FOMO – za czym tęsknimy, jeśli tęsknimy?

fomo

Fear of missing out – przejmujący strach przed tym, że inni ludzie mogą właśnie przeżywać fantastyczne chwile i przygody, podczas gdy my w nich nie uczestniczymy. Ten społeczny niepokój związany jest z potrzebą nieustannego trzymania ręki na pulsie – sprawdzania powiadomień na telefonie, oglądaniu zdjęć na portalach społecznościowych, śledzeniu trendów i wydarzeń.

Życie stand-by

Ten strach przed utratą czegoś, co być może mogłoby nas zainteresować, jest charakterystyczny dla czasów, w których żyjemy. Całą dobę podłączeni do sieci, nie wyobrażamy sobie egzystencji bez telefonu, komputera, tabletów. Nasze życie w dużej mierze jest zdefiniowane przez liczbę aktywności społecznych, które podejmujemy w internecie. W tym świecie, pozbawionym chwili wytchnienia, nie zwracamy uwagi na to, jak szybko zwykłe sprawdzanie telefonu może przerodzić się w uzależnienie.

A uzależnieni jesteśmy od tego, by cały czas być na czasie. Przeciętny człowiek nie potrafi pogodzić się z faktem, że coś może go ominąć. „Nie ma cię na Facebooku – nie istniejesz”, głosi popularne ostatnio powiedzonko. I z biegiem czasu nabiera coraz bardziej niepokojącej aktualności.

Zawsze być na czasie

FOMO jest więc strachem przed utratą, strachem przed żalem. Żalem, że coś nas ominęło, że nie wzięliśmy udziału w jakimś wydarzeniu, na którym świetnie się bawili nasi znajomi. Boimy się podjęcia złej decyzji odnośnie do spędzania wolnego czasu.

Zaburzenie to objawia się zwykle kompulsywnym, nieprzerwanym sprawdzaniem swojej skrzynki mailowej czy portali społecznościowych, na których mamy swoje profile. Żyjemy pod presją bycia na czasie, zawsze zorientowani i ciekawi świata, gotowi na podjęcie nowego wyzwania czy przygody. W tym zabieganym świecie nie ma po prostu czasu na pomyłkę, złą decyzję, chwilę zawahania. A co, jeśli impreza, którą właśnie zignorowaliśmy, będzie najciekawszym i najszerzej komentowanym wydarzeniem roku? A co, gdy właśnie tam przegapimy okazję do poznania ciekawej osoby, do otwarcia sobie drzwi do dalszej kariery? Z takiego założenia wychodzi większość z nas i często, nawet mimo niechęci, wychodzimy z domu na kolejne towarzyskie spotkanie. Strach przed byciem zapomnianym i pominiętym jest większy niż zmęczenie po ciężkim dniu pracy.

Grzech relaksu

Brakuje nam czasu – tak na relaks, jak na wypoczynek. W zabieganym świecie nie ma chwili do stracenia. Każda jest na wagę złota. Absurdalnie czasem wstyd nam się przyznać, że w ogóle mamy jakiś wolny czas. Mało zajęć świadczy przecież o nieudolności, zerowych ambicjach i braku sukcesu. Siedzisz w domu – jesteś nikim. Zapomnieliśmy, że praca nie jest centrum naszego świata, a powinna być tylko narzędziem zarabiania pieniędzy. A te – narzędziem realizacji marzeń, wypełnienia potrzeb i oczekiwań. A nie celem samym w sobie.
Kolejne dni spędzamy więc w pracy, odmawiając sobie jakiegokolwiek czasu wolnego. Wracamy do domu i już w korku planujemy, co musimy zrobić po powrocie. Nieustannie podłączeni do sieci, w ciągłym kontakcie ze światem, bliższymi i dalszymi znajomymi, którzy zarzucają nas facebookowymi zaproszeniami. Z deszczu informacji i oceanu wydarzeń musimy coś wybrać. Przecież odpuszczenie sobie wyjścia może nas skazać na wieczną samotność, nudę i brak perspektyw. Nawet jeden dzień stracony z imprezowego kalendarza to coś, na co nie możemy sobie pozwolić. Planujemy więc i atakujemy samych siebie za niechęć do wyjścia z domu. Bo czas, który spędzimy na kanapie, równie dobrze moglibyśmy dzielić ze znajomymi w modnych lokalach, teatrze czy imprezie w klubie. Wszędzie tam musimy być, odhaczyć kolejne miejsce na mapie naszych miejskich wędrówek. Odpoczynek jest przereklamowany.

Strach przed wypadnięciem z obiegu

FOMO jest strachem przed tym, że wypadniemy z obiegu. A na to nie możemy sobie pozwolić. Pozwoliliśmy sobie wmówić, że inni potrafią lepiej niż my sami zaplanować nasze życie, zagwarantować nam rozrywki, rozwój. Cierpiąc na ten lęk, mamy poczucie, że chwila nieuwagi jest w stanie pozbawić nas wszystkiego, na co pracowaliśmy przez lata – reputację, pozycję w środowisku, znajomych. FOMO jest mocno związane z technologią – to właśnie telefon staje się narzędziem kontroli, którą narzucamy na samych siebie i którą pozwalamy na siebie narzucić innym.

Zdaniem psychologów zjawisko związane jest z ludzką potrzebą akceptacji. Tutaj nabiera tylko aktualności typowej dla dzisiejszych czasów. Chcemy zostać zauważeni, docenieni, żeby inni o nas usłyszeli. Aby tak było, musimy być czujni – każda wiadomość czy powiadomienie jest na wagę złota. Zapominamy jednak, że takie ciągłe narzucanie sobie nieosiągalnych standardów i porównywanie się do innych może nas doprowadzić tylko do jeszcze większej irytacji i napięcia.

Takie uczucie to oczywiście nic dobrego. Prowadzi nas do odcięcia się od rzeczywistości na rzecz kompulsywnego sprawdzania tego, co ma do powiedzenia nasz telefon. Wpadamy w sidła technologii; raz po raz zaglądamy tam, gdzie wydaje nam się, że znajdziemy klucz do spełnienia. Czy można się wyrwać z tej zaklętej pętli?

Źródła lęków

Najpierw należy się dowiedzieć, skąd się bierze FOMO. A bierze się, jak pokazują badania, z poczucia nieszczęścia, niespełnienia. „Nasze odkrycia pokazują, że ci z nas, którzy mają niskie poczucie szczęścia, autonomii, spełnienia prezentują wyższe napięcie związane ze strachem przed wypadnięciem z obiegu” – pisał Eric Barker w „Time”. W swoim tekście zaznaczał, że ludzie cierpiący na FOMO najczęściej żyją w przekonaniu, że ich znajomi i rówieśnicy wiedzą coś, o czym nie wiedzą oni. Że posiedli jakiś tajemny przepis na sukces w życiu prywatnym i zawodowym. Że na pewno bawią się dużo lepiej niż oni. A jak reagują na te myśli? Oczywiście sprawdzając Facebooka. FOMO sprawia, że ludzie się budzą, jedzą, uprawiają seks i zasypiają z telefonem w dłoni. A każde bzyknięcie powiadomienia wywołuje u nich szybsze bicia serca.

Krótko mówiąc – źle się czujemy ze swoim życiem, więc pozwalamy pochłonąć się technologii, która miałaby pozbawić nas lęku przed nieprzystawalnością. A zamiast tego wplątujemy się coraz głębiej w sieć irytacji i braku satysfakcji z życia.

Słodka iluzja porównań

Choć teoretycznie wszyscy wiemy, że to, co oglądamy w mediach społecznościowych, wcale nie jest szczerym obrazem życia naszych znajomych, dajemy się wciągnąć w tę przedziwną grę. Dołączamy do sieci globalnych oszustów i sami wrzucamy do internetu pociągające kadry z naszego życia. Pokazujemy tylko to, co chcemy pokazać. I tak samo robią inni. Teoretycznie o tym wiemy. Ale pomimo tej wiedzy, wciąż porównujemy swoje życie do życia reszty ludzi. „Należy przestać przykładać tyle wagi do tego, co i jak robią ludzie wokół nas” – to rada, którą łatwo dać, ale za którą ciężko podążać, bo doświadczenie tego, co robią inni, jest dziś wyjątkowo silne; większość z nas zdaje się przykładać wielką wagę do swojego statusu. A to dlatego, że dostęp do wielu cennych rzeczy w życiu – najlepszych szkół, miejsc pracy, domu w najlepszym sąsiedztwie – jest otwarty tylko dla tych, którzy radzą sobie lepiej niż ich rówieśnicy. Nie zmienia to jednak faktu, że takie społeczne porównania są zgubne dla naszego poczucia spełnienia i naszej samooceny – jak pisze w swojej książce profesor Barry Schwartz.

Wydaje się, że pokonanie FOMO jest więc niezwykle trudne. Jak przestać porównywać się do innych, kiedy to właśnie oni stanowią naszą potencjalną konkurencję na rynku pracy, w życiu prywatnym, na drodze do spełnienia i szczęścia? Rozejrzyjmy się wokół i odpowiedzmy sobie na pytanie: „co dobrego mamy wokół siebie?”. Jak wiele dostaliśmy od rodziny, przyjaciół, bliskich? Wiele, prawda?
Uczmy się doceniać to, co mamy. Bo klucz do szczęścia nie leży na Facebooku, a w naszym wnętrzu. To tam rozgrywają się wszystkie bitwy o samoocenę, o spełnienie. Uczmy się wdzięczności za to, co mamy bo, jak dowodzą wyniki badań, wdzięczność zmniejsza depresję, poczucie pustki, samotności i nieszczęścia.

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *