Seryjny zdrajca

Miał wszystko. Piękną żonę, pokaźne konto i perspektywy coraz lepszych kontraktów. Angażował się w życie nastoletniej córki, przed świętami mył okna u teściowej i dwa razy do roku zabierał najbliższych na zagraniczne wakacje. Bywał na wywiadówkach, z radością witał w domu gości, dbał, aby jego dziewczynom niczego nie zabrakło. Przystojny, zaradny, wykształcony domator mógł podobać się kobietom. Czemu miał nie skorzystać?

Decyzja o drugim dziecku miała jeszcze bardziej scementować związek i zatrzymać upływający czas. Pomimo że Marcinowi bliżej było już do piątego krzyżyka, to nadal patrząc w lustro, czuł się młodo i witalnie. Lata wypływane na morzu pozwalały na zmianę formuły kontraktu – zaplanował, że teraz zdoła bez zmartwień podsycać rodzinne ognisko.

Kreska na ścianie

Poznał ją na statku. Znacznie młodsza, bez oporu od razu wskoczyła do łóżka. Jedna z wielu na liście podbojów. Wszystkie pamiętał i chętnie opowiadał kolegom, że tą i tamtą też miał. Śmiał się, że postawił na ścianie kolejną kreskę. Rejs upłynął niczym wakacje. Pamiętał o codziennych telefonach do żony, pytał o samopoczucie, motywował szwagra do pomocy, a teściowej przypominał, że Marta ma się nie przemęczać. Z kontraktu wrócił spóźniony. Tłumaczył, że armator źle zarezerwował samolot. Marta uwierzyła, ciesząc się, że z lotniska odbierze go przyjaciel.

– Zdziwił się, że jestem w Gdyni, ale przyjechał, gdzie prosiłem. Wsiadłem z małym bagażem i ruszyliśmy w stronę domu. Dociekał, co ja znowu odkręciłem, pewien, że to kolejna nic nieznacząca przygoda. Szybki seks, bez zostawiania numeru telefonu i wspomnień – zdradza kulisy przełomu.
Gdy wszedł do domu, poczuł, że się dusi. Przyznał, że się zakochał i zadzwonił, by kochanka pomogła mu zabrać rzeczy. Marta z córką stały oszołomione. Ta trzecia nie miała skrupułów.

– Czułem się wolny. Wiedziałem, że gdy nie zagra między nami i tak wrócę do domu. Przez lata przyzwyczaiłem Martę, że nie potrafię dochować wierności. Przyłapywała mnie w hotelach, zdarzyła się wpadka z chorobą weneryczną, odkryła, że mam drugi telefon. Groziła rozwodem, a ja obiecywałem poprawę. Zaklinałem przed Bogiem, że nigdy więcej, ale to było silniejsze. Wystarczyło, że siadałem w knajpie i od razu szukałem. Zawsze trafiała się jakaś chętna.
Tym razem nie wybaczyła. Zadzwoniła z informacją, że ma syna. Spłynęło to po nim, szczególnie że kochanka nie zgadzała się na kontakt. Czuł, jakby znów miał dwadzieścia lat, był panem świata.

Kamera prawdę ci powie

– Okazja trafiła się na grillu. Bez skrupułów zdradziłem kochankę i zrozumiałem, że jej nie kocham. Zacząłem kombinować, co lepiej zrobić. Czy wrócić do wygodnego domu i sprawdzonej żony, a może gnieździć się w małym mieszkanku z dziewczyną, dla której mógłbym być ojcem? Odpowiedź była prosta, jednak kiedy stanąłem przed drzwiami, żona po raz pierwszy powiedziała nie – opowiada.

Przyjaciel sterroryzowany przez narzeczoną też odmówił noclegu, więc jak gdyby nigdy nic wrócił do tej trzeciej. W międzyczasie przez internet poznał dwie partnerki. Odpisując na ich coraz bardziej gorące wiadomości, tłuk się w piersi, że już przyłapać się nie da.

– Pracowaliśmy na różnych statkach, grafik krzyżował możliwość bycia razem. Ja sam, ona sama… Liczyliśmy, że to się w końcu zmieni. Otwierając drzwi, nie wierzyłem w to, co widzę. Na ścianach były wulgarne napisy oraz imiona i telefony kobiet. Na stole kartka, która nie pozostawiała złudzeń – przypomina sobie ten feralny dzień.

Trzecia chciała mieć pewność, że czwartej nie będzie. W mieszkaniu zainstalowała kamery. Obejrzane nagrania zwaliły ją z nóg. Przez mieszkanie przewinął się tłum kobiet, rekordem były trzy jednego dnia, którym usłużnie proponował jej ręczniki. Nie odbierała telefonu, a Marcin pomyślał, co ja za to mogę?

Może seks?

Nowe życie otworzył w znanej aplikacji. Komunikaty z Tindera spowodowały, że wpadł w trans, jak oszalały biegał z randki na randkę. Nabierając doświadczenia, omijał kurtuazyjnego drinka, od razu proponując seks, wierząc, że w ten sposób znajdzie taką, z którą spędzi życie.

– Wstrząsem były święta. Spędzałem je sam, chwilę po operacji nogi. Nie byłem w stanie wyjść z domu. Siedziałem w tych czterech ścianach przybity. Wstydziłem się do kogokolwiek zadzwonić. Dzień przed Wigilią przyjechał Marek z siatką zakupów i powiedział „otrząśnij się chłopie, jesteś chory”. Ze mną naprawdę było coś nie tak. Za wieloma z tych kobiet nigdy nie odwróciłbym głowy. W internecie znalazłem lekarza. Wysłuchał mojej historii i powiedział, że jestem seksoholikiem. Dał nadzieję, że to można zmienić.

Podobno to najgorszy rodzaj uzależnienia. Cierpi emocjonalna strefa życia, bo świat bez ciągłego współżycia nie może istnieć. Rozładowuje napięcie, pomaga się dowartościować, przez chwilę poczuć się bezpiecznym i kochanym. W praktyce niekontrolowany seks działa odwrotnie – uzależniony brzydzi się sobą, a jego poczucie wartości sięga bruku.

Pierwsze miesiące terapii okazały się największą walką. Czasem ją przegrywa, ale terapeuta przekonuje, że pokona kryzys. Spotkał się z żoną, jednak nie pozostawiła nadziei, mówiąc, że to, co robił, zrujnowało ją i dzieci. Nastoletnia córka kończy szkołę w ośrodku wychowawczym, a syn za tatę uważa nowego partnera żony. Chciał przeprosić kochankę, ale ta za miesiąc wychodzi za mąż. Gdy spotyka kobiety z internetu, odwraca głowę.

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *