Przygody z dreszczykiem

spontaniczny sex

W samochodzie wcale nie znaczy ekstremalnie. Większy dreszczyk emocji towarzyszy paniom w markecie, na klatce schodowej, kinie czy szpitalnej toalecie. Coraz więcej kobiet wyłamuje się ze statystyk i miewa orgazm, kiedy i gdzie tylko zapragnie. Podkręcając do maksimum to, co bywa pięknym uzupełnieniem, spełnieniem i naturalną potrzebą każdego człowieka.

„(…) Bo we mnie jest seks”, myślą i z impetem zamykają drzwi sypialni. Łóżko staje się miejscem wyłącznie do spania, bo kiedy ciarki przechodzą po plecach, potrzeba im szczególnych okoliczności przyrody.

Ogólnie przyjęte konwenanse i tradycja, w której matka, żona czy kochanka w zmysłowej bieliźnie w kolorze czerwonego wina czeka w łóżku to przeżytek. Panie zrzucając staniki, prowadząc tira i autobus, mówią „dość!” nudzie. Ekscytacja i uginające się nogi są w zasięgu każdej z nas. Wystarczy odrobina odwagi, niezawodny partner i spontaniczne „tu i teraz”.

Wielki brat patrzy

Są miejsca, w których jedno spojrzenie oznacza wielkie obietnice. Gdy dookoła tłum, a na pierwszy plan wysuwa się poczucie, że domowe obowiązki to sprawa najwyższej państwowej wagi.
– Od lat wspólnie robimy zakupy w markecie. Dzieci zostają z babcią, a my w tym czasie przemierzamy sklepowe alejki, pakując koszyk wiktuałami na cały tydzień – zaczyna zwierzenia Anna. Zaczęło się niewinnie – zajętą męską toaletą. W damskiej blokując klamkę, w pospiechu zdzierali z siebie ubrania. – Najgorzej było wyjść. Czułam, że wszyscy wiedzą, co robiliśmy – dodaje. Oboje bardzo pragnęli się kochać. Mocniej niż na pierwszej randce. Świadomość, że ktoś otworzy drzwi, czujne oko kamery śledzi ich każdy ruch, a nawet najbardziej tłumiony jęk usłyszą oczekujący za cienkimi drzwiami, spowodowała, że razem przeżyli najdłuższy orgazm na świecie. Wychodząc, czuli, że prócz drżących rąk łączy ich wielka tajemnica.

Do kina czy na film

– Nie powiem, zastanawiałem się, jak namówić Beatę do wyjścia z łóżka – opowiada Robert. Piękna, mądra, z figurą modelki. W łóżku ogień, ale Beata chyba trochę traktowała sex, jak obowiązek. – Dała, ale przy zamkniętych drzwiach i głównie po bożemu – wspomina. Przełomem dla pary okazał się kiepski film w kinie. Siedzieli, a czas i akcja całkowicie stały w miejscu. Pocałunek, potem kolejny i ręce, które dotykały każdego skrawka na ciele. Poszło po bandzie i nic nie było w stanie ich już zatrzymać. Beata okazała się mistrzynią sexu oralnego, który był głównie pod kołdrą, bo tak trzeba. Szła jak burza, jakby za chwilę miał być koniec świata. – Frunąłem, ona też. Teraz wystarczy jedno spojrzenie, niewinne dotknięcie i już szukamy, gdzie można. Kumple zazdroszczą – co z tego, skoro ich odwaga to fantazja jedynie w gębie. Ciekawe, co przydarzy się na ich weselu. Chciałaby przy ścianie, zaraz obok parkietu – zdradza Robert, pewien, że najważniejszy dzień w życiu pary uczczą tak, że nikt nie uwierzy. Ostatnio na szybko zaliczyliśmy toaletę w szpitalu, w końcu po co bezczynnie na krzesełku czekać – tłumaczy.

Schody do nieba

Romantyczny spacer po meble wcale nie musi skończyć się różą i lampką wina w nadmorskiej kawiarence. Przekonała się o tym Ola, mężatka z 10-letnim stażem. Sporo miłości, ale jeszcze więcej braku czasu rzuciło trochę cienia na udany związek. – W narzeczeństwie dzień bez seksu był dla nas dniem straconym. Kochaliśmy się, gdy tylko nadarzała się okazja. Kiedyś nawet na parkowej ławce, a długa sukienka przysłoniła nasze niecne sprawki – opowiada Ola. – Sex to moim zdaniem przepis na udany związek. U nas dzieci pojawiały się rok po roku, mąż musiał podjąć dodatkową pracę, a ja zmęczona biegałam między zupkami a kolejnym brudnym pampersem. Mimo to starałam się czuć dobrze i sexi, każdego poranka zakładając w miarę skąpą bieliznę, pamiętając, co mówiła mi babcia. Zapuścisz się, to nigdy już nie będzie szczęścia – tłumaczyła. W ogłoszeniach znaleźli łóżeczko dla starszego syna. Dość niefortunnie, bo winda okazała się zepsuta i czekała ich wspinaczka na piąte piętro. Gdy przemierzali kolejne stopnie, mąż złapał ją za pośladek. Potem raptownie i namiętnie pocałował. Na pół piętrze koło zsypu, w ciszy, w której byłoby słychać muchę, nie wytrzymali. – Miałam spodnie na kostkach i podciągniętą kurtkę tak, że ledwo, co widziałam – opowiada Renata. W tej ciszy było słychać każde szurnięcie butem, gryzłam się w zaciśniętą pięść, aby nie krzyczeć. To był chyba najszybszy numer w życiu, a o tym, jak było dobrze, świadczyła pogryziona szyja i mokry ślad na nogawce. Kolejną dobrą akcję zaliczyli w Aquaparku. W jacuzzi nikogo nie dziwi błogostan na twarzy, a świadomość, że oni nie tylko patrzą, ale przede wszystkim wiedzą, co robimy, powodowała, że straciłam wszelkie hamulce, jęcząc do ucha „mocniej i szybciej” – dodaje.

Bąbelkowa jazda, szybki strzał w plenerze i tylne siedzenie w taksówce powodują, że pojęcie, czym jest dobry sex na ostro, mocno się zmienia. Każda z nas pragnie mieć choć przez chwilę oczy szeroko zamknięte i przeżyć lot, po którym wspomnienia spowodują delikatny rumieniec, długie westchnienie i poczucie, że tak oto narodziła się bogini. Wyzwolona i pewna siebie. Trochę dziwka i trochę święta.

Tekst: Dagmara Rybicka

5/5 - (1 głosów)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *