Zabiegi zamrażania tkanki tłuszczowej bez zasysania i likwidacji uciążliwych blizn bez lasera od teraz są w ofercie salonu kosmetycznego Hevena Beauty w Gdyni. Te dwie nowoczesne technologie będą mogły wkrótce trafić również do innych salonów w Polsce. Właścicielka Hevena Beauty, Ewelina Juroszek, została bowiem wyłącznym dystrybutorem na polski rynek urządzeń wykonujących oba innowacyjne zabiegi.
NOWA ERA KRIOLIPOLIZY
Wymyślili ją Francuzi, pokochały Amerykanki, teraz zaawansowana technologia kriolipolizy wchodzi do Polski. Kriolipoliza znana jest na rodzimym rynku od kilku lat, ale do tej pory wykonywana była wyłącznie sprzętem z głowicą zasysającą, a dopiero w kolejnym kroku z głowicą zamrażającą tkankę skórną. W rezultacie zabieg mógł być stosowany wyłącznie na dużych partiach ciała – jak brzuch czy uda.
Teraz, dzięki dostępnemu w salonie Hevena Beauty urządzeniu Cryoskin, kriolipoliza odbywa się przy pomocy głowicy manualnej o płaskim zakończeniu, a mechanizm pozbawiony jest elementu zasysania. Klient nie czuje więc uczucia ciągnięcia. Z zabiegu mogą korzystać też osoby nieco szczuplejsze, u których wcześniej tkankę trudniej było zassać. Nowoczesna głowica pozwala również na dotarcie do mniej dostępnych części ciała, takich jak podbródek, kostki, ramiona czy boczki.
Jak tłumaczy właścicielka Hevena Beauty Ewelina Juroszek, zabieg kriolipolizy jest skuteczny dlatego, że tkanka tłuszczowa doświadcza szoku termicznego. – W momencie, gdy do tkanki docieramy z odpowiednio niską temperaturą (w przypadku Cryoskin to 8 stopni poniżej zera – przyp. red.), ona obumiera i w ciągu 15 dni jest wydalana z organizmu. Jako że w chwili przyłożenia głowicy obumieranie tkanki tłuszczowej dopiero się rozpoczyna, to rzeczywisty efekt zabiegu często widoczny jest dopiero po dwóch tygodniach – wyjaśnia.
Na początku zabiegu skóra rozgrzewana jest do 40 stopni, potem maszyna stopniowo zmraża tkankę tłuszczową do minus 8 stopni, a pod koniec znów rozgrzewa ją do 40 – tak by pobudzić ją do działania. Łącznie te trzy fazy trwają pół godziny – pierwsza i ostatnia po 2 minuty, a główna 26 minut. W trakcie zabiegu kosmetolog może też stale kontrolować to, co dzieje się ze skórą i – w razie ewentualnego podrażnienia czy uczucia dyskomfortu u klienta, przesunąć głowicę w innym kierunku. To nie było możliwe w przypadku głowicy zasysającej, bo „zassanej” skóry podczas kriolipolizy po prostu nie było widać. – Klienci często mówili nam, że po takim zabiegu przez tydzień potrafili chodzić z odciśniętymi na skórze głowicami bądź znacznym zaczerwienieniem skóry – dowiadujemy się od Eweliny Juroszek.
W zależności od partii ciała, która poddawana jest zabiegowi Cryoskin, po kuracji klient może stracić od 1 cm do 4,5 cm niechcianej tkanki. – Efekt jest oczywiście uzależniony od budowy ciała, ilości tłuszczu i wielu innych predyspozycji. Duże znaczenie ma też ilość przebytych zabiegów. Do dużych partii sugerowana jest seria pięciu wizyt w salonie. W przypadku mniejszych wystarczy od jednego do trzech zabiegów, bo tłuszczu nie ma tam aż tak wiele – uzupełnia właścicielka gdyńskiego salonu.
Równocześnie z redukcją tkanki tłuszczowej maszyna jest w stanie wykonywać także inne procedury, takie jak ujędrniające i napinające skórę toning oraz face lift. – Powodują one pobudzenie kolagenu i elastyny. Skóra staje się bardziej ożywiona i zdrowsza – tłumaczy rozmówczyni.
W Hevena Beauty wykonano już kilkanaście zabiegów przy użyciu Cryoskin. Muszę przyznać, że efekty przyszły nasze najśmielsze oczekiwania. Kuracja jest krótka, przyjemna i bezbolesna – podsumowuje Ewelina Juroszek. – Proponujemy naszym klientom markę, która ma renomę w USA, gdzie urządzenie posiada ponad pół tysiąca gabinetów. W tym samym czasie co polska premiera, maszyna wchodzi do sprzedaży również m.in. na Bali, w Indonezji czy Australii.
NIEINWAZYJNA LIKWIDACJA BLIZN
W Hevena Beauty od niedawna można też skorzystać z opatentowanej we Włoszech technologii bezinwazyjnego usuwania rozstępów i blizn maszyną BeArt. – To absolutny debiut tego zabiegu na całym świecie, więc tym bardziej cieszymy się, że my możemy go wykonywać jako jedni z pierwszych – mówi Ewelina Juroszek.
Skuteczność działania urządzenia została już potwierdzona naukowo przez światowe uniwersytety. Pozytywny wpływ na skórę zauważyli m.in. naukowcy ze Szkoły Dermatologii w Pizie czy Międzynarodowej Szkoły Medycyny Estetycznej Fundacji Fatebenefratelli w Rzymie.
Jak zauważa właścicielka Hevena Beauty, przed pojawieniem się BeArt na rynku blizny usuwane były wyłącznie za pomocą laserów, odbywało się to przez inwazyjne „zakłócanie” naskórka. – Skuteczność tego zabiegu była bardzo niepewna. Istniało wiele przeciwwskazań, narażenie na powikłania, a blizna finalnie mogła nie zagoić się tak, jak tego oczekiwaliśmy. Taka kuracja jest też bardzo droga i nie każdy klient mógł sobie na nią pozwolić – mówi. Z kolei BeArt za pomocą pola magnetycznego wykorzystuje własne naprawcze możliwości tkanki skórnej. Przykładana do ciała głowica pobudza skórę do samodzielnej regeneracji. Sprzęt więc w żaden sposób nie ingeruje we wnętrze organizmu.
Zabiegi urządzeniem BeArt powinny wykonywane być w seriach. Ważne, by kuracja odbywała się na jednym obszarze skóry, tak żeby organizm w zupełności skoncentrował się na odbudowie tkanki w tym miejscu. – Z badań wynika, że skuteczność tej terapii to 86%. Efekty, które obserwujemy, są spektakularne. Po kilku zabiegach praktycznie znikają rozstępy. Jesteśmy w stanie zredukować blizny, które mają nawet po 20-30 lat, a nowsze blizny zupełnie likwidować. Stwardniałe znamiona właściwie od razu stają się bardziej elastyczne, skóra zaczyna łapać kolor i wraca do życia – tłumaczy Ewelina Juroszek.
Zaletami tego zabiegu są również bezbolesność oraz czas wykonania – kuracja trwa zaledwie 10 minut w przypadku małych obszarów, do 30 minut w przypadku dużych. Jest jeszcze jeden dodatkowy plus. – Maszyna ma udowodnione efekty liftingujące, wyrównuje zmarszczki i jest w stanie pobudzić nawet bardzo wiotką skórę (np. po porodzie) do napięcia. W rezultacie, oprócz usuwania blizn, odmładzamy się – podsumowuje rozmówczyni.
Minimalny cykl leczenia maszyną BeArt to pięć sesji. – Im starsza blizna, tym oczywiście trudniej jest ją usunąć, dlatego wówczas trzeba zwiększyć ilość koniecznych zabiegów. Częstsze wizyty w salonie są konieczne też w przypadku dużych znamion. Na szczęście zabiegi mogą być wykonywane dość często, nawet do dwóch w jednym tygodniu – podkreśla właścicielka Hevena Beauty.
Jak dodaje ekspert, zabieg jest całoroczny i nie ma przeciwwskazań co do wykonywania go latem. – Nawet zalecane jest, by odbył się wtedy, kiedy na zewnątrz świeci słońce. Dlatego zimą, po kilku sesjach w gabinecie, wysyłamy klientów na solarium. Dopiero wtedy widać znaczącą poprawę kondycji skóry, która zaczyna się opalać – mówi.
Leczenie przy użyciu BeArt przeznaczone jest zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, dlatego Ewelina Juroszek na zabiegi zaprasza również tych drugich. – Panowie często borykają się z tzw. czerwonymi pajączkami, czyli rozstępami. Bardzo często zdarza się tak po częstych wizytach na siłowni, gdzie przez szybko rosnące mięśnie skóra jest mocno rozciągana. My już po kilku zabiegach możemy przywrócić ją do pierwotnego stanu – mówi.