Rafał Torkowski

Absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku. Przez 10 lat reprezentant kadry narodowej w skoku o tyczce, uczestnik ostatniej edycji Top Model.

Wymarzona druga połówka to taka, która…

W tym momencie jest to dla mnie bardzo trudne pytanie. Jeszcze nigdy w moim życiu, w jednym momencie, nie doszło do tyłu zmian. Dopiero co rozstałem się z dziewczyną po prawie czteroletnim związku. Z dnia na dzień ludzie zaczęli poznawać mnie na ulicy. To dobrze czy źle? Zmiany są potrzebne, nowe bodźce, doświadczenia, człowiek musi się rozwijać i iść do przodu. W tym momencie chciałbym by moja „Wymarzona druga połówka” nie patrzyła na mnie przez pryzmat programu Top Model, w którym brałem udział. Ciężko jest mi się teraz z kimkolwiek poznać. Ludzie mają wyrobione zdanie na mój temat. Przestałem być białą kartką, jestem w połowie przeczytanym rozdziałem.

Potrzebuje zrozumienia, czym aktualnie się zajmuje modeling. Mam wiele sesji z kobietami, często są to nagie akta, na które patrzę jak na dzieła sztuki. Biją od nich emocje, pewien przekaz. Wyrozumiałość, szacunek i zaufanie. To musi działać w dwie strony. I tego samego oczekuje od swojej drugiej połówki. By miała pasję, w której się realizuje i rozwija. Byśmy oboje mogli na sobie polegać i dopingować się w drodze po marzenia.

Nikt o mnie nie wie, że…

Ciężko na to odpowiedzieć, więc może po prostu rozwinę pewien wątek z mojego życia. Chodzi o mój problem z hazardem i o to, jak udało mi się z niego wyleczyć. Może dzięki temu pomogę chociaż jednej osobie.

Wszystko zaczęło się od urodzinowego wyjścia z kolegami do kasyna. Miałem wtedy może z 20 lat, dodam, że byliśmy wtedy w kadrze narodowej w skoku o tyczce. Nie wiedziałem jeszcze, o co w tym chodzi. Ale stało się, wygrałem około 50 zł.

Zacząłem pojawiać się w kasynie coraz częściej, grałem za coraz większe kwoty. To trwało latami. Okłamywałem najbliższych w kwestii tego, co robię nocami i na co przeznaczam pieniądze. W pewnym momencie byłem bardzo zadłużony. Wygrywałem bardzo dużo, następnego dnia przegrywałem dwa razy tyle. Gdyby rodzice nie dowiedzieli się o tym, nie wiem, pod którym mostem bym teraz leżał. Bez pomocy drugiego człowieka nie da się z tego wyleczyć. Ojciec zabrał mi dowód, bym nie mógł wejść do kasyna. Poprosił o hasło do konta w banku, by móc kontrolować, kiedy i na co wydaje pieniądze. Kontrola jest jedynym sposobem na uwolnienie się od tego. Nagle, pierwszy raz od bardzo dawna, poczułem wolność! Od stresu, od okłamywana, to wszystko nie było już potrzebne. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, mając takie wsparcie w rodzicach.

Najbardziej bawi mnie…

Dobry suchar! A tak na poważnie, zacząłem zastanawiać się nad tym nie dawno, po obejrzeniu filmu „Joker”. Gdy jesteśmy dziećmi, kochamy superbohaterów. Batman, Superman, X-meni, Fantastyczna 4 i wiele innych. Czarne charaktery nas odrzucają, są najgorsi. Jednak pod wpływem lat i doświadczenia życiowego człowiek zmienia priorytety, perspektywy oraz postrzeganie świata. Zrozumiałem, że nikt nie rodzi się zły! Musiał zadziałać pewien czynnik, który pokazał „ciemnym charakterom”, że właśnie tą drogą chcą podążać. Niestety najczęściej tą iskrą jesteśmy my, inni ludzie. Którzy nie pomagają, gdy mogli, którzy nie zrozumieli, bo nie chcieli. Właśnie na podstawie filmu „Joker” poczułem wręcz współczucie to tej fikcyjnej „złej” postaci. Bardzo śmieszy mnie ten paradoks. Mam nadzieję, drogi czytelniku, że chociaż w małym stopniu zachęciłem do refleksji.

@rafaltorkowski

Oceń ten artykuł

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *