Toksyczność związku bardzo trudno zdiagnozować i jednoznacznie określić. Pokuszono się jednak o próbę zdefiniowania osoby toksycznej. Za taką osobę uznać należy każdego, kto sprawia, że nasz dobry humor pryska jak bańka mydlana i potrafi nas rozzłościć do granic poczucia bezsilności lub zażenowania.
Osoby tkwiące w toksycznej relacji nie potrafią rozpoznać, że ich związek jest toksyczny. Czują jednak, że coś jest nie tak. Pozornie jest to związek pełen miłości, pasji. Opiera się on jednak na zupełnie innych fundamentach i to go odróżnia od normalnej, zdrowej relacji. Jak zatem rozpoznać, czy łączy nas z partnerem toksyczna więź, która wcześniej czy później zacznie być dla nas ciężarem, będzie wymagała od nas zmian – tak dużych, że będą one powodowały zatracanie siebie?
1. Brak szacunku
Pierwszym z niepokojących sygnałów jest odmienność zachowania partnera w stosunku do nas, kiedy jesteśmy sami i w towarzystwie znajomych czy rodziny. I tu możemy mieć do czynienia z dwoma typami. Pierwszy to typ w białych rękawiczkach. W towarzystwie adoruje nas, okazuje troskę, pozorny szacunek. Czasem zdradzi się próbą ośmieszenia bądź umniejszenia naszej roli. Czujemy się niezręcznie, czasem zażenowane, ale wszystko to obrócone przez niego w żart sprawia wrażenie, nie chce uderzyć w nas, lecz zabawić towarzystwo. W domu nie kusi się już na humor, a uwagi i krytykę wygłasza wprost, jednoznacznie – wszystko po to, by umniejszyć nasze poczucie wartości. Swój brak szacunku wyraża także w bagatelizowaniu naszych problemów. Zamiast porady, słyszymy wtedy: „ty zawsze przesadzasz”; „weź, wyluzuj” czy „znowu coś wymyślasz”; „ogarnij się”. Zaczynamy wierzyć w to, co słyszymy, że nasze reakcje są nieprawidłowe.
Drugi typ nie pozostawia przed nikim złudzeń. Bez skrupułów w towarzystwie nas obraża, tak jak robi to na osobności. Niewykluczone, że jest świetną głową rodziny, dobrym ojcem, a od czasu do czasu kochającym i czułym mężem. Jednakże zazwyczaj czujemy się przy nim samotne, przestraszone czy zaniepokojone istniejącymi między nami relacjami.
2. Ideał może być tylko jeden
I jest nim oczywiście on. Na wiele różnych sposobów okazuje, że nikt nie jest w stanie mu dorównać. Umniejsza nasze dokonania, umacniając nas w ten sposób w przekonaniu, że jesteśmy bezwartościowe i mamy ogromne szczęście, że ktoś taki jak on chce być z nami. Słyszymy wtedy: „gdybyś bardziej się starała, to byłoby inaczej”; „weź się za siebie, nie wiem, po co z tobą jestem”; „kto by z tobą wytrzymał”; „między nami będzie lepiej, jak się poprawisz”. Gdy podejmujemy próbę zawalczenia o swoją godność, przekonania go, że tak nie jest, usłyszymy, że to był tylko żart, że jesteśmy przewrażliwione, a swoją reakcją potwierdzamy tylko, jakie jesteśmy beznadziejne. Jesteśmy krytykowane na każdym kroku. Czujemy wstyd i wyrzuty sumienia. Wciąż w sobie szukamy winy. Funkcjonowanie w takim stanie psychicznym i emocjonalnym jest prostym narzędziem do kontrolowania nas i podbudowania jego poczucia własnej wartości.
3. Podcinanie skrzydeł
Toksyczny partner nie pozwoli, byśmy mu w czymkolwiek dorównały. Ile razy usłyszałyśmy: „jakbyś się postarała, zarabiałabyś tyle, co ja”; „gdybyś chciała, dawno miałabyś prawo jazdy”, ale i tu padają epitety w stylu: „ale ci się nie chce”; „jesteś leniwa”; „za głupia”; „nie potrafisz się angażować”. I paradoksalnie słyszymy to samo, gdy oświadczymy, że podejmujemy studia lub zaczynamy kurs, by podwyższyć swoje kompetencje zawodowe, że zaczynamy szukać pracy bądź rozglądamy się za zmianą tej dotychczasowej. Prawie zawsze ostatecznie usłyszymy, że chcemy porzucić rodzinę i zaniedbać dom. Zaczną się oskarżenia, że ktoś nami manipuluje. Kończąc na szantażu w stylu, że on za to nie będzie płacił.
4. Brak swobody
Nieodłącznym elementem toksycznego związku jest przejęcie kontroli nad partnerem. Musimy dokładnie określać, gdzie idziemy i z kim spędzamy czas. Usłyszymy natomiast, że on czuje się szczęśliwy tylko w naszym towarzystwie – nie potrzebuje ani znajomych, ani zainteresowań. W ślad za tym idą deklaracje, że między nami nie powinno być tajemnic, nie zgadza się na jakikolwiek obszar prywatności. Udostępniamy więc swój telefon, maile, dzwonimy do niego nawet w trakcie spotkania, bo wiemy, że tego od nas oczekuje. Musimy się tłumaczyć z każdej minuty spędzonej poza domem i stajemy się obiektem chorobliwie zazdrosnych awantur. Nie czujemy się swobodnie przy tej osobie ani same ze sobą. Nie odczuwamy wolności mówienia tego, co myślimy. Świadomie lub nie dopasowujemy się do tego, czego oczekuje partner. Wciąż nie opuszcza nas wrażenie, że stąpamy po niepewnym gruncie, nigdy nie wiedząc, co wywoła u niego złość. Zaczynamy się czuć symbiotycznie związane z partnerem i tak jakby cały nasz świat zniknął. Pozbywamy się z naszego otoczenia koleżanek, których on nie lubi, bo mają na nas zły wpływ, naszych pasji, gdyż marnujemy tylko czas na głupoty… W pewnym momencie się okazuje, że oprócz niego, nie mamy już nic.
5. Współzależność, bezdecyzyjność
Tkwimy w toksycznym związku, bo nie widzimy siebie samodzielnej, decyzyjnej, z mocą sprawczą. Odebrano nam przez lata poczucie wartości, atrakcyjności. Latami tkwimy w zawieszeniu, sparaliżowane strachem przed dokonaniem wyboru bądź wizją, że ten wybór zostanie dokonany za nas. Mamy poczucie, że nie przeżyjemy, jeśli zostaniemy bez niego. To sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwe, czujemy się samotne, bezwartościowe. Nawet jeśli już wiemy, że powinnyśmy odejść, jak mamy to zrobić, skoro dotąd wszystkie decyzje zapadały dopiero po tym, jak on je zaakceptował? Łatwo nie będzie, ale warto zawalczyć o siebie, bo jego już nie zmienimy. On zawsze będzie uważał, że jesteśmy jego własnością. Robiąc choć jeden krok w odzyskaniu siebie, bardzo szybko do nas dotrze, że damy radę, bo to on poza nami nie ma nikogo.