Jestem kobietą

„[…] Wodą, ogniem, burzą, perłą na dnie. Wolna, jak rzeka, nigdy, nigdy nie poddam się”. Czy piosenka Edyty Górniak zagrzewała do walki o równość i szacunek, a nie tylko rzucone na odczepnego „dobre słowo”? Kto to wie… Siła jest kobietą, która nie musi napinać mięśni z żalu, że nikt jej nie chciał – tłumaczy profesor Ewa Graczyk, literaturoznawczyni, eseistka, nauczycielka akademicka i feministka. 

Jak zmieniła się definicja feminizmu?

Wbrew pozorom nie ewoluowała zbyt mocno, ponieważ feminizm był i jest walką kobiet o równość. Na początku ruchu panie chciały uzyskać prawa zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. W drugiej fali, podobnie jak dziś, ta batalia uzupełniana jest docenianiem oraz pozytywnym waloryzowaniem inności i odmienności. Stąd pewność, że współczesny feminizm to nadal praca na rzecz równości.

Mam wrażenie, że marzenia o równości przegrały z programami wsparcia socjalnego

Bałabym się wartościować, ponieważ w sytuacji polskiego społeczeństwa, które wciąż nie należy do bogatych, takie decyzje mają uzasadnienie. Przy skromnych dochodach wsparcie z budżetu kwotą 500 złotych jest znaczące. Nie można mieć pretensji do kobiet – żal należy skierować do fałszywych przyjaciół, którzy stawiają panie w położeniu, w którym te muszą źle wybierać.

Nie jest ważne, że mają wybór?

Jaki? Niewykształcone idziemy do źle płatnej pracy, dającej samodzielność prawie za cenę męczeństwa. Z drugiej strony możemy się mniej męczyć, dostać 500 plus, ale godząc się, że rozwój zawodowy zostanie zablokowany, bo w tej sytuacji nawet nie zdołamy awansować w biurze.

Co stanie na przeszkodzie?

Realia. Często pada pytanie, jaka jest różnica pomiędzy lewicą a ruchami populistycznymi, skoro jedne i drugie maja programy socjalne. Populistyczne polegają na przyznaniu pieniędzy i zamknięciu w domu w pewnej sytuacji społecznej, która już się nie zmieni, podczas gdy lewicę ożywia duch w części utopijny, w myśl którego ludziom trzeba dać w miarę dostatek, pozwalając jednocześnie na rozwój społeczny, zdobywanie wykształcenia, awans w satysfakcjonującej pracy, łącząc te potrzeby z życiem rodzinnym w taki sposób, by się nie zadręczyć.

Skąd łata, że feministka to zazwyczaj brzydka i nieszczęśliwa baba?

Skoro nic się w życiu nie udało, to zostałam feministką (śmiech)! Oto mamy najlepszy sposób na stygmatyzację i emocjonalny szantaż. Ośmieszamy tych i te, które głoszą niewygodne poglądy. W polskim społeczeństwie niechętnie przyjmuje się zjawisko „Inceli”. Grupa młodych, sfrustrowanych mężczyzn, niezadowolonych z życia seksualnego, pozbawiona powodzenia u płci przeciwnej znajduje ujście dla emocji w działaniach terrorystycznych. Wielu z nich uważa, że mają prawo gwałcić i zabijać kobiety z nienawiści. Upraszczając – mamy nieszczęśników, których żadna nie chciała.

Im łatwiej o status bohatera.

„Kobiety nie zabijają”, a mord – choć straszny – jest przecież spektakularnym aktem. Poniżenie, udowodnienie, że kobiece racje są nieważne, to wspomniany szantaż. Ma sprawić, że siądziemy i cichutko zapłaczemy w kąciku lub przejdziemy transformację w żądne męskiej krwi babochłopy.

Paradoksalnie zarzutem bywa kobiecość.

Nam proponuje się rozwiązania, które z definicji nie są dobre. Jak nie da się kijem, to próbujmy batem! Nie pracujesz – jesteś wygodnicka i leniwa. Realizując się zawodowo, stajesz się babochłopem. Robiąc karierę, jesteś wredną suką, a bez pracy – beznadziejną kurą domową. Wszystkie opcje bez gratyfikacji i szacunku. Kobietom odbiera się godność i to pozwala pokazywać je w złym świetle.

Godzimy się na to, przyznając, że najlepszymi kucharzami i fryzjerami są mężczyźni.

Ja się nie godzę! Utarte slogany wynikają z patriarchatu, gdzie kobiety spozycjonowane są niżej, uważane za gorsze od mężczyzn pod każdym względem. W związku z tym, jeśli uważamy, że są równe i tak samo dobre, musimy każdego dnia i w każdej chwili stawiać opór zalewającym nas uprzedzeniom. To też sprawa sił – chwila nieuwagi i wymknie się nam, że mężczyźni są najlepszymi kucharzami i fryzjerami. Trudno zachować rewolucyjną czujność przez całą dobę (śmiech).

Co należy zmienić, byśmy nie chciały stawiać się na przegranej pozycji?

Musimy chcieć się rozwijać, by zrozumieć różne poglądy. Sięgać do książek, słuchać, nie dać sobie wmówić, że feministki są śmieszne, bo nikt ich nie chce. Ruch stanowi ważny nurt w obronie kobiet, idąc jednocześnie po prawa dla innych grup upośledzonych i dyskryminowanych. Kobiety są największą siłą z najdłuższym stażem, która może walczyć o sprawiedliwość społeczną dla niepełnosprawnych i LGBT.

Siłą pokazywaną karykaturalnie…

To część walki, w której najważniejsze jest, by ośmieszyć przeciwniczkę. Stygmatyzowanie i deprecjacja są bardzo skuteczne, zwłaszcza dla młodej dziewczyny, która dowiaduje się, że jest brzydka, głupia i nikt jej nie chce. By się z tego śmiać, potrzebna jest dojrzałość. Dlatego podkreślam studentkom i studentom – nie używajcie wielkich kwantyfikatorów. Jeżeli ktoś wam mówi, że coś jest niemożliwe, zastanówcie się, czy to po prostu nie jest trudne. To znaczy, że jeśli się postaracie i wykorzystacie całą swoją siłę, możecie trudności przezwyciężyć, bo „niemożliwe” tworzy barierę, przez którą przestajecie próbować. Trzeba pamiętać, że choć kobiece siły są mniej liczne niż męskie, nie oznacza to, że ich nie ma. Jeśli będziemy uparte, wiele możemy zyskać, nie tracąc miejsca na rodzinę i dzieci, ponieważ każda kobieta powinna mieć prawo, by żyć tak, jak chce!

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *