Mit Afrodyty na kilka sposobów

Legenda głosi, że powstała z morskiej piany. Tej, która zebrała się wokół genitaliów Uranosa, ojca Zeusa wykastrowanego przez własnego syna. Mowa o Afrodycie – najpiękniejszej z najpiękniejszych, która wyłaniając się z morza w wielkiej muszli, stała się symbolem miłości i cielesnego uniesienia. Najprawdziwszą perłą w koronie tych, których serca ogarnia płomień pożądania.

Na jej cześć śpiewano peany i pewnie dlatego to właśnie jej imieniem nazwano magiczne napoje miłosne, dzięki którym rozpalał się żar namiętności i szalona miłość. W kategorii afrodyzjaków znajdujemy również środki, które wzmagając popęd, całkowicie zmieniają oblicze tego, co zdarza się w niejednej alkowie.

Panaceum czy placebo?

Przez całe wieki doszukiwano się w nich genialnego w swej prostocie panaceum, które poruszy wszystkie zmysły. Dla wielu wydawały się być symbolem nadziei i szczęścia, dlatego od zarania dziejów szukano ich w dobrodziejstwie natury, która całą swoją mocą pomagała wyostrzyć zapach i smak, doprowadzają do uniesienia, jakiego dotychczas nie przeżył nikt.

afrodyzjaki

Choć podzielone na dwie grupy, miały jeden słuszny cel – zwiększyć popęd seksualny i uczynić kontakt fizyczny niezapomnianym. Wiara w magię sprawiła, że wokół afrodyzjaków pojawiło się wiele legend, a dzięki sile sugestii powstało tyle samo sprawdzonych faktów, ile mitów o ich praktycznym działaniu.

Fenomen afrodyzjaków naukowcy w wielu krajach przebadali wzdłuż i wszerz. Niestety, przypisywane przez wieki właściwości „tych” produktów obaliły tezę o ich skutecznym działaniu. W latach 90. amerykański urząd kontroli żywności jednoznacznie ogłosił, że nie ma żadnych dowodów na to, by określane mianem miłosnych specyfików, miały jakikolwiek wpływ na libido. To spowodowało, że setki produktów i leków uważanych za afrodyzjaki nie znalazło zatwierdzenia.

Dopamina sprawcą zamieszania

Jak to się więc stało, że szampan i truskawki stały się jednym ze sposobów urozmaicania czasu w sypialni? Wszystkiemu jest winna dopamina. Określana jako patent na szczęście, produkowana jest w ośrodku odpowiadającym za doznawanie przyjemności. Nasz mózg wytwarza ją m.in. podczas seksu i spożywania jedzenia.

Dlatego właśnie udane życie seksualne i dieta od dawna są traktowane jako jedność. Dobrze dobrane i odpowiednio zbilansowane menu niesie wielką pomoc w zakresie seksu, jednak z drugiej strony nie jest tak, że trzymając się zasad dietetyki, odkryjemy metodę na systematyczny lot na księżyc w postaci wielu orgazmów. Niedbałość talerza jest za to w stanie sprawić, że wygenerowane niedobory, szczególnie cynku i witaminy E, skutecznie zniechęcą do seksu poprzez zaburzenia popędu i płodności.

Na szczęście wychodzi nam naprzeciw natura, zapraszając do przyjaźni z ostrygami, orzechami oraz kakao. Chcąc się przekonać, jakie są efekty, musimy uzbroić się w cierpliwość i pamiętać, że są one wynikiem systematycznego uzupełniania w organizmie odpowiednich ilości witamin i minerałów.

Lista specjalna

Lista mogłaby nie mieć końca! W zależności od czasu i kultury, za afrodyzjaki uważane są coraz to nowe produkty i specyfiki. Jednak od wieków istnieją pozycje, które wielu określa jako pewnik. Numerem jeden jest żeń-szeń, polecany nie tylko przez farmaceutów. Korzeń ten odgrywa szczególną rolę w medycynie chińskiej. Ma nie tylko ciekawy kształt, ale – co ważne – nieocenione właściwości prozdrowotne. Jego zażywanie podnosi odporność na bodźce fizyczne, chemiczne i biologiczne. Poprawia wydajność organizmu sportowców oraz pomaga w koncentracji i zapamiętywaniu. Badania prowadzone przez specjalistów medycyny męskiej udowodniły, że regularnie zażywany wpływa na niezawodność potencji.

Na drugiej pozycji listy widnieją owoce morza. Ostrygi od zawsze wzmagały potencję, jednocześnie często były traktowane jako podtekst seksualny, także na płótnie malarza. Trudno się nie zgodzić, skoro badania prowadzone na zwierzętach wskazały, że ekstrakt z ostryg powodował u nich znacznie większą ochotę na seks.

Pieprzne gołąbki

Popularna przyprawa należy do grona najbardziej sprawdzonych afrodyzjaków. Jednak jest małe „ale”. Podnosi libido i zdaniem lekarzy wpływa na obniżenie płodności, dlatego wraz z dietetykami zalecają używanie pieprzu z umiarem. Podobnie sprawy się mają z truskawkami, migdałami i szparagami. Poprawiają chęć, ale pamiętajmy, że nie leczą zaburzeń – tu z pomocą przychodzi farmacja, traktowana jako łatwy i dostępny afrodyzjak.

Na półkach w sex-shopach jest w czym wybierać. Patrząc na skład, wiele propozycji to suplementy diety, bazujące na ekstraktach między innymi z żeń-szenia. Z pewnością nie zaszkodzą, a nawet mogą pomóc, działając jak placebo. Gorzej, jeśli na ulotce znajdujemy sporo chemii. W takich przypadkach zaleca się ostrożność, ponieważ skutki uboczne mogą przyćmić pierwotne założenia kupującego.

Fakty i mity należy traktować jako indywidualny punkt widzenia. Jeśli organizm został odpowiednio „wyposażony” we wszystkie składniki, libido powinno utrzymywać się na zadowalającym poziomie. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by dodać pikanterii sprawie. Truskawki z szampanem zbudują odpowiednią atmosferę, a może się okazać, że bita śmietana na ciele partnerki będzie najbardziej skutecznym afrodyzjakiem świata. Jeśli dodamy do tego ulubiony zapach, fascynację ciałem, szczyptę miłości i dobrej zabawy, czego więcej do szczęścia potrzeba?

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *