Podchodź do wszystkiego z miłością!

Chciała przyjechać do Europy tylko na dwa lata, ale los chciał inaczej. Victoria Jiang   do Warszawy przyleciała dwanaście lat temu z północnych Chin. Dziś nie żałuje, że tak właśnie potoczyło się jej życie. Jest szczęśliwą żoną, matką i odnoszącą sukcesy businesswoman.

Co podoba Ci się w Polsce?

Podoba mi się to, że jest dużo zieleni i parków, do których można chodzić na spacery. Jest dużo mniej ludzi, nie ma takiego tłumu na ulicach i w komunikacji miejskiej jak w Chinach. Jest większa przestrzeń.

Mogłaś mieszkać wszędzie w Europie, a wybrałaś Polskę. Co Cię zaskoczyło w naszym kraju najbardziej? Co było najtrudniejsze?

Na początku chciałam przyjechać do Europy, aby nauczyć się któregoś z europejskich języków i poznać nową dla mnie kulturę.  Ukończyłam filologię angielską na Uniwersytecie w Dalian. Myślałam o Włoszech. Ale okazało się, że wówczas Włosi wydawali wizę tylko na określony czas. Musiałam wybrać między Węgrami a Polską. Zdecydowałam się przyjechać do Polski. Był to zupełny przypadek. Planowałąm zostać dwa lata, ale jestem do dziś. Wasz język naprawdę mnie zaskoczył. Nie wiedziałam, że jest tak trudny, ale zaczęłam się go uczyć. Nie poddawałam się. Dziś mówię płynnie po polsku. Zaskoczyli mnie też ludzie. Na początku nie byli dla mnie uprzejmi, zwłaszcza w autobusach i tramwajach. Teraz jest już lepiej. Zaskoczeniem była dla mnie też znikoma liczba chińskich restauracji w Warszawie. Myślałam, że jest ich znacznie więcej (śmiech).

W Polsce znalazlaś swoje miejsce na ziemi. Masz siedmioletniego syna i męża Polaka. Jak się poznaliście?

Tomasz był moim uczniem (śmiech). Chodził na zajęcia z języka chińskiego w mojej szkole językowej. Zaiskrzyło między nami. Wpadliśmy sobie w oko. Jesteśmy już dwanaście lat po ślubie. Mamy cudownego synka Antka. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Bez niej nic by nie miało sensu. Staramy się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Uwielbiamy wspólne wyjazdy. Jesteśmy szczęśliwą polsko-chińską rodzinką.

To skoro jesteśmy przy tematach damsko-męskich, muszę spytać Cię o polskich mężczyzn. Potrafią adorować kobiety? Są gentlemenami czy nie za bardzo?

Z moich doświadczeń wynika, że większość z nich to gentlemeni. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale na szczęście nie za często.

Wspomniałaś o szkole językowej. Nadal prowadzisz ten biznes?

Już nie, trochę się zmieniło. W mojej szkole uczyłam dzieci i dorosłych nie tylko języka, ale i kultury Chin, ale po jakimś czasie ją sprzedałam. W Polsce pracowałam w różnych branżach, ale głównie były to sektory powiązane z eksportem, importem, logistyką i administracją. Obecnie jestem dyrektorem zarządzającym na Polskę w Tiedada Logistics chińsko- europejskiej firmie z branży transportu kolejowego. Kocham to, co robię.

Duże jest zainteresowanie Polaków nauką języka chińskiego?

Coraz większe. Na moje lekcje przychodziła nie tylko młodzież, ale także osoby starsze.

Trudno jest się przebić na polskim rynku pracy? Jakie widzisz różnice, porównując Polskę i Chiny, także pod kątem sytuacji kobiet?


Polskę i Chiny dużo dzieli. Na przykład dla większości Chińczyków praca w weekendy jest czymś naturalnym i nie jest żadną tragedią. W Polsce większość osób pracuje od poniedziałku  – do piątku. W chińskich firmach codziennie rano są apele, na których dyrektor wita się z pracownikami i mówi o zadaniach do wykonania na dany dzień. W Polsce tego nie spotkałam. Co do sytuacji kobiet na rynku pracy, to myślę, że jest podobna na całym świecie. Nie jest łatwo być kobietą, ale kobiety są mądre, inteligentne i szybko się uczą. Potrafią także robić kilka rzeczy w jednym czasie. Jesteśmy bardzo dobrze wykształcone i zorganizowane. Na rynku pracy wiele się zmienia. Myślę, że teraz nadchodzi czas dla kobiet.

Co było tutaj dla Ciebie największym wyzwaniem?

Najtrudniejsze było nauczenie się języka polskiego, poznanie waszej kultury i mentalności. Spędzałam dużo czasu z Polakami, którzy pomogli mi zrozumieć Polskę, nawiązać dużo ciekawych relacji międzyludzkich i przyjaźni. Dzięki temu później było mi łatwiej zrozumieć polskich klientów, ich oczekiwania i wymagania. Polska i chińska mentalność kompletnie się różnią, ale to wynika z fundamentów naszych kultur i otoczenia. Moim największym wyzwaniem, z którym musiałam się zmierzyć było objęcie posady właśnie w Tiedada Logistics.

Chińska gospodarka bardzo sie rozwija, rząd ściąga pracowników z całego świata, a Pekin i Szanghaj wyrastają na potęgi. Z perspektywy czasu myślisz, że łatwiej byłoby Ci osiągnąć sukces w Polsce czy w Chinach?

Myślę, że kraj nie ma tu żadnego znaczenia. Ważny jest cel, do którego się zmierza, pewność siebie, odpowiednia motywacja i determinacja. Trzeba mieć siłę, by zawalczyć o to czego się pragnie. I się nie poddawać. Wtedy wszystko się uda, niezależnie od tego, co będziesz robić i w jakim kraju mieszkasz.

Jak zachować równowagę między życiem prywatnym a pracą? Jaka jest Twoja rada dla naszych czytelniczek?

Po prostu podchodź do wszystkiego z miłością. I kieruj się miłością.


Urodziłaś się w Harbinie. W pięknym i niezwykle mroźnym mieście na północy Chin, które słynie na całym świecie z fantastycznych lodowych rzeźb. Nie brakuje Ci czasem kraju? Jeździsz tam od czasu do czasu?

Tęsknie za moim krajem i Harbinem. Raz do roku staram się wracać do Chin. Wtedy próbuję odwiedzić nie tylko moje rodzinne miasto, ale także podróżuję po kraju. Przyjeżdżam do miejsc, które są dla mnie ważne.

Jak zareagowała Twoja rodzina,  gdy im powiedziałaś, że zostajesz w Polsce?

Moja rodzina to w pełni zaakceptowała i cieszy się, że tu jestem. Mam tu teraz też polską rodzinę i przyjaciół zarówno wśród Polaków, jak i Chińczyków.


Jesteś atrakcyjną dojrzałą kobietą, a nadal wyglądasz bardzo dziewczęco. Azjatki słyną z młodego wyglądu mimo upływu lat. Co robisz, by zachować tak zdrowy wygląd?

Dziękuję za komplement. Cóż, staram się dobrze odżywiać, uprawiać sport, spędzać dużo czasu z rodziną. Gimnastykuję się prawie codziennie. Ważne są ćwiczenia rozciągające. Robię także brzuszki. Kiedyś dużo biegałam, teraz nie mam na to już za dużo czasu. Jem dużo warzyw, owoców, ryb i baraniny. 

A jakie są Twoje plany na przyszłość?

Mój najważniejszy plan to wykształcić syna tak dobrze, jak to tylko możliwe.

Co daje Ci siłę i co Cię uszczęśliwia?

Szczęście moich bliskich sprawia, że i ja jestem szczęśliwa. Ich szczęście przekłada się na moje, a to daje mi siłę do wszystkiego.

WYWIAD: AGNIESZKA WASZTYL

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE

5/5 - (1 głosów)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *