„Pokonałam wiele trudności, by być wierną marzeniom”

W niedzielę 24 lipca br. owacją na stojąco zakończył się Festiwal Sopockie Dni Sztuki Wokalnej, koncertem znakomitej śpiewaczki, Ewy Wolak, która oczarowała sopocką publiczność nie tylko nieprzeciętną osobowością i grą aktorską, ale przede wszystkim wyjątkowej urody głosem kontraltowym i mistrzowską techniką wokalną. Śpiewaczce towarzyszyła równie wybitna gdańska pianistka – Anna Mikolon.

Ewa Wolak jest laureatką renomowanych konkursów wokalnych, m.in.: Grand Prix Konkursu Marii Callas w Atenach, Międzynarodowego Konkursu Wokalnego w ‘s Hertogenbosch (Holandia). Za swoje osiągnięcia artystyczne została uhonorowana Europejską Nagrodą w Dziedzinie Kultury. W roku 2011 nadano jej prestiżowy tytuł Opery Niemieckiej – Kammesängerin. Artystka stale współpracuje z Deutsche Oper w Berlinie, gdzie odnosi sukcesy, wykonując wiele partii mezzosopranowych, m.in. Ulryka w „Balu Maskowym” Verdiego, Erda w „Złocie Renu” i „Zygfrydzie” Wagnera, La Cieca w operze „La Gioconda” Ponchiellego, Olga w „Eugeniuszu Onieginie” Czajkowskiego, Quickly w „Falstaffie” Verdiego. Z wielkim międzynarodowym uznaniem spotkało się jej wykonanie partii Waltraute w „Zmierzchu Bogów” Richarda Wagnera pod batutą Gustawa Kuhna.

Występuje gościnnie w: Komische Oper Berlin, Deutsche Oper Berlin, Nationaltheater Mannheim, Opera National de Montpellier, Finnish National Opera Helsinki, Theater an der Wien, Opera Malmö, Théatre du Capitole de Toulouse, Teatro Verdi di Trieste,Teatro Lirico di Cagliari i w wielu innych teatrach operowych. Artystka stale koncertuje z czołowymi orkiestrami Europy. Są to m.in.: Filharmonia Narodowa w Warszawie, NOSPR, Sinfonia Varsovia, Musikverein Wien, Münchner Philharmonie, Kölner Philharmonie, Royal Concertgebouw Orchestra Amsterdam, Mozarteum Salzburg, Orchestre Philharmonique de Radio France Paris, Deutsches Symphonie Orchester Berlin, Auditorio National de Musica Madrid, Deutsche Haendel Solisten, Filharmonie & Collegium Vocale Gent, Les Talens Lyriques Paris, Combattimento Consort Amsterdam.

Koncertowała z wieloma znanymi dyrygentami, jak: Antoni Wit, Marc Minkowski, Marco Armiliato, Simon Rattle, Donald Runnicles, Justin Brown, Andris Nelson, Philippe Herreweghe, Christophe Rousset, Gabriel Chmura, Ingo Metzmacher, Jacek Kaspszyk, Wojciech Michniewski. Ewa Wolak często wykonuje partie altowe w utworach Krzysztofa Pendereckiego pod batutą kompozytora. Ma za sobą liczne koncerty w Europie, Izraelu, Korei Południowej, USA, Japonii. Dokonała wielu nagrań dla firmy płytowej NAXOS.

***

Wywiad z Ewą Wolak przeprowadziła prof. dr hab. Bożena Harasimowicz – śpiewaczka, profesor Akademii Muzycznej im. S. Moniuszki w Gdańsku, dyrektor i pomysłodawczyni Festiwalu Sopockie Dni Sztuki Wokalnej (16–24 lipca 2016 r.).

Odnosisz na świecie wielkie sukcesy. Przyznano Ci w Niemczech prestiżowy tytuł Opery Niemieckiej – Kammesängerin. A jak toczy się Twoja kariera w Polsce? Kiedy Cię zapraszałam na Sopockie Dni Sztuki Wokalnej, z trudem znalazłam w internecie notkę o Tobie.

No cóż To jest dobre pytanie. Po ukończeniu Akademii Muzycznej w Krakowie, pragnęłam nadal się rozwijać i przez splot wielu przypadków trafiłam do Hochschule für Musik w Karlsruhe. Ukończyłam z wyróżnieniem studia podyplomowe, a później, także z wyróżnieniem, Opernschule przy tej uczelni. Tak się stało, że po zakończeniu edukacji zostałam szybko „przechwycona” przez teatry operowe. Bardzo mnie to cieszyło, choć nigdy nie miałam zamiaru opuszczać Polski na stałe.

Jeśli chodzi o śpiewanie w Polsce, to pierwszą propozycją, którą otrzymałam zaraz po studiach, był „Kopciuszek” Rossiniego w Operze Krakowskiej – cieszyłam się na to wyzwanie. Ale w międzyczasie pojechałam na konkurs wokalny do s’ Hertogenbosch. Tam otrzymałam nagrodę, inne propozycje, kolidowały terminy i wszystko się zmieniło. Później były lata przygotowań, lata studiów i faktycznie punkt ciężkości mojej pracy przeniósł się na Europę Zachodnią. Wielokrotnie występowałam natomiast w Filharmonii Narodowej w Warszawie, a także z NOSPR w Katowicach. To są dwa moje, jak dotąd najcenniejsze, polskie kontakty koncertowe. Natomiast jeśli chodzi o operę, jakoś tak się złożyło, że chyba obydwie strony nie dołożyły wystarczająco starań, by się po prostu spotkać.

Mieszkasz na stałe w?

Trudno powiedzieć. Serce i dom są w Polsce, jednak miejsca, w których bywam najczęściej, to Karlsruhe i Berlin.

Jak Ci się udaje łączyć pracę pedagogiczną z pracą na scenach operowych świata? Uczysz w Akademii Muzycznej w Krakowie na wydziale wokalno-aktorskim. Niedawno byłam świadkiem rozpoczęcia Twego przewodu doktorskiego w Akademii Muzycznej w Gdańsku

Tak, praca pedagogiczna bardzo mnie cieszy. Rozpoczęłam ją dosyć wcześnie. Bardzo chciałam przekazać to, czego się nauczyłam podczas mojej wokalnej wędrówki po świecie, właśnie studentom mojej rodzimej Akademii w Krakowie – to taki lokalny patriotyzm. Zostałam tam zatrudniona i bodajże od 13 lat prowadzę klasę śpiewu. Mam wielu wspaniałych studentów, oczywiście też dyplomantów. Bardzo się cieszę, że mogę pomagać w ich rozwoju i strzec przez pewien czas tak wyjątkowego skarbu, jakim jest głos i talent wokalny.

Kariera i macierzyństwo Jesteś młodą mamą. Jak Ci się udaje łączyć śpiew z życiem rodzinnym? Śpiewanie przecież wymaga od śpiewaczki utrzymania właściwej higieny głosu, odpoczynku Czy łatwo jest być matką, żoną i śpiewaczką?

To piękny temat. Bycie mamą to wielkie szczęście. Bycie mamą śpiewaczką – to także wyzwanie. Mam tylko jednego syneczka, więc nie jestem upoważniona do wypowiadania się jako ekspert. To się tak jakoś samo układa, ale jest niezwykle ważne, by u boku śpiewającej mamy był odpowiedzialny mąż, którego pomoc jest bezcenna. Mój syn będzie miał niedługo pięć lat, jest niezwykle bystrym chłopcem, który, ku mojej radości, odkrył już piękno świata dźwięków. Daje mi wiele siły, motywuje i cieszy każdego dnia, bo jest dla mnie po prostu wszechobecnym szczęściem i zarazem wyzwaniem.

Miłość do śpiewu czy pieniądze?

Oj… Tutaj muszę zamilknąć na moment, ponieważ kiedyś razem z moim bratem Marcinem (również śpiewakiem) udzielaliśmy podobnego wywiadu wiele lat temu, gdy jeszcze byłam na samym początku drogi. Redaktor zapytał, dlaczego wybraliśmy muzykę. Na to moja nieoceniona mama w tle, niemalże instynktownie, wtrąciła cytat: „Nie, to muzyka Was wybrała”. To prawda. Jeśli kogoś wybierze muzyka, świat dźwięku, to pierwszą rzeczą, o której się myśli, jest piękno i pasja. Tak było w moim przypadku i nadal jest. Pokonałam wiele trudności, by być wierną swojemu talentowi i marzeniom, zaczynając choćby od dalekich dojazdów do szkół muzycznych, które kontynuowałam od szóstego roku życia równolegle z edukacją ogólną.

Czy uważasz, że trzeba mieć szczęście, by zrobić dzisiaj karierę, czy raczej decyduje o tym talent? Mamy dużą konkurencję na rynku operowym. Studia wokalne kończy wielu młodych wspaniałych śpiewaków, o czym obie mogłyśmy się przekonać, zasiadając w jury konkursu Impressio Art w Sopocie.

Talent to podstawa. Jednak bardzo ważne jest jego zauważenie, wsparcie i odpowiedni rozwój. Codzienna mozolna praca, zbieranie doświadczeń, także tych niemiłych. I oczywiście, co konieczne, odrobina szczęścia, czego życzę wszystkim pięknym, młodym głosom, chociażby tym, które wygrały konkurs w Sopocie – przepiękne głosy, wysoki poziom. Można im tylko życzyć tego szczęścia, tej „kropki nad i”, która wielu z nich się po prostu należy.

Jaką wskazówkę dałabyś młodym adeptom sztuki wokalnej, którzy dopiero rozpoczynają swoją drogę do kariery?

Być wiernym sobie, wierzyć mimo przeciwności, mieć marzenia i nieustannie pracować. Trzeba żyć śpiewem na co dzień. Stawiać sobie wyzwania, wyznaczać cele i do nich dążyć. Uważać na głos, nie wykonywać za wcześnie zbyt trudnych partii i zdrowo żyć.

Co ostatnio wydarzyło się w Twoim życiu i jakie masz plany na przyszłość?

Właściwie wszystkie partie, które chciałam zaśpiewać, już zaśpiewałam…

No właśnie! Na koncercie w Sopocie zaśpiewałaś wspaniałe wysokie „c” i brzmiało ono fantastycznie!

Dziękuję. Najpierw wykonywałam długo repertuar oratoryjny, później długo śpiewałam opery Haendla. Potem powoli przyszły inne partie, jak „Carmen”, „Dalila”, „Włoszka w Algierze”, partie w operach Verdiego, Wagnera Mój głos miał czas, aby dojrzeć. Moim ostatnim wielkim i pięknym sukcesem jest wykonanie partii Fidès’a w operze „Prorok” Meyerbera; opera, jak się dowiedziałam, bardzo rzadko jest wykonywana ze względu na trudności wokalne mezzosopranu i tenora. Partia Fidès – wokalnie bardzo wymagająca, o bardzo dużej rozpiętości skali, dużej biegłości, jak również pięknej kantylenie. Jestem bardzo szczęśliwa, że dane mi było wykonać tę przepiękną partię.

Gdzie to było?

W Badisches Staatstheater, w Karlsruhe. I mam nadzieję, że będę tę partię jeszcze długo śpiewać, bo w tej roli łączą się mój głos, serce i dusza.

Tego z serca Ci życzę – abyś mogła śpiewać jak najdłużej swą ukochaną partię, jak również wiele nowych, pięknych partii, które jeszcze przed Tobą. Abyś nadal kontynuowała swą karierę i była nadal tak miłą i ciepłą, skromną osobą, którą dziś poznałam.

Cieszę się, że tak mnie odebrałaś. Dziękuję.

Polecane:

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *