Być fair czy nie?

W obecnych dniach, gdy społeczeństwo zajmuje się kwestią zakazu handlu w niedzielę, temat handlu spod znaku „fair trade” wydaje się wręcz kosmiczną ideą. A jednak dla globalnego myślenia o handlu są to sprawy niezwykle istotne. Dlaczego? Bo jesteśmy jego częścią.

Świadomy konsumpcjonizm

Robiąc zakupy spożywcze, nie zastanawiamy się zazwyczaj nad tym, skąd pochodzi dany produkt i co tak naprawdę wkładamy do koszyka, a potem na nasze talerze. Skupiamy się raczej na cenie, na wyglądzie opakowania, na ulubionej marce, która daną rzecz wyprodukowała.

Niektórzy z nas, tak zwani świadomi konsumenci, czytają skład konkretnych towarów, a jeszcze inni szukają dodatkowych informacji tj. kraj pochodzenia artykułu albo konkretny certyfikat. Niestety ci ostatni wciąż stanowią mniejszość wśród polskich konsumentów. Zwłaszcza teraz, gdy świadomość naszego społeczeństwa skierowana jest w stronę zakazu handlu w niedzielę, kwestia „fair trade” wydaje się wręcz kosmiczną ideą. Jednak dla globalnego myślenia o handlu to właśnie „fair trade”, a nie wolne niedziele, jest sprawą niezwykle istotną. Dlaczego? Bo jesteśmy jego częścią.

W świecie wyzysku

Przede wszystkim cokolwiek by nie mówić o Polsce, żyjemy w kraju dobrobytu. Nie cierpimy na brak wody, żywności czy innych elementarnych składników do życia. W naszym kraju spotykamy się z wyzyskiem pracowniczym w śladowych ilościach i choć niektórzy pracują za mało godziwe stawki, to jednak daleko nam do państw, gdzie większość ludzi żyje na skraju ubóstwa i jedyna praca zarobkowa, jaka przypada im w udziale, to ta za mniej niż 100 dolarów w roku.

Pracownicy plantacji kawy, herbaty i kakao zarabiają mniej więcej pół dolara dziennie, czyli właśnie około 100 dolarów rocznie. Są to kwoty pozwalające im wyżyć, a dokładniej – nie umrzeć z głodu, ale nie stać ich na nic poza tym. To zadziwiające, biorąc pod uwagę fakt, że dzienne światowe spożycie kawy wynosi 2 miliardy filiżanek. Tymczasem z każdej wypitej filiżanki kawy jej producent otrzymuje jedynie 5-25 groszy. Co gorsza, przedstawiciele koncernów takich jak Nestlé czy Jacobs przyznali, że nie mają pewności, z jakich dokładnie plantacji pochodzi wykorzystywana przez nich kawa.

Z kolei pracownicy plantacji herbaty w Kenii otrzymują niespełna 5 szylingów kenijskich za kilogram liści herbaty, co w przeliczeniu na złotówki wynosi 17 groszy. Zaś Wybrzeże Kości Słoniowej ma 40% światowego udziału w produkcji kakao, ale na plantacjach pracują kilkuletnie dzieci i wiele z nich nigdy nie poznało smaku czekolady.

Co nas to obchodzi?

Oczywiście najłatwiej jest powiedzieć „mnie to nie dotyczy”. Jednak każda osoba, każdy pojedynczy konsument, wybierając produkt z półki sklepowej, podejmuje decyzję, której konsekwencje odczuwalne są dla wielu innych ludzi. Inaczej sprawa wygląda, gdy kupujemy artykuły lokalne, wyprodukowane czy wyhodowane w Polsce – wówczas mamy większą wiedzę o tym, skąd dane produkty pochodzą, możemy sobie mniej więcej wyobrazić to, w jakich warunkach została wytworzona i jak do nas trafiła. Co innego w przypadku produktów z odległych krajów, zwłaszcza tych z tzw. Trzeciego Świata lub Południa, gdzie wciąż bywają łamane fundamentalne prawa człowieka.

Z krajów tych przybywają do naszych kuchni produkty, stosowane przez nas na co dzień: kawa, herbata, kakao, czekolada, cukier trzcinowy, cytrusy, orzechy (nerkowca, ziemne, brazylijskie), ryż, przyprawy, suszone owoce (mango, ananas, pigwa, daktyle), banany, miód, zioła, wino i wiele innych, zwłaszcza tych typowych dla tzw. kuchni orientalnej np. komosa ryżowa (quinoa), pasta sezamowa (tahini) czy mleczko kokosowe.

Lubisz przekąski z hummusem, uwielbiasz czekoladę, nie wyobrażasz sobie dnia bez filiżanki kawy z rana, a wieczorem delektujesz się lampką ulubionego wina? To pomyśl czasem o tym, skąd wzięły się w twoim domu te produkty. Czy nie pochodzą czasem z plantacji, gdzie pracują dzieci, gdzie nie przestrzega się praw człowieka, gdzie praca wykonywana jest w niebezpiecznych, niehigienicznych warunkach i za głodowe pensje?

Co możemy zrobić?

Przede wszystkim możemy kupować odpowiedzialnie. Wszystkie te produkty można nabyć ze specjalnym certyfikatem „Fair Trade”. Poza tym, że są to towary dobrej jakości, to zazwyczaj pochodzą z upraw ekologicznych (bez chemii, substytutów i składników modyfikowanych genetycznie). Wybierając więc te produkty, robimy podwójnie dobrą robotę – dla innych i dla siebie. Towary „Fair Trade” znajdziemy w większości marketów, tj.: Alma, E. Leclerc, Carrefour, Tesco, Lidl, Piotr i Paweł. Szacuje się, że w całej Europie jest około 60 tysięcy supermarketów, które w swoim asortymencie posiadają tego typu towary. Przodownikami w tym zakresie są Szwecja, Francja i Wielka Brytania.

Co to jest Fair Trade?

„Fair Trade” to nurt, który powstał w latach 60. na fali popularnego wówczas hasła „Trade not Aid” – „handel zamiast pomocy”. Dziś Fair Trade (po polsku „Sprawiedliwy Handel”) dąży do wyeliminowania ubóstwa z krajów tzw. Globalnego Południa, czyli Afryki, Azji, Ameryki Środkowej i Południowej. Główną filozofią tej organizacji jest przeświadczenie, że zysk i produkt nie są ważniejsze od człowieka.

Jak mówi oficjalna definicja: „Fair Trade, czyli Sprawiedliwy Handel, to partnerstwo handlowe, oparte na dialogu, przejrzystości i szacunku, które dąży do większej równości w handlu międzynarodowym. Przyczynia się do zrównoważonego rozwoju przez oferowanie lepszych warunków handlowych oraz ochronę praw marginalizowanych producentów i pracowników najemnych, szczególnie w krajach Południa”.

Podstawowe założenia Fair Trade

Uczciwe ceny, wsparcie dla małych gospodarstw, wykluczenie przymusowej pracy dzieci, przestrzeganie kryteriów ekologicznych, odpowiednie warunki zatrudnienia, sprawiedliwe płace i odpowiednie warunki socjalne, przejrzystość, uczciwość i szacunek w relacjach handlowych, zwiększanie świadomości konsumentów, szacunek i troska dla ludzi i środowiska, promocja równych szans dla kobiet.

Kontrowersje wokół Fair Trade

Przeciwnicy Fair Trade zwracają uwagę na kilka zasadniczych kwestii, które kłócą się z ekologicznym wizerunkiem ruchu – np. przypominają o tym, że daleki transport surowców i produktów przyczynia się do zanieczyszczania środowiska.

Ponadto niektórzy ekonomiści uważają Fair Trade za szkodliwą dla gospodarki formę interwencjonizmu prowadzącego do nadprodukcji i zaniżania cen. Inni wskazują z kolei na mechanizmy manipulacji, na których opiera się działalność ruchu – zachęca się bowiem do kupowania produktów „Sprawiedliwego Handlu” z pobudek ideowych, a robią to instytucje i osoby traktujące tę działalność jako źródło dochodu. Krytyka Fair Trade wymierzona jest również w duże sieci handlowe – współpraca z dużymi firmami, krytykowanymi za naruszanie praw pracowniczych i stosowanie cen dumpingowych, nie jest wg wielu ekonomistów i socjologów „fair”.

Jak jest naprawdę?

Prawda jak zwykle leży po środku. Trudno powiedzieć, na ile działania organizacji psują rynek, a na ile działają prospołecznie. A my, konsumenci, jak zwykle mamy wybór. Albo być fair, albo nie.

Autor: Magdalena Raczek

5/5 - (2 głosów)

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *