– Moja praca to jest przecież wszystko. To jest cały świat. Przecież moje życie to jest właśnie to, co napisałam – mówi Jackowi Antczakowi w wywiadzie-rzece pt. „Reporterka”, Hanna Krall, jedna z najbardziej znanych i cenionych polskich autorek reportaży.
Życie jest bogatsze od fikcji
– Pisarz stwarza świat – ludzi, pejzaże, topografię – i decyduje o losach swoich bohaterów. Daje życie, odbiera je, daje miłość, daje śmierć. Nie odważyłabym się na to. Wszystkie moje książki powstały dzięki temu, że ludzie chcą ze mną rozmawiać. Wybieram ludzi, którzy mnie osobiście, prywatnie zaciekawią i chciałabym wiedzieć o nich więcej. Czysta fikcja mnie nie pociąga, życie jest bogatsze. Jak każdy reporter żyję życiem zwielokrotnionym – także moich bohaterów – czytamy w „Reporterce”.
Hanna Krall definiuje się poprzez doświadczenia swoich rozmówców – to oni ją kształtują i to oni są w jej pracy najważniejsi. Kiedy godzi się, aby Wojciech Tochman i Mariusz Szczygieł napisali o niej książkę, to też przez wzgląd na ukazane przez siebie postaci. Chce, aby dzięki temu jak najwięcej czytelników sięgnęło po jej książki i poznało losy ich bohaterów. Jej zdaniem to właśnie życie tych osób, a nie jej, domaga się poznania. Swój wysiłek pisania i wysiłek czytania odbiorcy traktuje jako wyraz szacunku dla bohaterów, formę oddania im hołdu.
Na dorobek Krall składa się prawie dwadzieścia książek reporterskich i dwie książki prozatorskie: „Sublokatorka” i „Okna”. Te dwie ostatnie autorka nazywa jednak powieściami pozornymi, bo w rzeczywistości nie ma w nich elementów fikcyjnych. – Wydaje mi się, że pisanie fikcji nie byłoby z mojej strony w porządku wobec świata – tłumaczy formę tych powieści w wywiadzie z Onet.pl.
Spotkania z Edelmanem
Hanna Krall zyskuje światowy rozgłos w 1977 r., za sprawą reportażu o Marku Edelmanie „Zdążyć przed Panem Bogiem”. To opowieść o przywódcy Powstania w Getcie Warszawskim, ale też, a może przede wszystkim (bo jak podkreśla reporterka, ta rola jej bohatera jest dla niej najważniejsza), wybitnym kardiochirurgu. Być może nie byłoby tej książki, gdyby nie inny tekst reporterski o operacjach serca, który Krall pisała dla „Polityki”. Reporterka oddała go Edelmanowi do merytorycznej konsultacji. Przy okazji ich spotkania pojawił się temat II wojny światowej i życia w getcie. Z rozmów wokół tych wydarzeń powstał opublikowany w „Odrze” wywiad „Sposób umierania”. Dla Edelmana była to jego pierwsza, po wydaniu w 1946 r. wspomnień „Getto walczy”, wypowiedź odnosząca się do likwidacji getta warszawskiego. Przetłumaczona na kilka języków wywołała oburzenie niektórych przedstawicieli społeczności żydowskich, którzy oskarżyli Edelmana o podeptanie pamięci ofiar Zagłady i odarcie powstańczego zrywu z wielkości i doniosłości. To sprawiło, że Krall zdecydowała się na kontynuację rozmów z kardiochirurgiem – złożyły się one na reportaż „Zdążyć przed Panem Bogiem”. We Wstępie do niego czytamy „Będzie to opowieść o lekarzach-kardiologach (jednym z nich jest obecnie doktor Edelman) i ich pacjentach, o wojnie i naszych czasach, o ludziach ginących i tych, którzy spieszyli im z pomocą – wtedy i dzisiaj”.
Wobec Zagłady
Dla Krall spotkania z Edelmanem są momentem przełomowym. Wyrywają ją z szarości, monotonności i nudy czasów PRL-u, jakimi zajmowała się do tej pory w swojej pracy i pozwalają jej zanurzyć się w okrutnej rzeczywistości II wojny światowej, która ją fascynuje. Ta fascynacja będzie w niej dojrzewać stopniowo i nie od razu. Po wydaniu „Zdążyć przed Panem Bogiem”, Krall powróci do zagadnień współczesnych, a tematem Zagłady zajmie się dopiero dzięki „Opowieściom chasydów” autorstwa żydowskiego filozofa religii, Martina Bubera. To one zachęcą ją do odbycia podróży do żydowskich miasteczek i odkrycia nieznanych jej dotąd żydowskich tradycji, historii i kultury, zniszczonych w czasie II wojny światowej.
Reporterka, mimo że przychodzi na świat w rodzinie Żydów, świat tamtego okresu pozostaje dla niej niepoznany. Kiedy wybucha II wojna światowa, Hanna Krall ma zaledwie cztery lata. Jej rodzice trafiają do obozu w Majdanku i tam giną. Ona sama zostaje ocalona z transportu. Po latach dojdzie do wniosku, że zawdzięcza życie około 50 osobom. Wśród nich będą m.in. rodziny, które wzięły ją pod opiekę czy siostry Albertynki z klasztoru w Życzynie. O swoim dzieciństwie mówi w Reporterce „Nie zamieniłabym go na żadne inne. Przygotowało mnie na całą resztę życia, dzięki niemu coś rozumiem z tego świata. Dzięki niemu wiem, czym jest strach, wiem, czym jest odwaga”.
Jej reportaże przypominają o wojennych doświadczeniach i bohaterskich czynach właśnie takich nieznanych i zapomnianych dzisiaj osób. Przykładem może być Apolonia Machczyńska, bohaterka reportażu z tomu „Żal”, która w czasie wojny ukrywała Żydów, a swoją heroiczną postawę przypłaciła życiem.
Po wydaniu „Zdążyć przed Panem Bogiem” ofiary Zagłady same zgłaszają się do Hanny Krall. Nie o wszystkich może napisać. Gdy przychodzi do niej mężczyzna, by opowiedzieć o swoim życiu w czasie okupacji, o tym, jak do niego strzelano, jak musiał uciekać, Krall mu odpowiada „tego za dużo jest na życie, ale za mało na literaturę”. Reporterka szuka osób, których losy są nieoczywiste, pełne luk i niedopowiedzeń, bo – jej zdaniem – tylko takie historie kryją w sobie autentyzm.
Praca reporterska
To właśnie obcowanie ze swoimi bohaterami lubi w swojej pracy najbardziej. Rozmówcom zadaje mnóstwo pytań, często bardzo szczegółowych, dotyczących na przykład ubioru czy otoczenia. Wszystko po to, by uczynić opis jak najbardziej realnym. W tym najbardziej pomocne są kobiety – to one, jak twierdzi Krall, zwracają uwagę na detale, dobrze zapamiętują szczegóły, które mogą nadać opowieści głębsze znaczenie czy stać się punktem zaczepienia dla całej historii. Dlatego to właśnie do tych elementów Krall przywiązuje tak duże znaczenie. – Mój sposób na reportaż polega na podzieleniu świata na bardzo drobne realia, na drobne cząstki, na jakieś tam swetry, wąsy, sztuczne kwiaty, żeberka wieprzowe, małe fiaty… Na to wszystko, co się da podzielić. Później oddzielam, odwirowuję to, co niepotrzebne i wychodzi efekt zagęszczenia. Krótko mówiąc, rozkładam świat na cząsteczki, a później go składam na nowo. Wymyśliłam sobie, że poprzez ważne szczegóły da się opowiedzieć świat. Z początku myślałam, że to dotyczy tylko małego realizmu, że tak można opowiedzieć tylko PRL. Jednak kiedy napisałam pierwszy rozdział „Zdążyć przed Panem Bogiem”, zauważyłam, że to się sprawdza i w rzeczach wielkich – wspomina Krall w książce „Reporterka”.
Z rozmów pozostają dziesiątki zapisanych, białych kartek papieru. Można powiedzieć, że Krall ma manię notowania – zapisuje uchwycone przypadkiem zdania, pozornie nieważne informacje. Tylko nieliczne trafiają do książek, przefiltrowane przez doświadczenie i emocje ich autorki, układając się w oszczędną i zwięzłą opowieść, pozbawioną zbędnych słów, patetyzmu i sentymentalizmu. To właśnie dosadna wręcz lakoniczność, przywiązanie do detali i precyzja składają się na charakterystyczny styl reporterki. – Zwięzłość to widać potrzeba organizmu. W życiu też nie znoszę gadulstwa – wyjaśnia w rozmowie z Gala.pl.
Podobnie nie lubi samego procesu pisania. Krytyczna w stosunku do swojej twórczości, nigdy nie jest zadowolona z efektu swojej pracy. Wydaje się jednak wobec siebie nadmiernie surowa – należy przecież do najbardziej znanych i poczytnych polskich reporterek. Jej książki, spośród polskich reportaży, są najczęściej tłumaczone na języki obce, a wiele z nich doczekało się prestiżowych nagród.