RUNcoach czyli odkrywanie celów „po drodze”

Nie da się ukryć, że obecnie jest moda na bycie fit, zdrowe odżywianie, a prawie „cała Polska” biega.  Coraz częściej można jednak spotkać ludzi, którzy przestali już czuć radość z tej aktywności, stracili motywację albo szukają nowych celów w swoim życiu.

Trener i coach w jednym

Przez lata pracowała w korporacjach, gdzie  Wspierała menadżerów w zarządzaniu potencjałem ludzkim czyli mówiąc wprost była „panią od HRów”. Ale sportowe zamiłowania, chęć pomagania innym i umiejętność słuchania doprowadziły do istotnych zmian w jej życiu.

O życiowych celach, pomyśle na siebie i macierzyństwie, które stało się impulsem do odkrycia siebie na nowo  – mówi Monika Najda, RUNcoach  z Gdyni.

-Stabilna, Pełna wyzwań i rozwijająca praca w korporacji, zawodowe rozwój i spełnienie. Ale Ty zdecydowałaś się to zmienić, dlaczego?

-Zawsze lubiłam współpracę z ludźmi. Praca w  dziale HR była dla mnie Inspirującym i wspaniałym zajęciem, bo byłam i jestem osobą bardzo otwartą na innych, empatyczną, nie narzucającą swojego zdania i nie manipulującą otoczeniem. Zawsze słucham innych i  prowadzę dialog. Może właśnie dlatego w pewnym momencie pomyślałam: może warto zagłębić się nieco szerzej w psychologię biznesu, to może naprawdę coś dla mnie? Na myśleniu się nie skończyło. Zaczęłam  rozszerzać swój obszar HR, zagłębiłam się w psychologię biznesu, coaching, trening mentalny, a to wszystko podparłam odpowiednimi certyfikatami, bo zawsze uważałam że doświadczenie to jedno, a podstawa merytoryczna to drugie, a zarazem szalenie ważne. 

– I w pewnym momencie przeszedł czas na zmiany?

-Tak, nastąpiła zmiana priorytetów. Ale nie zaczęła się ona od pracy. Po prostu w moim życiu pojawił się nowy, mały mężczyzna, a później …kolejny. Razem z mężem stanowili już „małą armię” 😉

Macierzyństwo to kolejne spełnienie w moim życiu. Cudowny czas, który jednak mocno zmienił moje życie, które także bardzo lubiłam. Po jakimś czasie zaczęłam się zastanawiać – czy i jak mogłabym połączyć te trzy obszary: zawodowych wyzwań, bycia mamą dwóch synków, a zarazem sport, który daje mi energię i radość. 

-No właśnie, jeszcze sport?

-Zdecydowanie tak! Od dziecka byłam za pan brat ze sportem. Jako 9-latka wygrywałam zawody pływackie, potem była koszykówka, mistrzostwo Polski i Europy w Taekwondo i inne dyscypliny. Także w dorosłym życiu, pracując w korporacji, zawsze z przyjemnością znajdowałam czas na sport. Był naturalną częścią mojego życia, mnie.

-Ale przy dwójce maluchów, zachowanie sportowych pasji jest chyba utrudnione?

– No cóż, przy dzieciach rzeczywiście trudno mi było znaleźć czas na aktywność fizyczną – poza bieganiem za nimi i z nimi nie miałam już czasu nic innego . A nie ukrywałam, że cały czas ciągnęło mnie do większego wysiłku -szczególnie na dworze, niezależnie od pogody

– I wtedy przeszedł pomysł na regularne bieganie?

– Tak, chłopcy są więksi, zaczęło się przedszkole Wiec pojawiło się nieco więcej czasu. Przeorganizowałam  delikatnie swoje codzienne życie i okazało się, że mogę znaleźć trochę czasu dla siebie na swoją pasję, którą jest bieganie i cała związana z nim aktywność fizyczna. 

Ale do biegania dołożyłaś coś jeszcze, prawda?

– Zgadza się, tym czymś było „myślenie”, odkrywanie własnych, prawdziwych potrzeb, życiowych celów. Jeżeli moi klienci mają takie potrzeby, to nasze wspólne treningi, „spotkania motywujące w ruchu” naprawdę mogą przynieść wiele pożytku w codziennym życiu – zarówno zawodowym jak i prywatnym.

Jednak zawsze podkreślam, że nasze wspólne treningi, to nie spotkanie z psychologiem albo tylko z  trenerem personalnym. Ja tylko podpowiadam jak ćwiczyć, pokazuję, razem biegamy i … rozmawiamy, słucham, naprowadzam na odkrycie realnych potrzeb klienta. Myślę, że rozwój osobisty, zawodowy, szkolenia z psychologii biznesu były, są i pewnie jeszcze długo będą potrzebne wielu ludziom niezależnie od wieku, płci czy miejsca zamieszkania.

– A jak Ty rozumiesz coaching, czym jest dla Ciebie?

– Według mnie dobry coaching to przede wszystkim pomoc w realizowaniu celów klienta, zarówno tych biznesowych jak i prywatnych. A na pewno nie jest narzucaniem gotowych rozwiązań. Często ludzie nie  do końca wiedzą sami czego chcą, a moim zadaniem jest jedynie pomóc im odkryć w sobie potencjał, nawiązać kontakt z samym sobą i znaleźć czas na siebie. Ja niczego nie wskazuję, tylko podpowiadam, staram się pogubionych ludzi naprowadzić, zrozumieć.

– Czy  na RUNcouching też jest obecnie moda?

– W Trójmieście to wciąż nowe zjawisko. Nie spotkałam  jeszcze u nas żadnych tego typu zajęć.

– Jesteś u nas  prekursorką?

-Na to wychodzi   Wciąż jestem HRowym Biznes Partnerem, prowadzę szkolenia dla firm, świadczę usługi B2B, ale równocześnie spotykam się indywidualnie z osobami, które potrzebują porcji aktywności fizycznej na świeżym powietrzu w połączeniu z rozmową zmierzającą do odkrycia swojego JA.

-Kim są Twoi klienci?

-W zasadzie wszyscy potrzebujący: kobiety, mężczyźni, młodzi i w sile wieku.

-Czy te grupy różnią się podejściem zarówno do fizycznego treningu jak i rozwojowej rozmowy „ o sobie samym”?

-Tak. Powiedziałabym, że im młodsi tym zazwyczaj więcej kondycji fizycznej, ale mniej pokory, chęci rzeczywistej zmiany, słuchania i sięgania po to, co dla nich najlepsze. Na pewno osoby 45+ mają nieco mniej szą kondycję, ale za to większą dojrzałość emocjonalną, życiowe doświadczenie no i poczucie upływającego czasu, które skłaniają do chęci podjęcia  bardziej konkretnych, dynamicznych  kroków w swoim życiu.

-Poznajesz ludzi, rozmawiasz o ich potrzebach, pomagasz im realizować ich cele. Czy z tych spotkań wyłaniają się jakieś powtarzające się „ludzkie problemy”? 

-Najczęstszymi problemami, z którymi  się spotykam to brak wiary w siebie, poczucie niedowartościowania, kłopot z odkryciem co naprawdę chcę w życiu robić, do czego dążę– zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Podczas naszych rozmów ludzie się otwierają, przez co mam możliwość zdiagnozowanie ich problemów, zajrzenie w psychikę. Zawsze jednak podkreślam, że nie jestem psychologiem, nie interesuje mnie przeszłość moich klientów, tylko próbuję pomóc im rozwiązać teraźniejsze problemy, odkryć najlepsze rozwiązania na przyszłość, zdefiniować cele długoterminowe.

-Ale co ma z tym wspólnego sport, bieganie?

-Na to jak się czujemy, wpływa też to, jak się widzimy. Szczególnie u pań, zrzucenie zbędnych kilogramów, zadbanie o swoje ciało znacznie podnosi samoocenę, pewność siebie. Poza tym, wysiłek fizyczny uwalnia w nas endorfiny –  więc mamy lepszy humor i jaśniejszy umysł .

Najważniejsze jest zaufanie do trenera. Daję drugiemu człowiekowi poczucie, że niczego nie wykorzystam przeciwko jemu, że nie ocenię, nie skrytykuję, a jedynie pozwolę się otworzyć sięgnąć do swoich prawdziwych potrzeb, które czasami są bardzo skrzętnie ukryte pod maską pozorów, zawodowego wizerunku itp.

Czy takie wspólne, cykliczne treningi  pozwalają Ci  nawiązać bliższe relacje z klientami?

-Mimo, że Ich  poznaję, wspieram, wspólnie ćwiczę, biegam, razem spędzamy średnio 90 min. 1,2 razy w tygodniu, to jednak  po treningu nie chodzimy razem  na ploteczki przy kawie.

– Co dają Ci takie indywidualne spotkania, poza tym, że  jak sama mówisz lubisz pobiegać na świeżym powietrzu? 😉

-Największą nagrodą są dla mnie zadowoleni, wdzięczni, uśmiechnięci ludzie, którzy przy mojej pomocy  mają lepszą kondycję i „lżejszą głowę z  jaśniejszymi myślami na przyszłość.”

Mam poczucie dobrze przepracowanego czasu, gdy klient zrozumie i zaakceptuje, że życie to nie bajka, że nikt naprawdę w niej nie żyje – chociaż często zazdrościmy innym, porównujemy się.

Żyjemy na wielkiej sinusoidzie i nic na to nie poradzimy, więc nie warto się zadręczać, że nie  wszystko nam w życiu wychodzi tak jak byśmy chcieli, ale możemy nauczyć się cieszyć małymi rzeczami, codziennymi „wzrostami ”np.: świecącym słońcem czy czyimś uśmiechem.

Dziękuję za rozmowę.

KONTAKT do Moniki:

https://www.instagram.com/run_coaching_moniq/

m.najda@leadersight.pl

Oceń ten artykuł

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *