– Wierzymy, że jako ludzie powinniśmy być wszyscy traktowani równo. Jesteśmy globalnym ruchem ku równości, sile i wolności. Jesteśmy ruchem zmiany – mówią o sobie działaczki i działacze ruchu „Free the Nipple”. O co w tym wszystkim chodzi? Co mają kobiece sutki do równouprawnienia?
Zgorszenie, którego nie było
Było to tak. W przeciągu ostatnich lat setki, a nawet tysiące kobiet na całym świecie oskarżano o nieskromność i nieprzyzwoitość, zakłócanie porządku i sprośne zachowanie. A to wszystko przez ich piersi. Jedna z nich, Pheonix Feeley, została aresztowana za bycie topless. Wszystko działo się w stanie Nowy Jork, w 2005 roku. Wtedy udowodniono, że prawo w stosunku do niej zostało nadużyte – nagość kobiecych piersi była wtedy w stanie Nowy Jork legalna od niemal 15 lat. Feeley została uwolniona i zapłacono jej 29 tys. USD. W 2015 roku, 10 lat później, sprawa kobiecej nagości ponownie nabrała rozgłosu przy okazji sprawy członkini islandzkiego parlamentu Björt Ólafsdottir, która wrzuciła do siebie swoje zdjęcie topless. Miał to być gest solidarności z nastoletnią aktywistką, która padła ofiarą kampanii nienawiści po tym, jak pokazała swoje nagie piersi.
Sutek – obiekt agresji
Wszystkie incydenty – wydawałoby się, że drobne – rzuciły światło na problem, którego dotąd prawie nikt nie dostrzegał. Tam, gdzie męska klatka piersiowa świeci z plakatów na naszych ulicach, widok kobiecego sutka wzbudza atak agresji, paniki, nieuzasadnionej nienawiści. Nierówność tę zauważyła Lina Esco, twórczyni filmu „Free the Nipple”, który stał się swoistym logo utworzonego w 2012 roku ruchu. Ruch za punkt honoru obrał sobie wywalczenie kobietom prawa do pokazywania swoich sutków.
– Free the Nipple jest globalną kampanią zmiany, skupioną wokół równości i nadaniu siły i wolności wszystkim ludziom. Ruch stał się głosem przewodnim w walce o równouprawnienie płci. Wykorzystuje wszystkie współczesne media do tego, aby podnieść społeczną świadomość problemu, zaalarmować i zmienić pogląd na dane zjawisko, na tę niesprawiedliwość. Wierzymy, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi. Wierzymy, że teraz jest czas na zmianę. Wierzymy, że razem – jednym, zunifikowanym głosem, możemy wpłynąć na globalną zmianę – piszą o swoim ruchu działaczki i działacze.
Irracjonalne fobie?
Od 2012 roku Free the Nipple stał się jednym z najszybciej rozwijających się ruchów społecznych na świecie. Opanował media, zwłaszcza społecznościowe, w których znani i lubiani przyłączają się do wpierania akcji. Coraz więcej ludzi jest świadomych nierównego traktowania kobiet, ich podległej względem mężczyzn pozycji w świecie. I coraz więcej przestaje się na to godzić.
Facebook i Instagram zakazują swoim regulaminem prezentowania w jakiejkolwiek formie kobiecych piersi i sutków. Wiele gwiazd padło ofiarami blokady swoich kont internetowych, ze względu na publikowane tam zdjęcia. Rihanna, Miley Cyrus, Chelsea Handler… W tym samym czasie, w którym Willow Smith dostaje zakaz Instagrama na wrzucanie zdjęć w koszulce z nadrukiem kobiecych piersi, mężczyźni dumnie prezentują swoje wypięte klatki piersiowe we wszystkich zakątkach internetu. Skąd ten strach przed kobiecym biustem? Co nas tak przeraża w kobiecych sutkach?
Narzędzie walki
– Kobiece ciało, jak wiemy, jest naznaczone ambiwalencją: seksualizowane, staje się obiektem pożądania seksualnego, samo nie mogąc odczuwać ani pożądania, ani rozkoszy; wpisane w szereg dychotomii ladacznica – dziewica, kobieta pracująca – pani domu, „babochłop” –„słodka idiotka”. Ostatecznie nigdy nie jest na właściwym miejscu i takie, jakim być powinno. Charakterystyczna jest tu właśnie niemożność zajęcia odpowiedniej postawy: kobiety i ich ciała zawsze są nie takie, jakie być powinny, gdyż albo zbyt łatwo dostępne, albo, na odwrót, zbyt zakryte itd. Szczególnie uderzające jest to w wypadku kobiecych piersi, dlatego też stają się one doskonałym narzędziem walki, używania ich w inny niż w przewidziany przez „oficjalną” – i opresywną – kulturę – mówi dr Iwona Krupecka, filozofka, wykładowczyni i badaczka z Uniwersytetu Gdańskiego. Ciało jako narzędzie do walki z opresywną kulturą wykorzystują m.in. aktywistki z Femenu. Teraz także wszystkie kobiety walczące o możliwość pokazania publicznie swoich piersi w ramach akcji Free the Nipple.
Pierś ambiwalentna
Piersi są naturalną częścią kobiecego ciała. Ich społeczny obraz jest jednak mocno ambiwalentny. Z jednej strony ich naturalnym przeznaczeniem jest karmienie dzieci, z drugiej zaś – w mediach najczęściej funkcjonują jako obiekt oddzielony od samej kobiety. Jako slogan reklamowy, seksualne narzędzie męskiej satysfakcji. Coraz częściej zapomina się o ich pierwotnej funkcji – produkcji pokarmu. I, o dziwo, to nie sztuczny schemat seksualizacji, a właśnie karmienie dzieci wywołuje najgłośniejszy krzyk oburzenia.
– Przeznaczeniem piersi jest karmienie dziecka, ale to publiczne karmienie budzi „niesmak”, zażenowanie, opór, gdyż ma to być czynność intymna. Tymczasem ta sama pierś, przedstawiana jako obiekt seksualny, nikogo nie żenuje: gdyby kobieta karmiła piersią dziecko, siedząc pod billboardem z reklamą bielizny i półnagą modelką, to ta pierwsza stałaby się obiektem ataku obrońców dobrego smaku. Ta dwuznaczność najlepiej chyba obrazuje to, że w przestrzeni społecznej kobiece ciało musi być albo niewidoczne, albo poddane operacjom seksualizującym je. Akty oporu – i walki o prawa kobiet – muszą się z kolei rozgrywać w tej właśnie przestrzeni i z wykorzystaniem kodu kulturowego, który jest nam dostępny, kodu ukształtowanego przez wieki uprzedmiotawiania kobiecego ciała; kodu, w którym męskie spojrzenie powołuje kobiece ciało do bytu i je niejako ożywia, podczas gdy prawdziwie naturalne jego funkcje zostają uznane za „niesmaczne” lub niewłaściwe. Nie da się bowiem mówić poza językiem, dokonywać kulturowych aktów poza kulturą, nie da się kultury odrzucić – kontynuuje Krupecka. Bo to właśnie tutaj, w obrębie naszego ciała, toczy się walka o kobiecą tożsamość.
Oddać ciało kobietom
Stąd właśnie bierze się wielka siła ruchu Free the Nipple, który chce ciało – traktowane jak przedmiot – na powrót oddać kobietom. To my mamy decydować o tym, gdzie i komu pokazać nasze piersi, to do nas należy decyzja o tym, jak chcemy je wykorzystać. Gdyby wszyscy oburzeni kobiecym sutkiem na akcie czy kobietą karmiącą dziecko w restauracji skupili swoje siły na walce z przemysłem pornograficznym – świat byłby piękniejszym miejscem, w którym zarówno kobieta, jak i mężczyzna mogliby nareszcie się poczuć swobodnie.
Strach przed sutkami powoli zaczyna wydawać się absurdalny także tym, którzy dotąd nie byli zainteresowani problemem – mężczyznom. Echem odbiła się ostatnio „pomyłka” Instagrama, który zablokował konto chłopakowi pozującemu do zdjęcia bez koszulki. Jego sutki bowiem były „zbyt duże” i, zdaniem zarządców aplikacji, zbyt kobiece. Zainteresowany na własnej skórze się przekonał, co znaczy cenzura. Męski sutek, zbyt przypominający damski sutek, staje się niepożądany.
– Wykorzystując kobiece ciało „niezgodnie z jego przeznaczeniem” – pokazując piersi bez retuszu i nie w reklamie albo filmie porno, przywracając im ich naturalne funkcje, traktując ich obraz jako komunikat – mocny i rewolucyjny – można powiedzieć coś, wykorzystując kod zastanej kultury, a zarazem przekraczając jego ograniczenia – mówi dr Krupecka. To właśnie robią ludzie całego świata zjednoczeni w ramach akcji Free the Nipple. Masowo fotografują się w koszulkach z nadrukowanym obrazem kobiecych piersi. Stają się one ich narzędziem do walki z cenzurą.
– Przypomnijmy sobie słynny występ Lady Gagi w sukni z mięsa, który wywołał ogromny skandal i często właśnie w kategoriach skandalu był ujmowany. Niesłusznie, jak sądzę, gdyż powinniśmy na niego spojrzeć właśnie jak na akt transgresji: jeżeli kobiece ciało jest traktowane jak mięso, które ma zaspokoić cudzy apetyt, to ubranie sukienki z mięsa jest w istocie ujawnieniem tego, o czym wszyscy wiemy i na co dajemy milczące przyzwolenie – podsumowuje filozofka.
Tekst: Katarzyna Sudoł