Wydobyć ukryte piękno, czyli jak kobiety w średniowieczu dbały o urodę

Zamek w rynie

Piękno niejedno ma imię – tę dewizę znamy już od stuleci. I chociaż w ciągu wieków zmieniały się kanony piękna, zawsze punktem odniesienia była natura. Stanowiła inspirację i niezgłębioną skarbnicę dbania o zachowanie uroku na co dzień. Mimo rozwoju przemysłu kosmetycznego, podobnie jest i dzisiaj. I tak jak w wiekach średnich, często zwracamy się ku wydobywaniu naturalnego piękna.

Piękno – wewnętrzne czy zewnętrzne?

Średniowiecze bywa określane jako epoka ponura, zanurzona w klimacie pokuty i oczekiwania na rychłą śmierć. O ile taka wizja znajduje potwierdzenie w wielu źródłach historycznych, jest jednak dużym uproszczeniem. Warto bowiem pamiętać, że mówimy o kilku stuleciach, w czasie których ludzkość w różnych rejonach świata przechodziła ewolucję. Poza tym źródła historyczne wskazują na to, że potrafiono się nie tylko modlić i smucić, ale również dobrze bawić. I dbać o różne wymiary piękna.

 

W kulturze średniowiecza kobieta jawi się najczęściej jako osoba skromna, wręcz uniżona, która niknie w cieniu wojowniczych mężczyzn. A co z jej urodą? Miała być przede wszystkim pełna cnót, czyli piękna wewnętrznie. Nie oznacza to jednak, że białogłowy nie dbały o swoją powierzchowność. W zależności od wpływów kulturowych i regionów geograficznych, podświadomie poszukiwały piękna. I miały na to swoje sposoby, przekazywane ukradkiem z pokolenia na pokolenie.

Naturalne sposoby na piękno

Historycy wskazują, że pierwsze próby stosowania kosmetyków sięgają starożytnego Egiptu. Inspiracje starożytnością można spotkać także i w średniowieczu, choć były one raczej subtelne. Pierwsze kosmetyki, które przypominają współczesne wyroby tej branży, pojawiają się dopiero w XIX wieku. Puder i róż, zresztą zwalczane przez Kościół katolicki, to raczej domena baroku. A w wiekach średnich? Często zwracano się w sposób skrajny ku naturze, również pod wpływem kultury anglosaskiej. Moda na bladość cery królowała na dworach średniowiecznej Europy, a zabieg upuszczania krwi był powszechnie praktykowany, podobnie jak unikanie słońca czy picie octu.

Jednak jak wskazują źródła historyczne, dbałość o urodę nie była wyłącznie domeną dworzanek. Kobiety różnych stanów społecznych zabiegały o piękno, szukając go wprost w naturze. Wargi barwiono za pomocą owoców leśnych lub ucieranych na pył płatków kwiatów. Sposobem na piękną i lśniącą skórę było wcieranie białek jaj. Do pielęgnacji włosów stosowano m.in. sok z cytrusów. Z kolei mikstura octu z białkiem jaj miała zapewniać gładkość cery. Niektóre zabiegi były dość ryzykowne, np. zakrapianie oczu sokiem z wilczych jagód, które miało naturalnie rozszerzać źrenice, mogło skutkować utratą wzroku. Podobnych prób na pograniczu ryzyka było więcej, co może świadczyć, że kobiety, również w wiekach średnich, były zdeterminowane w zabieganiu o własne piękno.

Czerpać z natury to, co najlepsze

Współczesna, nowoczesna kobieta ma do dyspozycji tysiące kosmetyków na każdą okazję. Warto jednak od czasu do czasu wrócić do naturalnych żywiołów i skorzystać z wyrafinowanych zabiegów SPA. Znakomitym ku temu miejscem jest SPA Księżnej Anny – sanktuarium luksusu, tradycji pielęgnacyjnych i pierwotnej siły natury czterech żywiołów na zamku w Rynie. Tutaj w magiczny sposób można schować się przed całym światem i uzyskać harmonię między ciałem, umysłem i duszą. Stąd wyrusza się w podróż pachnącą wonnymi olejkami i ziołami, podobnie jak przed wiekami wprawiającą w stan błogości i relaksu. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej http://www.zamekryn.pl/spa/spa/.

SPA ryn

1/5 - (1 głosów)

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *