W biznesie czuje się jak ryba w wodzie i śmiało można o niej mówić – kobieta sukcesu. Bo Ewelina Kołoda w trzy lata osiągnęła to, o czym niektóre z nas marzą przez całe życie. Jednoosobową działalność gospodarczą przekształciła w potężną agencję reklamową, zatrudniającą kilkadziesiąt kobiet na całym świecie. Biura Nakatomi znajdują się w Gdańsku, Warszawie, Nowym Jorku, Los Angeles, Wyoming, Londynie oraz na Hawajach.
Czy czuje się pani kobietą sukcesu?
Nie. Sukces to dla mnie – mierzenie wysoko i niezatrzymywanie się na drodze do spełniania marzeń. Tych marzeń mam wiele, więc przede mną jeszcze długa droga. Jeżeli któregoś dnia dobrnę do jej końca, z pewnością pani o tym usłyszy (śmiech).
W zaledwie trzy lata udało się pani z jednoosobowej działalności gospodarczej, stać się potężną firmą. Czy zdarza się pani czasami przecierać oczy ze zdumienia, że wszystko układa się tak pomyślnie?
Proszę mi uwierzyć, iż każdego dnia wydaje mi się, że żyję w jakimś śnie, nie dowierzam w to, co się dzieje. Oczywiście wstaję, ubieram się, brnę do przodu, przełamuje wszelkie bariery, robię wszystko na 103 proc., choć wydawać by się mogło, że nie da rady zrobić tego nawet na 100 proc. Czasami wpadam w takie momenty refleksji, że któregoś dnia się obudzę, a to będzie tylko sen albo piękne wspomnienie.
Bizneswoman kojarzy nam się z silną kobietą, która jest przede wszystkim nastawiona na cel. Pani jednak ma w sobie coś z marzycielki…
Od zawsze byłam marzycielką, choć oczywiście potrafię twardo stąpać po ziemi. Dzięki tym wszystkim marzeniom żyjącym we mnie i bajkom, które mama czytała mi w dzieciństwie, mam głęboko rozwiniętą wyobraźnię, a ta jest niezbędna w moim biznesie. To dzięki niej nie boję się wyzwań, nie boję się ryzykować, nie boję się marzyć. Bo marzenia naprawdę się spełniają, trzeba w nie tylko mocno wierzyć i mocno się starać.
Czy własny biznes daje poczucie szczęścia?
Prowadząc własną firmę pracujesz tak naprawdę 24 godziny na dobę. Zawsze trzeba coś sprawdzić, odebrać telefon, podpisać jakieś ważne dokumenty. Jest też druga strona. Sam sobie jesteś szefem i masz własne godziny pracy. Potrzebujesz urlop od zaraz? Nie ma problemu. Musisz nagle wyjść z pracy, akurat w tym momencie? Nie ma problemu. Chcesz podwyżkę? Nie ma problemu. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od ciebie. A szczęście? Niektórzy wpadają w lawinę monotonii i zapominają, czym dla nich to szczęście jest, albo szukają go tam, gdzie go nie ma. Ja odnajduję szczęście w małych rzeczach, w promieniach słońca, w kropli deszczu, w uśmiechu pani przechodzącej obok na ulicy, w zapachu świeżo skoszonej trawy…
Jest pani zwolenniczką organizowania pracy w myśl zasady modelu turkusowego, co dla pani pracowników oznacza m.in.: brak szefa i przełożonych, samodzielne dysponowanie czasem i pracę typowo projektową. Skąd wiara w skuteczność tego wciąż niedocenianego w Polsce modelu?
Zanim założyłam firmę, przebrnęłam przez wiele stanowisk i miałam okazję pracować w kilku modelach organizacji. Dodam, że to był naprawdę fajny czas, bo każda praca, nawet ta za grosze, nauczyła mnie czegoś innego. Modele turkusowe nie są jeszcze u nas tak popularne, ale przyjdzie na to czas. Dużo podróżuję po świecie, a z każdej wyprawy przywożę inne doświadczenia i spostrzeżenia. Staram się je wdrażać na swoim podwórku. Oczywiście, model turkusowy nie przyjmie się w każdym biznesie, ale dla mojej agencji marketingowej jest modelem idealnym. Przy kampaniach potrzebuję ludzi kreatywnych, potrafiących odnaleźć się w każdej sytuacji, z głową wręcz parującą pomysłami. Potrzebuję ludzi samodzielnych, których nie trzeba sprawdzać i kontrolować na każdym kroku. Dostają swoją kampanię, przedstawiają mi własną wizję i zaczynają działać, tworzyć, rozwijać się.
Jakie korzyści płyną z tego modelu zarówno dla pracowników, jak i dla szefa?
Pracownicy dostają swobodę działania, a ja czas.
Zastanawiam się, czy przy tak wielu placówkach, za które pani odpowiada, przy tak wielu ludziach, których pani zatrudnia, udaje się pani zachować spokój ducha?
Odnajduję go w lesie. Wychowywałam się w małej miejscowości, dom rodziców jest blisko lasu, więc naturalnie od dziecka przebywałam w nim długo. Codzienne spacery z psem, przejażdżki rowerowe, zbieranie grzybów… Nie wyobrażam sobie życia bez zapachu lasu. Tam odnajduję spokój, tam odnajduję siebie. Nawet jeśli jestem gdzieś na końcu świata i czuję, że czegoś mi brakuje, idę na spacer do lasu. Wtedy czuję się bliżej domu.
A jak redukuje pani stres?
Słuchając muzyki, która jest w moim życiu od zawsze. Lubię też jogę i świeczki – duże, małe, zapachowe, bezwonne… Mam ich w domu setki. Lubię się wpatrywać w płomień, kiedy się palą.
Codziennie pobudka o 5.30. Od 6.30 do 17.00 praca w biurze. Później chwila przerwy i znowu praca, czasami nawet do 23.00. Tak wygląda pani życie. Znajduje pani czas na odpoczynek?
Pracuję nawet na urlopie (śmiech). Kilka dni temu wróciłam z kilkumiesięcznego pobytu na Hawajach. Nie był to urlop, tylko podróż służbowa, ale bez problemu wygospodarowałam czas tylko dla siebie. Bo w życiu wszystko można, tylko trzeba tego chcieć. Po całym dniu pracy zawsze potrafiłam znaleźć 30 minut, aby chwycić deskę i złapać chociaż jedną falę. I co z tego, że byłam zmęczona? Te 30 minut dało mi tyle szczęścia, nawet jeśli fala nie przyszła i tylko posiedziałam na desce, wpatrując się w słońce.
Nie ukrywa pani, że w Nakatomi zatrudnia niemal same kobiety. W nas kobietach jest ogromna siła, to wiadomo, ale dlaczego podjęła pani taką decyzję?
Z prostego powodu – do moich kampanii najlepiej nadają się kobiety. Sprawdzałam to i testowałam już setki razy. Dziewczyny mają lepszą intuicję, sprawniejsze oko. Lepiej się rozumiemy, ale… nigdy nie mów nigdy (śmiech).
Ma pani również nietypowe metody rekrutacji kandydatek. Pozytywne podejście do życia jest dla pani ważne, o ile nie najważniejsze. To znaczy, że „smutasy” nie mają czego u pani szukać?
A kto to jest „smutas”? Ktoś, kto dzisiaj się nie uśmiecha? Każdy może mieć gorszy dzień i nie musi codziennie tryskać pozytywną energią. A może „smutas” to osoba negatywnie nastawiona do życia? Każdego pesymistę spotkanego na mojej drodze staram się zamieniać w optymistę. Życie nie zawsze jest kolorowe, ale po co je sobie utrudniać i się dołować? Wystarczy sięgnąć po kredki i wypełnić je kolorami. Zacznij od uśmiechu, najlepiej teraz…
Sukces wymaga od nas pewnych predyspozycji, ale nic nie jest nam dane z góry. Jakie predyspozycje miała pani od dzieciństwa, a jakie musiała w sobie wypracować?
Od zawsze byłam punktualna, samodzielna, dobrze zorganizowana, bardzo ciekawa świata i nigdy nie bałam się wyzwań. Byłam też nieśmiała i nadal trochę jestem. Jest już o niebo lepiej, ale nadal muszę nad tym pracować.
W szkole była pani dobrą uczennicą?
Rodzice nigdy nie musieli mnie pilnować, zawsze miałam wszystko zrobione na czas. Byłam takim dzieckiem idealnym, z którym rodzic nie ma większych problemów (śmiech). Wracałam ze szkoły, sama odrabiałam lekcje, dopraszałam się zajęć dodatkowych, chciałam się rozwijać. Tak, byłam trochę „Zosią–Samosią”.
Co powiedziałaby pani kobietom, które chciałyby, tak jak pani, założyć firmę i osiągać sukcesy, ale strach skutecznie powstrzymuje je przed działaniem?
Zapytałabym – czego dokładnie się boisz? Że coś nie wyjdzie? No to trudno, ale przynajmniej spróbujesz. Że ktoś powie coś nieprzychylnego? I co z tego! Ludzie zawsze gadali i zawsze będą gadać, choćbyś świeciła idealnym przykładem. Boisz się ryzyka? Że coś stracisz? Życie na tym polega, że albo ryzykujesz i masz albo zastanawiasz się „a co by było, gdyby”… Ile będziesz tak siedzieć i się zastanawiać? Rok, dwa, a może pięć? Przestań, szkoda Twojego czasu. Wstań, odważ się, a nawet jak coś nie wyjdzie – życie na tym się nie skończy. Nie ten pomysł, to inny. Najwyżej wrócisz na „stare śmieci”, ale zawsze będziesz miała możliwość powiedzieć – nie wyszło, ale spróbowałam. Nie trać czasu na zastanawianie się. Odważ się i zacznij swoją podróż, bo “life is a journey, just enjoy the ride!”.
Ewela jest wspaniała i cudowna. Każdy kto ją zna wie jak ciężko pracuję, a przy tym jest mega sympatyczna, zawsze uśmiechnięta i nigdy nie narzeka. Bierzmy dziewczyny przykład.
Ewela to nasza wspaniała Szefowa, bez wazeliniarstwa, mogę spokojnie powiedzieć, że Nakatomi to firma dla pracowników idealna. Mówie o oddziale w Warszawie bo innych nie znam, ale swoboda w pracy, podejście do nas i dobre nawet jak na Wawe zarobki, to wszystko czego nam trzeba. Brawo Ewelka.
Brawo Pani Ewelino, niesamowicie zazdroszczę tego co Pani stworzyła i podziwiam kobiety, które potrafią iść do przodu. Ja też miałam z biznesem do czynienia, niestety mi jakoś nie poszło, złożyło się na to wiele czynników, ale wydaję mi się, że za szybko się poddałam.