Jak karzę siebie, by nie być szczęśliwą
„To moja wina”, „To przeze mnie”, „Wszystko zepsułam!” – takie komunikaty wysyła sobie wielu z nas. Dlaczego? Otóż dlatego, że w trudnych sytuacjach potrzeba znalezienia winnego jest bardzo silna – pomaga rozładować napięcie. Czasami z kolei kierowanie winy w swoją stronę jest niejako „nawykiem” z przeszłości, kiedy to rodzice reagowali gniewem na niektóre nasze zachowania lub wręcz mówili: „To przez ciebie!”.
Czy poczucie winy rzeczywiście może w czymś pomóc?
Wydaje się, że dobrze jest czuć skruchę. I rzeczywiście – jeśli czujesz się za coś odpowiedzialny i chcesz zmienić sytuację, to skrucha jest niezbędna dla zrozumienia własnego zachowania i wdrożenia niezbędnych zmian. Jednakże skrucha, czyli refleksja nad swoim zachowaniem, żal z tym związany i chęć wzięcia za coś odpowiedzialności to nie poczucie winy, które jest zgoła czymś innym.
Mianowicie, poczucie winy to uznanie, że jesteś winny w jakiejś sytuacji. A wina zawsze łączy się z karą. Czując skruchę chcesz zatem działać, by poprawić sytuację. Czując winę – podświadomie chcesz siebie ukarać. Już tylko na tej podstawie widać, która z tych dwóch emocji jest bardziej korzystna dla ciebie i wszystkich osób związanych z wydarzeniem.
Co zabiera, a co daje ci poczucie winy?
Czucie się winnym obciąża cały twój system – ciało, serce i umysł. Sprawia, że przed oczami wciąż pojawiają się obrazy danego wydarzenia. To nieustanne zadręczanie się – sytuacja zaistniała raz, a w głowie powtarza się tysiące razy. Nikomu to nie pomaga, wręcz przeciwnie. Oddziałuje nie tylko na samego zainteresowanego, ale na wszystkich dookoła. Atmosfera robi się trudna, ciężka, nieprzyjemna, a w ekstremalnych sytuacjach prowadzi do chorób. Nie wspominając już o tym, że takie emocje zwyczajnie zabierają możliwość cieszenia się życiem.
Skoro poczucie winy jest samoudręką przynoszącą szkodę, to dlaczego tak wiele osób pielęgnuje w sobie ten stan? Ponieważ oprócz bardzo widocznych negatywnych efektów, ten rodzaj samobiczowania daje też ogromną korzyść – pozwala na uniknięcie odpowiedzialności. Poczucie winy sprawia, że chcemy raczej schować gdzieś przed światem, aniżeli stanąć przed daną osobą i zrobić to, co konieczne, by w jakiś sposób wyrównać krzywdę.
Kiedy poczucie winy jest zupełnie nieadekwatne do sytuacji…?
Bardzo często ludzie noszą w sobie poczucie winy, które związane jest z sytuacjami, na które nie mieli wpływu. Jak to możliwe?
Otóż jako dziecko przyjmujesz wszystko, co świadomie lub nieświadomie przekazują ci twoi rodzice. Jeśli w ich komunikatach wyczuwałeś obwinianie lub pretensję i przyjmowałeś je, to możliwe, że gdzieś w środku wciąż masz ten ciężar i czujesz się winny za to, czego doświadczyli w związku z tobą rodzice.
Uwolnienie przekonań sprawiających, że jako dziecko czułeś się winny (bo rodzice się kłócili, bo ojciec odszedł lub też mama była przemęczona czy nieszczęśliwa) może przynieść ogromną ulgę. Pozwala także na uwolnienie ogromnej ilości do tej pory „zamrożonej” energii.
Pracuj nad sobą
Jednocześnie warto praktykować uwalnianie się od jakiejkolwiek winy – chodzi o uznanie, że jesteś tutaj na świecie po to, by doświadczać. Wzięcie odpowiedzialności może okazać się trudne, wymagać dojrzałości i odwagi, lecz na pewno będzie miało o wiele lepsze skutki, niż tkwienie w obwinianiu siebie.
Możesz spróbować samodzielnie zlokalizować w sobie ciężar związany z jakąś sytuacją, która wzbudza w tobie poczucie winy. Następnie odtworzyć ją w swoim umyśle i spojrzeć na nią oczami wszystkich osób, które są z nią związane. To tak zwane „rozszerzenie perspektywy”, które może dać ci nieco więcej przestrzeni. Spróbuj spojrzeć na siebie oczami przyjaciela lub kogoś, kto cię kocha. A jeśli okaże się, że nie zrobiłeś wszystkiego, co było możliwe w danej chwili, zastanów się, co możesz zrobić, by to naprawić – to pierwszy krok zmiany poczucia winy w wartościową skruchę.