Z roku na rok przybywa coraz więcej konceptów modowych, marek odzieżowych i projektantów, którzy otwierają swe butiki w różnych zakątkach Polski. Zmieniają oni nie tylko oblicze rodzimego rynku, ale także polskich ulic. Również tych trójmiejskich.
Grażyna Neubauer w 2014 roku stworzyła markę Plissima, w której asortymencie, jak sama nazwa wskazuje, królują głównie plisowane spódnice i sukienki. Także te szyte na miarę. W naszej rozmowie projektantka opowiada między innymi o pasji tworzenia i przekonuje, że plisowane spódnice pasują każdej sylwetce!
Skąd zamiłowanie do plis?
Być może to szaleństwo, by porywać się na taki monotrend, ale już dziś mogę powiedzieć, że w kwestii plisowania tkanin nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Plisowany biznes rozpoczął się trochę banalnie – z potrzeby chwili. Potrzebowałam klasycznej, plisowanej spódnicy midi i długo nie mogłam takiej znaleźć, a ponieważ szycie na miarę nie było mi obce, uszyłam sobie taką idealną spódnicę. Później zaczepiano mnie na ulicy, zrobiłam kilka próbnych modeli dla koleżanek, potem dla ich koleżanek, następnie pojawiła się sprzedaż internetowa, aż w końcu showroom. Przez kilka lat tańczyłam turniejowo, a do tańców standardowych miałam pięknie plisowaną sukienkę z koła, z niezliczoną ilością falban. Dopiero mama przypomniała mi o tym, że pierwsze z moich projektów przypominają właśnie tę sukienkę z dzieciństwa. Zdaje się, że podświadomie szukałam właśnie tamtej. Plisy nadają szlachetności, sprężystości każdej tkaninie poddanej plisowaniu, dlatego nawet najmniej ciekawy materiał stanie się bardziej wyjątkowy, gdy go uplisujemy.
Z jakich materiałów powstają ubrania?
O tym, z jakiego materiału powstają ubrania w każdej kolejnej kolekcji, decyduje możliwość ich idealnego i trwałego splisowania. To najważniejszy warunek ponieważ jest kupa możliwości. Dlatego najpierw należy przetestować tkaninę pod kątem równego utkania i możliwości plisowania. Materiał po prostu musi być najwyższej jakości, tak by przetrwał zabiegi w specjalistycznych formach, poddany działaniu bardzo wysokich temperatur. Wykrojone spódnice trafiają do łódzkiej pracowni plisowania z prawie stuletnią tradycją – kontrafałdy i proste plisy wykonywane są przy udziale maszyn, jednak w przypadku solejek produkcja odbywa się ręcznie. Na spódnice Plissima trzeba poczekać od tygodnia do około ośmiu tygodni. Wszystko zależy od tego, czy wybrany rodzaj plisowanej tkaniny znajduje się już w pracowni. Tkaniny sprowadzam od jednego z najlepszych producentów w Europie, natomiast tiule do halek są tkane pod Nowym Jorkiem.
Ile osób jest zaangażowanych w tworzenie kolekcji?
Od początku była i jest to marka jednoosobowa. Początkowo korzystałam z pomocy jednej krawcowej. Teraz oprócz tej jednej, która jest ze mną od początku, nieco większe ilości szyję w kameralnej szwalni. Zdarza się, że czasem przy zupełnie nowych projektach pracujemy razem nad ich jak najlepszą realizacją. Bardzo sobie cenię doświadczenie innych ludzi, dlatego jestem otwarta na wszelkie uwagi. To wszystko po to, aby potem oddać w ręce klientek idealną plisowaną spódnicę.
Gdzie można zakupić ubrania sygnowane marką Plissima?
Obecnie istnieje jeden butik Plissima przy ulicy Łokietka 25 w Sopocie. I na tym lista stacjonarnych sklepów się kończy. Oczywiście funkcjonuje także sklep online. Myślę o ponownym wstawieniu spódnic w nowe miejsca, ale, jak do tej pory, żadne nie spełniło moich oczekiwań na tyle, by pozostać na dłużej. Finalnie klientki i tak lądują w showroomie Plissima, bo tylko tu umiemy doradzić, które plisy i który model spódnicy będzie idealnie pasował do sylwetki.
Co najbardziej, mówiąc kolokwialnie, kręci Cię w projektowaniu?
To, że w zasadzie wszystko zależy tylko od ciebie, a jakość końcowego projektu mówi wszystko o jego twórcy: od tkaniny, jej koloru, konstrukcji, krojenia i tego, jak kobieta finalnie się czuje w twoim projekcie. Plissima nie przebiera kobiet. Ubiera je. Co zauważyłam – to spódnica lub sukienka z dostępnych elementów garderoby dodaje kobiecie najwięcej pewności siebie, a taka, w której jeszcze czuje się bardzo dobrze, składa się na ten „efekt wow”.
W jaki sposób określiłabyś swój design?
Klasyczny, minimalistyczny, prosty, elegancki, czysty. Geometryczny, bo plisy to przecież linie, które – wierz mi lub nie – mogą wiele dobrego zdziałać z sylwetką kobiety.
Jaka filozofia przyświeca marce?
Spowodować, aby trochę mniej „dresówek” chodziło po ulicach. Chciałabym widzieć więcej kobiet na co dzień w spódnicach. Nieważne, czy w plisowanych, czy w gładkich. Po prostu w spódnicy czy sukience. Tak się składa, że często właśnie dzięki tej części garderoby kobiety poruszają się i zachowują inaczej. Pragnę pokazać, że klasyka – akurat w plisowanym wydaniu – obroni się zawsze i wszędzie. Nasze spódnice nie podlegają sezonowości, dlatego mają ponadczasowy charakter. Takich rzeczy często brakuje nam w szafie, bo ustępują miejsca koszulkom, tunikom na trzy prania z krzyczącym logo. Poza tym tradycyjne plisowanie to wyjątkowe rzemiosło i nie można pozwolić, aby o nim zapomniano – jest zbyt cenne.
Szyjecie także na miarę, prawda?
Tak, szyjemy. Wtedy są to głównie sukienki, w tym roku całkiem spora liczba sukien ślubnych i kompletów na przeróżne okazje. Także spódnice, których np. już nie mamy w ofercie lub zupełnie indywidualne realizacje, z plisami w roli głównej. Nasze minimalistyczne topy w zasadzie przypadkowo okazały się hitem sprzedażowym. Ciągle je doszywamy, przede wszystkim na indywidualną miarę do kompletu z naszymi spódnicami. Tworzą wtedy kompletną, minimalistyczną i bardzo swobodną stylizację.
Kim są Twoje klientki? Do kogo kierujesz swoje kolekcje?
Moje klientki to przeważnie kobiety ceniące sobie przede wszystkim jakość, indywidualność i niepowtarzalność. Mniej lub bardziej, ale już świadome swojej sylwetki, odważne jak Carrie Bradshaw, jeśli decydują się na model Classic na falbanach, bo ten, w zależności od liczby falban, w ruchu robi spektakularne wrażenie – w takiej spódnicy nie da się przejść niezauważoną. Często u siebie w butiku spotykam się ze stwierdzeniem, że „plisy to nie dla mnie, pogrubiają mnie”. Wówczas staram się odczarować te mity. „Sieciówkowe”, często chińskie, gotowe plisy z belki, nienadające się do normalnego prania, nie ułatwiają mi zadania. Nierzadko właśnie poprzez nieodpowiednie wykończenie w pasie spódnicy, faktycznie potrafią dodać kilogramów. Jeśli jednak klientka przymierzy moją plisowaną spódnicę, zauważa różnicę od razu. Moje klientki często nie poprzestają na jednej, a nawet na trzeciej. Już wiedzą, na czym polega zabawa z plisami. Zmiana szpilek na trampki, koszuli na t-shirt – i mamy zupełnie inny charakter stroju. Tym samym ciężko jest się znudzić taką spódnicą. Plisy tak naprawdę pasują każdej sylwetce. Wszytko zależy od tego, na jaki wzór się zdecydujemy, a ręcznie zrobione plisowanki są niesamowite. Wprawiają sylwetkę w ruch i nadają jej wdzięcznej dynamiki.
Tekst: Lena Majchrzak
slabe te spodnice a o jakosci nie wspominajcie nawet