„Skandale są dla celebrytów, nie dla zawodowców”

Mimo że pochodzi z artystycznej rodziny, nie rości sobie prawa do bycia wyjątkową aktorką. Oscara też już raczej nie zdoła zdobyć. Nie zmienia to faktu, że Dorota Kolak w pełni realizuje się życiowo i zawodowo, wciąż zyskując rzeszy wielbicieli. Żyje w ciągłym biegu, ale nie potrafi wyobrazić sobie innego trybu działania.

„Lubię. Mam wtedy poczucie, że przywiązuję się do nich taką niewidzialną linką, za którą ciągną mnie w XXI wiek [śmiech]. Dzięki młodym reżyserom poznaję nowe sposoby myślenia, postrzegania świata. Oni forsują zupełnie inną estetykę, wciąż naginają i przekraczają granice języka filmowego. Są odważni na tak wielu płaszczyznach. Nie tylko w artykułowaniu swoich potrzeb, ale w manifestowaniu pewnego rodzaju artystycznej bezczelności – imponującej i inspirującej. Pracując z aktorem, dają lub zabierają wolność. Nazywam to lekcjami niegrzeczności. Mam wrażenie, że zbyt często bywamy grzecznymi aktorami, a reżyserska młodzież zmusza nas do eksperymentowania. Bardzo się z tego cieszę”. (o pracy z młodymi reżyserami – wywiad dla portalu film.onet.pl)

„Leonardo da Vinci powiedział, że dyscyplina jest początkiem wolności. Zgadzam się z nim. Mogę sobie pozwolić na improwizację, ale potrzebna jest też dyscyplina. Dotyczy to przede wszystkim warsztatu. W teatrze muszę być komunikatywna, słyszalna, precyzyjna. Film też wymaga dyscypliny, ale nieco innej. Trzeba stanąć w odpowiednim miejscu, uważać na światła, dźwięk, kierunki spojrzeń itd.” (wywiad dla portalu film.onet.pl)

„Całe zawodowe życie ciężko pracowałam na swoją pozycję, ale muszę przyznać, że w pewnym momencie po prostu miałam szczęście. Pewnie takich aktorek jak ja – z takim potencjałem – jest wiele. Bardzo długo nie grałam w filmach, bo nie dostawałam takiej szansy. Po prostu. Kiedy pojawiły się propozycje, mimo braku doświadczenia grania w fabule, potrafiłam to zrobić. Wie pani, jak teraz o tym myślę, okazuje się, że wszystkie moje ważne filmowe role dostałam od mężczyzn. Maciek Pieprzyca, który jest dla mnie bardzo ważny, Mariusz Grzegorzek, a teraz Tomek Wasilewski.
Czasami budzę się rano i jadąc do pracy, myślę sobie: 'Kurczę, Kolak, fajnie. Jedziesz na plan ciekawej fabuły. A cóż to się stało? Cudownie’ [śmiech]. Chciałabym, żeby to jeszcze trochę potrwało”. (wywiad dla portalu film.onet.pl)

„Moja babcia była taperem, przygrywała na pianinie do filmów niemych. Moje prababki, cztery siostry, założyły damską orkiestrę, którą dyrygował mój pradziadek. Inna prababka podobno fenomenalnie śpiewała. Z kolei dziadek ze strony taty był krawcem teatralnym, szył najpiękniejsze fraki w Krakowie. Tata pracował całe życie w teatrach jako kierownik techniczny, mama uczyła tańca ludowego”. (wywiad dla portalu film.onet.pl)

„Skandale są dziś dla celebrytów, nie dla zawodowców, co mnie akurat cieszy. Poza tym jestem już za stara na skandale. Może gdybym była młodsza, dałabym się na jakiś skandal namówić”. (wywiad dla „Dziennika Bałtyckiego”)

„Talentu nikt nikogo nie nauczy, ale odrzucając całą magię, jaką niesie za sobą ten zawód, widać, że jest jak każdy inny. I jak każdy, także i on ma swój kodeks. Dotyczący rzemiosła: mówienia, oddychania, dykcji, ciała w przestrzeni, akcentacji, frazowania… Tej techniki uczę. Ale mam też nadzieję, że udaje mi się jednocześnie poruszyć pewną przestrzeń intymności tych młodych ludzi, pokazać, że mają możliwości wydobycia z siebie czegoś, o co nawet siebie nie podejrzewają”. (wywiad dla „Dziennika Bałtyckiego”)

„’Seks dla opornych’ graliśmy z Mirkiem Baką już 140 razy i może mnie pani obudzić w nocy nietrzeźwą, a ja wyrecytuję wszystko co trzeba. Ale egzemplarz sztuki to mój fetysz. Raz zgubiłam i była czarna rozpacz. Nowy egzemplarz jest jak obcy człowiek. W tym, który towarzyszy mi podczas prób od początku, są moje notatki, jest 'zapisana’ droga, którą dochodzę do roli. Każdy aktor to zrozumie”. (wywiad dla „Dziennika Bałtyckiego”)

„Zawsze na pierwszym miejscu stawiam sukcesy rodzinne. To, że od trzydziestu paru lat jestem z tym samym fajnym facetem, to, że mam świetną córkę. A potem… wykładnikiem 'sukcesu’ jest ilość i jakość propozycji aktorskich. Ale też nie będę ukrywać, że pełna widownia od stu przedstawień i w Gdańsku, i w Warszawie, jest dla nas ogromną radością. Rozpoznawalność nie ma nic wspólnego z sukcesem. Popularność jest niejako przy okazji. I krótko trwa”. (wywiad dla portalu tygodnikprzeglad.pl)

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *