– Nie mam jakichś szczególnych marzeń i planów na przyszłość. Staram się nie nastawiać i brać to, co przyniesie życie. Dzięki temu każde nowe wyzwanie przynosi mi ogromną satysfakcję – mówi Maja Gadzińska, nowa solistka gdyńskiego Teatru Muzycznego, aktorka i wokalista o trzyoktawowej skali głosu.
Jej kariera rozpoczęła się bardzo szybko. Już na III roku studiów dostała wymarzoną rolę Anioła w spektaklu „Chłopi” w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Młoda artystka doskonale poradziła sobie na wymagającej, muzycznej scenie.
Nic dziwnego – jej marzenia o aktorstwie rozpoczęły się już w dzieciństwie. Nieustannie śpiewała, w jej życiu zawsze obecna była muzyka.
– Potrafiłam śpiewać moim dziadkom w samochodzie przez całą drogę z Grudziądza do Zakopanego – mówi Gadzińska. Aktorka urodziła się w 1991 roku. Obecnie ma 26 lat i jest jedną z najciekawszych aktorek Teatru Muzycznego w Gdyni. Przed nią, bez wątpienia, wielka kariera.
Pierwsze kroki na scenie zaczęła stawiać już w podstawówce. Wtedy też zagrała rolę Maryi w szkolnych jasełkach – jej nauczyciele szkolni zainfekowali ją wirusem sztuki, nauczyli miłości do sceny. Kiedy grupa, w której występowała, zwyciężyła w konkursie Gdyńskiego Przeglądu Jasełek, Maja wraz z kolegami i koleżankami dostała szansę występu na scenie Teatru Miejskiego w Gdyni.
– Ten występ do dziś pozostaje jednym z najbardziej niezapomnianych momentów w moim życiu – podkreśla aktorka.
Początki jednak nie były łatwe. Gadzińska zaczęła od nauki w szkole muzycznej, w klasie skrzypiec, w której wytrzymała zaledwie trzy dni. Szybko zrezygnowała z nauki tego instrumentu. Niewiele lepiej było również później, w klasie śpiewu. Tam, z powodu braków w teorii i kształceniu słuchu, zabawiła tylko trzy tygodnie.
Marzenia jednak okazały się silniejsze. Maja dostała się do wyśnionego Studium Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej w Gdyni.
– Do połowy studiów szczerze wierzyłam w to, że nie mam żadnego wyjątkowego talentu i nigdy w życiu nie będę aktorką. Jednak wszystko, co zdobyłam, osiągnęłam swoją ciężką pracą. Z każdej porażki starałam się wyciągnąć wnioski i poprawić swoje błędy – mówi. Dzisiaj publiczność gdyńskiego teatru zna ją doskonale – zagrała Esmeraldę w „Notre Dame de Paris”, pojawiła się w „Złym” i w spektaklu „Piotruś Pan”.
– Ciężko jest mi wybrać moją ulubioną rolę. Każda dostarcza mi innych przeżyć i innych wrażeń. Czerpię wielką frajdę z grania Katki Kudłatki w „Avenue Q”, czuję się spełniona po spektaklu „Notre Dame de Paris”, a Anioł w „Chłopach” pozwala mi zamknąć się w swoim świecie i doświadczyć niecodziennych emocji – opowiada młoda aktorka.