Wywiad z Organizatorkami PROGRESSteronu

fot Lucyna Lewandowska, PROGRESSteron

Na pytania odpowiadają:

Katarzyna Jewstafiew-Mierzejewska Dyrektorka trójmiejskiego PROGRESSteronu
Agata Kruszczyńska – PR & Marketing trójmiejskiego PROGRESSteronu

Wywiad przeprowadził Magazyn Kobiet.

Organizujecie PROGRESSteron bo…

Bo jak nie my to KTO? (stwierdzenie z przymrużeniem oka)
Kasia: Kiedyś brałam udział w PROGRESSteronie i pomyślałam, że fajnie byłoby wprowadzić kilka nowych trendów do imprezy. Czas mijał, ja dorastałam i wtedy PROGRESSteron znowu pojawił się na mojej drodze. Pojawiło się sporo pytań, wątpliwości, lęków i podekscytowanie. Jednak najważniejsze o czym pomyślałam, to chyba możliwość poznania nowych ludzi i jednocześnie stworzenie przestrzeni dla Kobiet, która będzie tym, czego mi brakowało. Pewnie nie wszystkie pomysły uda się zrealizować, ale jeśli uda się wykonać choć połowę, to będę po ludzku zadowolona.
Agata: Ja kocham kobiecą energię, która jest bardzo inspirująca i działa na mnie refleksyjnie. Kiedy wracam do domu po takim evencie, siadam w biurze w moim ulubionym fotelu, a do głowy wpada mi masa ciekawych pomysłów. To chyba najważniejsze powody, dlaczego biorę udział akurat w tym projekcie.

Co Was kręci na Festiwalu?

Kasia: Kręcą nas ludzie. Spotkania. Rozmowy. Przepływ energii. Uśmiech zadowolenia. Adrenalina w trakcie tygodni przygotowań i podczas samego Festiwalu.
Agata: No i to, jakim jest dla nas wyzwaniem zawodowym, ale także osobistym.

Jak to się zaczęło?

Kasia: Festiwal był, rozwijał się i nagle na dwa lata zniknął z mapy Trójmiasta. Wtedy chyba pojawiło się poczucie żalu za czymś, co było dobre, napędzające, inspirująco rozwojowe.

fot Lucyna Lewandowska, PROGRESSteron

Co było potem?

Kasia: Potem zaczęła się ProgressteronPrzygoda. A jak to z przygodami bywa, chce się je wciąż i wciąż na nowo przeżywać. Bo one niosą jak na skrzydłach. Uwielbiam przygody, zwłaszcza te w wersji extreme, które podwyższają poziom adrenaliny. Uwierzcie mi – PROGRESSteron potrafi dać niezłego kopa energetycznego.

Jaka jest Wasza definicja szczęścia?

Kasia: Szczęśliwa jestem, gdy jestem sobą, czyli prawie zawsze. Gdy jem lody. Gdy piję kawę (czarna, czasem lekko słodzona). Gdy mogę wyjechać w nowe rejony świata i spróbować lokalnego jedzenia. Gdy dzieje się coś, na co mam wpływ i co powoduje, że inni też są szczęśliwi, albo przynajmniej szczerze się uśmiechają
Agata: A ja jestem najbardziej szczęśliwa, kiedy jestem wolna, kiedy niesie mnie powiem wiatru –  uwielbiam kolekcjonować te momenty.

Czy na Festiwalu wystąpicie także w roli prelegentek?

Kasia: Moja główna rola to organizacja całego Festiwalu, spotkania z trenerami i uczestniczkami. Znajdę jednak chwilę czasu na poprowadzenie spotkania Latających Kręgów, czyli będzie czas na storytelling i networking.
Agata: Tak, podjęłam się tego wyzwania z racji wspaniałej możliwości, którą otrzymałam od życia. Trzeba korzystać z takich szans! Będę miała okazję opowiedzieć kobietą jak krok po kroku zorganizować event i wypromować go w mediach. Tym m.in. zajmuję się podczas wiosennej edycji PROGRESSteronu, dlatego chętnie podzielę się tymi doświadczeniami z uczestniczkami.

Kasia: A wracając do pytania, co mnie kręci na Festiwalu…? Po chwili namysłu dodałabym jeszcze, że te chwile, gdy jestem wśród ludzi (znajomych lub całkiem obcych), gdy mogę zamienić z nimi kilka słów i usłyszeć takie najzwyklejsze w świecie: „dziękuję” lub „fajnie, że jesteście i robicie coś tak wyjątkowego”. Chyba każdy z nas lubi być doceniany. Ja też lubię. I dziękuję Wam za to. Widzimy się w marcu!

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *