Dawno minęły już czasy, kiedy internet był dostępny dla wybranych. Teraz jest z nami wszędzie – niemal każdy z nas ma smartfona, dzięki któremu możemy korzystać z mediów społecznościowych i internetu praktycznie w każdym miejscu.
W aktywnym udzielaniu się w internecie i w kreowaniu swojego wizerunku w sieci nie ma nic złego. Warto jednak wystrzegać się błędów, które mogą nam potencjalnie zaszkodzić, a nawet zniszczyć relacje osobiste i zawodowe.
Przede wszystkim – prywatność
Najważniejszą kwestią, o której zapominamy, jest zachowywanie dyskrecji. Pamiętajmy, że jeszcze dekadę temu większość internautów ukrywała się za anonimowymi nickami na forach dyskusyjnych. Dziś w większości podpisujemy nasze wypowiedzi naszymi prawdziwymi danymi, na przykład na Facebooku. O wiele łatwiej nas zidentyfikować, więc również i skompromitować.
Klasycznym przykładem braku rozsądku w korzystaniu z internetu są wypowiedzi w grupach na Facebooku. Wiele osób uważa, że skoro grupa ma status zamkniętej czy tajnej, można tam wypowiadać się bez obaw. Nic bardziej mylnego! Pamiętajmy, że nieważne, ile osób jest w grupie – każda z nich może wykonać zrzut ekranu i przekazać nasze wypowiedzi dalej.
Cóż zatem można znaleźć w zamkniętych grupach na Facebooku? Absolutnie wszystko: od narzekania na męża czy wręcz ośmieszania go, przez podawanie własnego adresu, po obrażanie przełożonego. Kobiety (bo one zwierzają się częściej) opowiadają o problemach w związku, intymnych chorobach swoich i członków ich rodzin. To bardzo nierozsądne: nigdy nie wiemy, czy tego typu osobiste zwierzenia, podpisane przecież naszym nazwiskiem i zdjęciem, nie dotrą do osób niepowołanych.
Kolejnym błędem jest brak troski o to, jakie treści i zdjęcia wrzucamy do sieci. Zacznijmy od przejrzenia naszych własnych zdjęć: czy aby na pewno każde z nich powinno się tam znaleźć? Warto się zastanowić i koniecznie ustawić zatwierdzanie tagowania nas na zdjęciach. Wtedy bez naszej wiedzy nikt nas nie oznaczy na żadnym zdjęciu.
Internet źródłem wiedzy dla rekruterów
Warto zdawać sobie sprawę z tego, że ślady naszej aktywności w internecie są chętnie wyszukiwane przez rekruterów. Jeśli zatem aplikujemy na poważne stanowisko, a potem rekruter znajdzie nasze kompromitujące zdjęcia lub wypowiedzi nie najlepiej o nas świadczące, być może przyjdzie nam pożegnać się z wymarzoną posadą! Od czasu do czasu wpisujmy więc w wyszukiwarkę nasze nazwisko, sprawdzajmy ustawienia prywatności i przede wszystkim uważajmy na to, co zamieszczamy w sieci.
Żartuj w dobrym tonie
Nie ma sensu być ciągle sztywnym i poważnym – to też jest błąd popełniany w sieci przez osoby, które pragną być odbierane profesjonalnie i boją się, że „ludzki” rys może w takim odbiorze przeszkadzać. Nie bójmy się żartować – poczucie humoru dowodzi inteligencji. Żart, dowcip czy mem nie sprawi, że stracimy dobrą opinię. Jednak żarty te muszą być w dobrym tonie i nie mogą być prymitywne, bo to akurat może negatywnie wpłynąć na reputację.
Udostępniasz? Pomyśl wcześniej
Jesteśmy codziennie bombardowani ogromną liczbą informacji. Wśród nich sporo jest newsów celowo fałszowanych, dla żartu lub w innych celach. Przez natłok danych tracimy umiejętność i chęć weryfikowania wiadomości przed rozpowszechnieniem dalej. Później, kiedy okazuje się to nieprawdą, jest nam wstyd. Zamiast bezrefleksyjnie udostępniać, poświęćmy chwilę na weryfikację lub zwyczajnie powstrzymajmy się przed rozpowszechnieniem wiadomości dalej.
Nie hejtuj!
Hejt w sieci jest poważnym problemem. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że to domena słabo wykształconych osób. Hejtują nawet ludzie na wysokich stanowiskach, z ustabilizowaną sytuacją. Bardzo łatwo jest przejść od krytyki do hejtu, od wyrażania dezaprobaty do nienawiści.
Traktujmy internet jak pożyteczne narzędzie, jak rozrywkę i źródło wiedzy. Nie traktujmy sieci jako miejsca zwierzeń czy grupy wsparcia, a tym bardziej – nie hejtujmy. Wszystko to może nam kiedyś zaszkodzić.
Katarzyna Kant