MelisandeSin – NIEOCZYWISTE STREFY KOMFORTU

Jeśli trafisz na jej stronę internetową, dowiesz się, że jest osobą naturalnie opiekuńczą i wcale nie oczekuje, że ślepo wykonasz jej rozkazy i padniesz na kolana w akcie bezmyślnego poddania się. Będzie chciała zdobyć twoje zaufanie, żebyś poczuł się bezpiecznie pod skrzydłami swojej nowej Szefowej. Na szacunek należy zasłużyć, a to działa w obie strony. Z natury nieskomplikowana i jednoznacznie dominująca – potrafi i rozmawiać, i słuchać. Jej pragnienia i ambicje ogniskują się na poszerzaniu horyzontów w zrozumieniu psychiki i ludzkiej natury poprzez ciągłe eksperymenty i badania ludzkich motywacji oraz koncepcji przywództwa. Nie ma nic bardziej interesującego niż różnice wynikające z płci, wieku, charakteru i temperamentu. Poznaj MelisandeSin.

Czy jedyną formą kontaktu z tobą jest formularz na stronie?

Można napisać do mnie maila – ale trzeba go mieć. Faktycznie najlepszą formą kontaktu jest formularz i to nie ze względu na bezpieczeństwo czy prywatność. Gdy próba kontaktu jest nawiązywana za pomocą strony, mam pewność, że osoba, która do mnie pisze, na pewno na tej stronie była. W przeciwnym razie ludzie pisaliby do mnie w sposób nieprzemyślany, być może robiąc jakieś fałszywe założenia. Jeśli na stronie byli, to jest szansa, że coś przeczytali na mój temat (śmiech).

Coś mi mówi, że wcale nie będziemy dziś rozmawiać o seksie.

Faktycznie, nie – choć wszystko zależy od tego, jak ktoś definiuje BDSM [skrótowiec od słów „związanie”, „dyscyplina”, „dominacja” i „uległość” – przyp. red.] czy fetyszyzm. Jest to zjawisko niemające jedynie aspektów seksualnych, za to o charakterze ciągłym. W życiu codziennym partnerzy także dbają o utrzymanie aspektów tej kultury. W takim wypadku kontroli podlegają wszystkie sfery życia osoby uległej, choć poszczególne dziedziny mogą być wyłączone z zakresu praktyk BDSM. Jeśli relacja dotyczy wszystkich – określa się ją mianem total power exchange. Pary oczywiście znajdują w tym element seksu, natomiast dla ludzi, którzy do mnie przychodzą na sesję, to coś bardziej psychologicznego, co mocno wykracza poza seks, a bardziej osadza się w potrzebie egzystencjalnej. Czasem zgłaszają się do mnie zainteresowane takimi praktykami pary, które chcą się czegoś nauczyć. Ale mężczyźni czy kobiety niebędący w związku na sesji ze mną nie zobaczą ani nagości, ani nie doświadczą zbliżenia – chodzi bowiem o odegranie roli psychologicznej. Cały ten teatr, zaczynając od studia, przez stroje, sprzęt, jest pewnego rodzaju konwencją, w którą wchodzi się na ściśle i z góry określonych warunkach. Na pewno motorem do takich praktyk jest podniecenie i stąd umiejscowienie w sferze seksualnej, ale nazywając to seksem, decydujemy się na zbyt daleko idące uproszczenie i możemy nie dotrzeć do sedna sprawy.

MelisandeSin
Fot. Bart Chęciński

Jesteś Melisande czy się w nią zmieniasz? Widzę na własne oczy, że ten mocny, elegancki i wyrazisty wizerunek nie jest kwestią wchodzenia i wychodzenia z roli.

Melisande jest personą, która pod paroma względami na pewno różni się od mojego prywatnego „ja”, natomiast zdecydowanie nie jest to rola. Niektórym dominom udaje się to zrealizować w takim kontekście, że w prywatnym życiu są zupełnie inne, a dominacja stanowi rodzaj odskoczni. Tak samo jest z uległymi. Z mojego towarzystwa często korzystają osoby na bardzo wysokich, eksponowanych stanowiskach. Prowadzą duże firmy, a ich pragnieniem jest możliwość zostania zniewolonym. Dla mnie to lifestyle. Ja tak żyję. Mam swoje studio, otwieram kolejne, więc jeśli chodzi o dominację, najzwyczajniej w świecie mam taką naturę i nie muszę wchodzić w rolę. Pomijam oczywiście takie drobiazgi jak lateks, którego nie zakładam na co dzień, zwłaszcza na wywiady i do kawiarni (śmiech).

Ponad wszelką wątpliwość nie wyglądasz na stewardessę…

Nie (śmiech), chociaż ludzie po rozmowie telefonicznej często są zdziwieni, że mój głos brzmi tak miło. Dobra domina musi być empatyczna, lubić ludzi, „czuć” ich. Studiowałam psychologię kliniczną, co na pewno mi w tym ostatnim pomaga.

MelisandeSin sesja
Khalifani, Kanthonystudios

Nieco to przewrotne, ale tylko z pozoru, bo w pewien sposób pomagasz swoim klientom, prawda? Nie chodzi przecież o to, żeby się wzbić na wyżyny pewnych uczuć, ale też aby łagodnie opaść w strefę komfortu.

Tak, śmiało można powiedzieć, że mamy do czynienia z pewnym rodzajem katharsis. Abstrahując od samej sesji i konkretnych praktyk, już spotkanie z osobą profesjonalnie zajmującą się sferą, która oni w sobie mają od bardzo dawna, ale się jej wstydzą, tłumią ją albo z nikim nie mogli o niej nigdy porozmawiać – jest przełomowe. Oferuję im miejsce, w którym poczują, że są akceptowani. Podczas samych sesji oczekiwania są różne: wiązania i innych form unieruchomienia pragną często ci, którzy na co dzień mają problem z odpuszczeniem kontroli. Osiąganie pewnego stanu emocjonalnego w kontrolowanych warunkach to w ogóle niezwykle szeroki temat. Dla niektórych ludzi to będzie chwilowe, dla innych stanie się planem na życie.

Przychodzą do ciebie pary, w których jedna osoba potrzebuje tego rodzaju emocji czy takie, które chcą zaspokoić ciekawość?

Jedni i drudzy, a także ci, których interesuje możliwość czasowego przesunięcia dynamiki w związku. W większości są to jednak pojedyncze osoby, zazwyczaj mężczyźni. Jakiś czas temu odwiedziła mnie ciekawa para ze Szwecji. Przylecieli na kilka dni. Dosyć późno się zeszli. On w tym klimacie siedział całe życie, ona nie, ale dzięki niemu i jej się to spodobało. Nie wiedziała jednak, w jaki sposób zyskać kontrolę z tak małym doświadczeniem. Dla kobiety ta kilkudniowa sesja była stricte edukacyjna.

Kobaru.pl

Uległy mężczyzna bywa zatem atrakcyjny?

Oczywiście, przecież w męskiej wyobraźni głęboko zakorzeniony jest mit femme fatale, a o dominę też trzeba zabiegać. Bywa, że mężczyźni szukają upokorzenia, wręcz wyśmiania, bo jest na nich wywierana permanentna presja bycia silnym. Okazuje się, że swoją strefę komfortu odnajdują właśnie na dnie, niżej którego upaść już nie mogą – upokorzeni, zdeptani i zdegradowani. Uważam, że poddanie się drugiej osobie, pokonanie swojego ego, wymaga dużej siły wewnętrznej. Swoich uległych widzę jako osoby wyjątkowo silne psychicznie, które w akcie służebności oferują mi swoje poddanie.

Możesz skategoryzować swoje sesje?

Wszystko zaczyna się od kontaktu przez stronę internetową, mam też profile na różnych portalach, gdzie mój wizerunek jest jasno określony. Staram się jak najwięcej o sobie pisać online – tak żeby ludzie, którzy się potencjalnie się do mnie zgłoszą, mogli mnie poznać. Oczekuję, że zgłoszą się tylko ci, którym pasuje moja osoba, bo ja nigdy nie dostosuję się do klienta.

Fot. Bart Chęciński

Na etapie mailowym zainteresowani wymieniają wiadomości z moją asystentką, pytają o terminy i opisują swoje preferencje czy potrzeby. Asystentka wysyła mi tylko te oferty, które jej zdaniem zaakceptuję. Zgłoszeń jest mnóstwo – tyle, że rezerwacji dokonuję na kilka nadchodzących miesięcy. Po weryfikacji przekazuję asystentce swoją odpowiedź, klient wpłaca zadatek i umawiamy się na sesję. Ta może trwać 2 albo 24 godziny, podczas których osoba zostaje u mnie w studio, może nocować w celi więziennej. Realizuję wtedy różne scenariusze: więzienne lub w roli szalonej pani doktor, która pacjenta przetrzymuje i robi eksperymenty. Poza inscenizacją, czyli tym, jak się ubieram, jak mówię i jaką stworzyłam przestrzeń, żeby odzwierciedlić i zrealizować te fantazje, jest cała gama praktyk i nie wszystkie opierają się na bólu. Część polega na unieruchomieniu, czyli shibari. Jest także upokorzenie, feminizacje, role-play. Mam do dyspozycji specjalne meble, klatki.

Domyślam się, że robione na zamówienie?

Tak, projektuję je i zamawiam, ale nie ze względu na ograniczoną dostępność. Część dostępnej i naprawdę sporej oferty jest po prostu nie w moim guście. Lubię dębowe drewno, stal nierdzewną i elegancję – zbytnią dosłowność uważam za wulgarną.

Luc IKB

Co łączy cię z osobami, które musisz przecież poznać, żeby wejść w dość szczególną relację?

Relacje, które tworzę z długo służącymi mi osobami, są bliskie i ważne zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony. Wszyscy ci ludzie mogą mieć we mnie oparcie, bo stają się częścią rodziny mojego studia. Osoby umawiające się na jednorazowe sesje „czytam” szybko. Sesji jednorazowych już jednak nie odbywam, bo mam zbyt duże grono stałych uległych, którym muszę poświęcić czas.

Pewnie się spodziewasz, że spytam, czemu nie jesteś prawdziwą panią doktor?

Cały czas interesuje się psychologią, czytam i rozwijam się w tym kierunku, natomiast zdecydowanie nie widzę się w żadnej, ale to żadnej instytucji. To, co robię, to też zawód, ale i z całą pewnością styl życia – choćby z tego powodu, że zajmuje mi większość czasu, nieustannie jestem w podróży, zajmuję się modelingiem fetyszowym, bywam i organizuję eventy, projektuję meble, robię filmy. Jest to zatem firma, duży biznes, który stanowi zarazem moje życie prywatne. Są oczywiście takie aspekty prywatności, które się z omawianym tematem nie wiążą – konie czy żeglarstwo. Niemniej BDSM interesowało mnie już od momentu, w którym mogłam o nim przeczytać – miałam wtedy 15 czy 16 lat.

Kobaru.pl

Od razu widziałaś się w roli dominującej?

Przez pewien czas nie widziałam się żadnej roli, ale faktycznie, kiedy podczas studiów w Wielkiej Brytanii zaczęłam chodzić na eventy, wszyscy o razu odczytali mnie tam jako dominę. Moje wcześniejsze związki udowadniają, że potrzeba dominacji psychicznej jest u mnie wrodzona. Wzorzec silnej kobiety wyniosłam też w domu. Absolutnie nie jest zatem tak, że wykuwałam się z kajdan uległości zakodowanej w kobiecym umyśle przez otoczenie, wręcz odwrotnie. Dorastałam w głębokim poczuciu, że kobiety są przynajmniej równie silne i przywódcze jak mężczyźni, a może nawet bardziej. A świat zawsze był dla mnie bardzo otwarty.

To, że prowadzę tu studio, ostatecznie zaważyło na decyzji o powrocie do Polski. Ponieważ nie było tu w ogóle takich miejsc, dostrzegłam i potrzebę, i perspektywę biznesową. Wtedy styl życia przełożył się całkowicie na życie zawodowe i stał się integralną częścią wszystkiego. Istnieje rzesza ludzi, która była od zawsze tym zainteresowana, a mogła polegać tylko na internecie – bo u nas się wówczas po prostu nic nie działo. Ponieważ nie uzewnętrzniali swoich fantazji, odnosiło się wrażenie, że to niewielkie grono, ale ludzi, którym ciężko jest przejść przez całe życie, nie zastanawiając się, czy jest coś więcej, przybywa. Bawimy się w kontrolowanych warunkach, sesje organizuję tylko w dzień i nie mają one charakteru imprezy, nie spożywamy alkoholu. Wiele osób znajduje w moim studio przestrzeń, w której czuje akceptację. Nie jestem psychologiem ani terapeutą i moim celem nie jest wydobywanie ludzi z problemów, zwłaszcza że żadnej z tych preferencji absolutnie nie uważam za problem.

Czyli bywasz obarczana problemami?

Bardzo często i to jest naturalne. Doradzam w takim zakresie, w jakim zrobiłabym to dla przyjaciela czy członka rodziny. Nie wchodzę głębiej.

Zdarza się, że na sesje przychodzi osoba, która ukrywa to przed partnerem?

Nie chcę wchodzić w czyjeś związki. Na pewno wielu się nie przyznaje, ale część mówi otwarcie, że ten fakt ukrywa, inni deklarują, że ich partnerki czy partnerzy dali im przyzwolenie. Drugi przypadek sprawia mi ogromny kłopot, bo nie chcę z konkurować z kimś w domu, kto nie wie o moim istnieniu. Nie ma też mowy o realizacji jakiegoś rodzaju romansu. Od razu to wyczuwam i odrzucam na starcie. Dla większości jest to jednak spełnienie fantazji. Osoby te bardzo kochają swojego partnera czy partnerkę, natomiast z różnych powodów nie chcą lub nie mogą ujawnić swoich preferencji. Ich zamiarem nie jest nikogo zdradzać i nie zaniedbują swojego związku, bo są w nim szczęśliwi, mimo że druga osoba totalnie tego nie zna, nie czuje i nie chce realizować.

Czy zdarzyło ci się, że zgłosiła się do ciebie kobieta, która chciałaby pójść w twoje ślady i poprosiła o „przyuczenie do zawodu”?

Oczywiście! Obecnie jestem w trakcie szkolenia trzech dziewczyn. Nigdy nie planowałam tego robić, ale dużo osób pisało do mnie w tej sprawie. Na początku pozwalałam się podglądać przy pracy, ale to za mało, by wyzwolić w „adeptach” odpowiednią dawkę motywacji i samozaparcia. Nie do końca byli świadomi, ile wchodzi w skład nauczenia się tego. Kurs obejmuje raz w tygodniu warsztaty ze mną, raz w tygodniu ze specjalistą od shibari (warsztaty z Gan Raptor z Nawado.pl), oprócz tego są spotkania z moją asystentką i menedżerką studia, krótkie szkolenie z obsługi mediów społecznościowych, sesja zdjęciowa z moim fotografem.

Jawi się to jak swoiste imperium.

Trochę tak (śmiech), ale miejsc w nowym studio w Warszawie na styczeń, luty i marzec faktycznie nie miałam już jesienią zeszłego roku.

Jaka jest dynamika twojej pracy, ilu masz uległych?

Cztery osoby są ze mną związane na stałe, poza sesjami stanowią część mojej firmy, wykonują moje polecenia. Z około pięćdziesięcioma spotykam się na sesjach regularnie, ale mają swoje życia i nie są ze mną związani tak blisko. Nowe osoby mogą do mnie trafić tylko podczas zjazdów, na zasadzie swego rodzaju atrakcji eventowej. Pozostali to około setka, która mnie zna, już u mnie była i raz na jakiś czas wraca.

Kobaru.pl

Czy w tym wszystkim jest miejsce na rodzinę, partnera?

Plan został już wykonany, bo jestem mężatką. Mam partnera. z którym znamy się od 6 roku życia.

Zniewoliłaś go już w przedszkolu?

Nie (śmiech). Nasi rodzice się przyjaźnią i my też przez całe życie się kumplowaliśmy, a związek pojawił się potem. Poza studiem mam zupełnie normalne życie, podobnie jak wiele moich koleżanek po fachu, które rzadko są singielkami.

Jak zasugerować chęć dominacji lub bycia zdominowanym swojemu partnerowi?

Jeśli powiesz wprost osobie, która jest w tym totalnie zielona, że „lubię, jak ktoś zadaje mi ból” możesz wydać się zbyt ekstremalny i nawet przerażający. Zachęcam, żeby zaczynać bardzo powoli. Dla kogoś, kto lubi być zdominowany, fajnym zaczepieniem jest zauważenie u partnera postawy, która nas interesuje – oczywiście z odrobiną flirtu. Jeśli żona się z ciebie zaśmieje, powie ci coś wrednego albo dziś wygląda wyjątkowo groźnie, trzeba zwrócić jej na to uwagę i pokazać, że to właśnie wydaje ci się atrakcyjne. Trzeba zbudować klimat i atmosferę. I na odwrót – gdy kobieta czuje potrzebę dominacji, powinna dać wyraźnie do zrozumienia, że partner wydaje jej się wyjątkowo atrakcyjny właśnie w momencie, kiedy wykonuje jej polecenia. Nie ma nic bardziej interesującego niż różnice wynikające z płci, wieku, charakteru i temperamentu i nic gorszego, niż niemożność bycia sobą.

WYWIAD: KAMILA RECŁAW

4.7/5 - (3 głosów)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *