Przekazy społeczne nierzadko sugerują kobietom perfekcjonizm. Dziewczynka ma być posłuszna, miła, schludnie ubrana i zawsze zachowywać się nienagannie. Wszelkie odstępstwa od tak pojętej normy są piętnowane w środowisku rodzinnym, szkolnym i rówieśniczym.
Dążąc do ideału…
Treści wielu bajek i programów skierowanych dla młodych odbiorczyń emanują obrazami kobiet bez skazy. Nastolatki i dorosłe kobiety otrzymują medialne komunikaty sugerujące tożsamość poziomu atrakcyjności i realizacji kobiecych zadań z wartością jednostki. Bohaterki z ekranu wyglądają oszołamiająco, niezależnie od pory dnia i wykonywanych czynności, mają w domach nieskazitelny porządek oraz wystrój zgodny z najnowszymi kanonami. W licznych badaniach psychologicznych wskazuje się, że wpływ przekazów medialnych dość silnie oddziałuje na odbiorców. Wobec ograniczonego dostępu do innych wiarygodnych źródeł wiedzy, czerpiemy wzorce z reklam i ulubionych seriali. Wpływ społeczny także wywiera znaczące piętno. Część kobiet, podporządkowując się kulturowej presji, dąży do ideału w wielu obszarach życia. Tym samym oddziałują na inne przedstawicielki własnej płci. Z pozycji obserwatora życie wielu kobiet sukcesu może sprawiać wrażenia nieskazitelnego, gdyż słabości i wady staramy się skrzętnie ukrywać przed światem. Konfrontując zbudowane na takich obserwacjach złudne wyobrażenia z realizmem własnego funkcjonowania, możemy uznać swoją normalną niedoskonałość za przejaw osobistej skazy.
Między utopią a rzeczywistością
Kobieta przeświadczona o obowiązku perfekcyjnego funkcjonowania we wszystkich dziedzinach życia może na takie przekonania zareagować w dwójnasób. Jedną z możliwości jest dorównanie wyidealizowanemu wyobrażeniu, drugą zaś – poczucie niedostosowania i niewywiązywania się z własnej roli w należyty sposób. Trudno określić, która jest bardziej szkodliwa w skutkach. Pierwsza jest związana z lękiem, niskim poczuciem własnej wartości; skutkuje częstym doświadczaniem frustracji, osłabieniem nastroju i jakości życia. Ograniczone zasoby czasu nie pozwalają na realizację wszystkich narzuconych obowiązków w 100%. Zwiększanie liczby zadań musi odbywać się kosztem jakości. Obniżenie poziomu osiągnięć może skutkować doświadczaniem frustracji, poczucia winy, wstydu, a także oddziałującym na samoocenę przeświadczeniem, że nie spełniam się jako kobieta. Pragnienie osiągania ideału we wszystkich wymiarach życia może prowadzić do spadku sił witalnych i psychicznych. Z kolei przyznanie, że jestem gorsza, gdyż nie potrafię sprostać własnym przeświadczeniom o kobiecie idealnej, może prowadzić do poczucia niespełnienia norm w obszarach związanych z płcią, a więc znaczących dla samooceny jednostki oraz do przykrych konsekwencji emocjonalnych. Istnieją naukowe hipotezy zakładające związek wymogów kulturowych przypisanych płci kobiecej z zapadalnością na depresję. Jakąkolwiek strategię przyjmiemy wobec wyobrażeń o kobiecym obowiązku osiągania perfekcji, zawsze stawiamy siebie na straconej pozycji. Niedoskonałość natury ludzkiej, deficyty czasu przy nadmiernej liczbie zadań, potrzeby emocjonalne, konstrukcja układu nerwowego wymuszająca harmonię pomiędzy zaangażowaniem a odpoczynkiem – to wszystko nie pozwala nam osiągać nierealistycznych standardów.
Bezcenna samoakceptacja
Jedyną możliwością dobrego rozwiązania dylematu między pragnieniem perfekcji a niedoskonałą naturą jest zmiana oczekiwań wobec siebie i akceptacja własnej słabości. „Jestem w porządku pomimo własnych wad i omylności” – to popularne w psychologii przekonanie wzmacniające samoocenę. Aby wygrać życie, czyli wieść je szczęśliwie i zapewnić sobie zdrowe funkcjonowanie, lepiej jest zapomnieć o utopijnych wyobrażeniach kobiety idealnej i zastąpić je samoakceptacją. Nie na tym polega sukces kobiety, aby zadziwiać swym pięknem cały świat, udając kogoś, kim się nie jest, lecz by zachwycać się pięknem świata, dając sobie przyzwolenie na słabości.
Eliza Śliwińska