Po drugiej stronie obiektywu

Karolina Orzechowska

Nie czuje się mistrzem kompromisu. Każda sesja pisze dla niej nową historię. Łączy je pasja i zaangażowanie, które w obiektywie tworzą inny wymiar rzeczywistości. Jak celny bywa spust migawki i gdzie kończy się sztuka – opowiada Karolina Orzechowska, fotograf artystyczny, dla której moda i portret to piękna codzienność.

Świat mody zaskakuje?

Ma sporo do powiedzenia. Z perspektywy fotografa to w dużej mierze wnikliwe obserwowanie procesu twórczego. Istotną rolę odgrywa wywiad z projektantem przed rozpoczęciem sesji. Naciśnięcie migawki jest przelaniem siebie w zdjęcie, dlatego to, co powstaje jest unikalne.

Karolina Orzechowska

Fot: Karolina Orzechowska

Artystę poznasz po stylu?

Proces poszukiwania własnego stylu nigdy nie ustaje. Dzieje się, gdy rozwijajmy umiejętności i empatię w odbiorze rzeczywistości, która inspiruje w pracy.

Istnieje ideał modelki?

Nie zastanawiałam się nad pojęciem ideału przed obiektywem. Znam swoje oczekiwania. To minimum zaangażowania, wczucie się w nastrój i charakter danej sesji oraz zrozumienie przekazu. Te są szalenie ważne, ponieważ modelka staje się twarzą historii i narracji całej sesji. Jest równocześnie aktorką, od której pracy zależy powodzenie przedsięwzięcia.

Dobre zdjęcie powinno budzić kontrowersje?

Fot. Karolina Orzechowska

Nie, to tani i bardzo słaby sposób na siebie. Kontrowersja dobrze się sprzedaje, o ile ma sensowne drugie dno w przekazie. Ujęcie, które ma bazować na kontrowersji, nie pobudzające do refleksji nie ma większego sensu.

Jak moda to ładna?

Ładna jest sukienka w kwiatki, ładne może być opakowanie na prezent. Kobiety są eteryczne, wyjątkowe i oryginalne w swoich rysach. Im większa symetria twarzy „tym ładniej”, ale nie znam ładnej modelki, która odnosi sukcesy. Znam charakterne i piękne! Człowiek z natury nie jest ładny. Nie zapominajmy, że modeling to w dużej mierze aktorstwo. Należy to docenić.

Jak oddać wizję projektantów?

Najbardziej inspiruje samo życie. Zawodowo mam za sobą 12 lat w sprzedaży. Praca na stanowisku managera daje mi ogromną możliwość zrozumienia klienta. Wywiad z projektantem, poznanie namiastki jego naturalnego otoczenia i charakteru, czy wreszcie wiedza, w jakiej fazie podróży przez życie był, gdy tworzył to nad czym będziemy wspólnie pracować. Te elementy pozwalają stworzyć przekaz pomiędzy projektantem, a odbiorcą, również mentalnie. Ważna jest świadomość do kogo produkt ma trafić, gdzie i w jakiej formie się pojawi.

Spust migawki uzależnił?

Pozwolił cieszyć się tym, co robię, łącząc elementy w całość. Każda sesja jest kreowaną przeze mnie historią, w której dostaję tylko jeden punkt zaczepienia. Działam, ponieważ uwielbiam działać, nie mieć czasu na śniadanie, pić kawę litrami i częstować kabanosami podczas pracy.

Tak długo to trwa?

Pierwsze 15 zdjęć zazwyczaj „znika”, jednak są wprowadzeniem i zaproszeniem do tańca. W każdym układzie, tempie i poziomie wrażliwości takim, jak intensywny taniec. Moje sesje wymagają dużych pokładów energii, więc nigdy nie zabraknie kawy i kabanosów.

Jak to wygląda krok po kroku?

Gdy otwieram paczki ze stylizacjami, rozwieszam je w domu na wieszakach. Patrzę na nie kilka dni, przymierzam, mieszam, dokładam i zdejmuję. Puszczam dobry kawałek i przechadzam się z tym po pokoju. Staję przed lustrem, sprawdzam ruch, wypięcie tyłka. Tu talia, a może niech spada z jednego ramienia. Wielokrotnie rozładowuję telefon, spędzając godziny nad poszukiwaniem inspiracji do aranżacji całości. Jeśli sesja ma być pełna i bez niedomówień, to zanim wcisnę spust migawki przygotowują ją do maksimum. Jest w tym zawsze powtarzalność. Zaczynam od znalezienia modelki, z charyzmą, umiejętnościami i tym błyskiem w oku. Potem wybór stylizacji, biorąc pod lupę warstwy, kolory i aranżację. W końcu poszukiwanie miejsca, które swoim wyglądem i światłem uzupełni wszystkie walory koncepcji. Czasem wszystko zaczyna się odwrotnie, od pięknej sukni. Szalenie lubię zabawę modą i makijażem. W mojej szafie znajdują się jedynie czarne ubrania. To zasada, którą nałożyłam sobie sama – uczy zgłębiania tematu, celowo ogranicza, rozwijając pojęcie wizerunku od środka.

Karolina Orzechowska

Fotograf to plastelina w rękach projektanta?

Staramy się znaleźć kompromis. Wiadomo, bywa różnie (śmiech). Trzymam się jednej zasady – czuję to, co robię albo marnuje czas. Zdarza się więc decyzja o wycofaniu nawet z dochodowej propozycji. Właściwa sesja jest końcówką całego procesu i dzięki odpowiedniemu przygotowaniu, sama obróbka jest niczym stawianie kropki nad „i”.

Jak bardzo zdjęcie różni się od oryginału?

Wszystko zależy od charakteru sesji. Warto ją przygotować manualnie na 120 procent, zaczynając od wyboru modelki, przez pracę wizażystki, projekt make up’u, fryzurę i stylizację. Jeśli będę fotografować taliowane sukienki to potrzebuje dobrej talii i takiej modelki szukam. Nie ma sensu robić tego w Photoshopie – po co? Lubię postprodukcję i możliwości jakie daje, lubię naturalność w portretach, więc czemu od czasu do czasu nie zamienić pochmurnego dnia w leniwe letnie popołudnie?

Gdzie kończy się sztuka w fotografii?

Kończy się w momencie dorabiania ideologii do zdjęcia, które nic sobą nie mówi.

5/5 - (3 głosów)

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *