Nie mieć dredów, widocznych tatuaży, zbyt mocnego makijażu, włosów w nieładzie. I z takich będących sobą ludzi tworzono „godne zaufania” klony. Sprawdziło się – poziom zaufania natychmiast wzrósł.
Dbaj o samopoczucie
A zatem dobierając strój do okazji, powinniśmy pamiętać o kilku rzeczach. Może najlepiej byłoby spisać je sobie na karteczce i powiesić na drzwiach szafy? Dokąd idziemy, z kim się spotykamy, co chcemy osiągnąć, czego oczekujemy? Odpowiadając sobie na te pytania, należy kompletować strój. Jeśli idziemy do pracy, która nieszczególnie nam się podoba, ubierajmy się jak do tej wymarzonej.
Drogie panie – ostrzegam tylko przed seksownym bieliźnianym kompletem i wielkimi anielskimi skrzydłami. Choć wiele z nas marzy o byciu słynnym aniołkiem, to naszemu szefowi lub szefowej może nie spodobać się taka wylewność!
I na koniec – cieszmy się tym, co na siebie zakładamy. W Waszym biurze obowiązuje ścisły dress code? Dlaczego nie przemycić odważniejszej biżuterii albo przynajmniej kolorowej bielizny – dodawajmy sobie pewności siebie i zawsze, pod ubraniem, bądźmy po prostu sobą.
Tekst: Katarzyna Sudoł
Tak to już jest, że ludzie oceniają innych po wyglądzie, pierwszy wrażeniu – czasami wiele od tego zależy jak ktoś nas odbierze, dlatego warto zadbać o nienaganny strój. Ciekawy artykuł 🙂