W burzy hormonów. Recenzja filmu „Mamy2mamy”

Francuskie komedie zdążyły przyzwyczaić nas do tego, że często pod płaszczem humoru skrywają ważki temat. W „Mamy2mamy” Noemie Saglio żarty są mało wysublimowane i raczej nie śmieszą, a zagadnienia, które można by uznać za ważne, zostały zbanalizowane do granic możliwości.

Głównym tematem filmu jest ciąża, a w zasadzie dwie ciąże – matki i córki. Pierwsza była przypadkowa i niechciana, druga – zaplanowana i wyczekiwana z radością. Taki stan rzeczy nie cieszy obu kobiet, z których każda oczekuje, że ta druga zdecyduje się na aborcję. To mogło się wydarzyć w tylko w tak nietypowej rodzinie, jaką widzimy w filmie „Mamy2mamy”.

Zamiana ról

Córką jest Avril, poważna, rozsądna i zaradna trzydziestolatka, pracująca w firmie produkującej środki zapachowe. Jej działką są detergenty, a szczytem marzeń – opracowanie rozpylanych perfum. Prawie udaje się go osiągnąć, gdy szefowa zleca jej przygotowanie zapachowego sprayu do toalet. To dla niej pasja i wyzwanie, ale i konieczność. Jest bowiem jedyną zarabiającą osobą w rodzinie. Jej życiowy partner, Louis, to pozbawiony pracy doktorant. Wspólnie dzielą mieszkanie z matką Avril, 47-letnią rozwódką – Mado. Bezrobotna, szalona, nieodpowiedzialna, będąca na utrzymaniu córki, stanowi zupełne jej przeciwieństwo. Ta różnica ujawnia się już na poziomie wizualnym obu bohaterek. Avril ubiera się skromnie, wybiera raczej stonowane barwy, podczas gdy Mado chodzi na obcasach, nie stroni od jaskrawej kolorystyki i wybiera stroje odważne, zdecydowanie niepasujące do jej wieku. Bo czuje się jeszcze bardzo młodo i tak się zachowuje, często w sposób przerysowany; zamiast śmiechu, wzbudza pożałowanie bądź irytację, jak choćby wtedy, gdy na oczach ekspedientki przykleja wyżutą gumę do taśmy sklepowej.

Gdy hormony szaleją

Później, gdy się okaże, że Mado jest w ciąży, jej zachowanie można by tłumaczyć hormonalną huśtawką, choć właśnie wtedy się wydaje, że kobieta zaczyna, jak ironicznie by to nie zabrzmiało, dojrzewać. Organizuje zajęcia taneczne dla ciężarnych, nie bez powodu – długie lata trenowała balet. Uczestniczy też w zajęciach w szkole rodzenia. Przede wszystkim zaczyna odpowiedzialnie i praktycznie podchodzić do życia. Zupełnie inaczej niż Avril, która wyzwala się z kokonu powagi i zdrowego rozsądku, poddając się działaniom skrajnie nierozważnym, jak obrzucenie wyzwiskami swojej szefowej i zwolnienie się z pracy. Każde z nich tłumaczy się szalejącymi w jej organizmie hormonami, choć w przypadku niektórych zachowań, trudno uwierzyć w takie usprawiedliwienie, np. wtedy, gdy w ósmym miesiącu ciąży wspina się po stromym dachu. Przesady w postępowaniu bohaterek jest całkiem sporo – zabiegu typowego przecież dla gatunku komedii, choć pozbawionego ironii czy groteski. W zamian dostajemy raczej płytki, niewyrafinowany humor. Jego podstawą są silne, wyraziste, oparte na stereotypie kontrasty, jak rozbujały emocjonalizm skonfrontowany ze spokojem i opanowaniem mężczyzn.

Niezastąpiona Binoche

Przerysowana forma ukrywa brak pomysłu na ciekawą, zabawną fabułę. Obserwujemy 90-minutową sekwencję kuriozalnych zdarzeń, wśród których co jakiś czas przebijają się istotne tematy, szybko jednak usunięte w cień i potraktowane bardzo powierzchownie. Relacja bohaterów opiera się głównie na wybuchach złości i przemilczeniach, a osią napędową całej akcji są zmienne humory Avril. Wśród tego brakuje rozmowy tam, gdzie byłaby potrzebna, nawet jeśli przez moment miałoby się zrobić nieco poważniej. Tak została na przykład zbanalizowana kwestia aborcji. Temat kontrowersyjny i niełatwy sprowadzono do dylematu połknięcia tabletki, rozważanego zresztą gdzieś na skrzyżowaniu paryskich ulic. To sprawia, że film jest przyjemny i lekki w odbiorze, choć momentami nazbyt lekki. Mimo to nie brakowało w nim również tkliwych scen, które jednak nie zdołały wystarczająco poruszyć.

Dzieło Noemi Saglio ratuje jedynie dobra gra aktorska, przede wszystkim niezastąpionej Juliette Binoche (Mado), ale też pozostałych aktorów: Lamberta Wilsona w roli Marca Daursaulta, Camille Cottin (Avril) i Michaela Dichtera (Louisa), którym udało się wykreować wyraziste, zindywidualizowane role.

***
„Mamy2mamy” to film, który mimo niedociągnięć, przeciętności i niewielu zabawnych scen, pozostawia widza w dobrym nastroju. Może okazać się ciekawą propozycją na spędzenie babskiego wieczoru lub po prostu na relaks i oderwanie się od codziennych spraw.

Tekst: Dominika Prais

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *