Osobisty PR – bądź marką samą w sobie

W poprzednim numerze artykuł „Odnaleźć się w nowej pracy” rozpoczął krótki cykl opowiadający o tym, jak pracować, by się realizować. W tym miesiącu zrobimy kolejny krok w firmowym świecie. Będziemy kontynuować budowanie naszego personal brandingu w pracy. Pierwsze kroki już poczyniliśmy, wchodząc do nowego zespołu.

Karierę robią nie najlepsi, lecz ci, którzy pokazali, że są najlepsi
Działając w różnych branżach i różnych obszarach – niezależnie od tego, czy w sferze zawodowej, czy prywatnej – każdy z nas chce być kompetentny i merytoryczny. Przykładamy do tego ogromną wagę, mimo niesłabnącej popularności stwierdzenia „Nie znam się, to się wypowiem”. Wiedza jest dla nas samych kluczową kompetencją. Ale czy to właśnie ten aspekt przyczynia się do postrzegania nas przez innych w pozytywnym świetle? Chciałabym powiedzieć, że tak. Na pewno ma ona określony wpływ. Ale tylko ograniczony i jedynie od pewnego momentu. Jednak pierwsze skrzypce w tym wypadku gra wizerunek. Zastanawiasz się, jak to możliwe?

Jakiś czas temu prowadziłam rekrutację na stanowisko kierownicze do międzynarodowej firmy. Wszystkie procesy rekrutacyjne opieramy na metodzie assessment centre, czyli na swego rodzaju całodziennym warsztacie. Tak było i tym razem. W spotkaniu – w roli obserwatora – uczestniczyła jedna z osób decyzyjnych w firmie, do której poszukiwaliśmy kierownika. Warsztat ten przyczynił się do uwzględnienia przez nas w rekomendacjach kandydata, z którym na samym początku nie wiązaliśmy większych nadziei. A to dlatego, że w początkowym kontakcie nie wyróżniał się niczym szczególnym. Jednak zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko widać na pierwszy rzut oka – stąd m.in. przeprowadzane przez nas warsztaty. I tym razem assessment nas nie zawiódł – działania kandydata podczas warsztatu ukazały, że ma wszystkie niezbędne kompetencje, których firma poszukuje w nowym pracowniku. Zarówno my, jak i obecny podczas naszego warsztatu decydent firmy byliśmy zachwyceni tą osobą. Jednak by doszło do zatrudnienia, kandydat musiał się spotkać jeszcze z całym zarządem. Jaki był efekt? Po wielodniowych rozmowach z nami i z decydentem uczestniczącym w warsztacie zarząd stwierdził, że podczas finalnego spotkania nie było „efektu WOW” i że nie decyduje się na podjęcie współpracy. Nie trzeba chyba mówić, że osoba z firmy, która obserwowała warsztat, nie mogła pojąć decyzji.

Ten przykład dość boleśnie unaocznia, że wysokie kompetencje potrafią być niczym, jeśli nie potrafimy kreować odpowiednio naszego wizerunku. Czasem nawet rekomendacje innych nie pomagają. Sami musimy nauczyć się pokazywać w odpowiednim świetle.
Zatem do dzieła! Byśmy nie podzielili losu niedoszłego kierownika!

Wizerunek v. osobowość

Przywołana powyżej historia dodatkowo rodzi ważne pytanie: czy w kreowaniu własnego wizerunku mamy chować swoją osobowość, jeśli ta nie jest „medialna”? Należy więc podkreślić z całą istotnością – sam wizerunek bez osobowości daleko nas nie zaniesie! Wyobraź sobie osobę, która z całą swoją energią kreuje się na specjalistę w jakiejś dziedzinie, nie będąc nim. Osoba ta będzie tworzyła szum wokół siebie, do czasu gdy rozmowa nie wkroczy na głębsze poziomy wtajemniczenia, w których oszust nie bardzo będzie mógł już zabłysnąć. Jak się łatwo domyślić, nie wniesie on wiele do merytorycznej dyskusji. A jeszcze gorzej dla niego, gdy wdroży zasadę „nie znam się, to się wypowiem” w życie, co jest bardzo prawdopodobne, gdyż osoby obnoszące się ze swoim wizerunkiem nie zawsze potrafią w odpowiednim momencie zejść ze sceny. Zatem osobowość jest niesamowicie ważna, zwłaszcza w długotrwałych relacjach.
Jednak w pierwszym kontakcie – będę się upierać – to wizerunek gra pierwsze skrzypce. Wydaje się nam, że skoro wiemy, jacy jesteśmy, to inni też widzą w nas te skrywane skarby. Nie! Widzą jedynie to, co im pokażemy. Pokażmy więc naszą ciekawą osobowość, nasze pasje, naszą pozytywną energię. Bez ściemniania, z poszanowaniem siebie i innych, bez nadmiernej skromności. Bo – powtórzę to jeszcze raz – ludzie zobaczą tylko to, co im pokażesz. Głęboko skrywane dobra, jeśli będą ukryte, nie ujrzą światła dziennego.

Wielka piątka osobistego PR

Na co zatem zwrócić szczególną uwagę, kreując swój osobisty PR w firmie, zespole czy po prostu w kontaktach biznesowych?
Po pierwsze – to, co już zostało opisane powyżej, czyli osobowość. Ludzie przekonują się do innych ludzi przez to, jaką energią emanują i co mają do powiedzenia. Jeśli nie robisz nic i niczym się nie interesujesz, to na dłuższą metę nic nie wskórasz. Czytaj, interesuj się, rozwijaj swoje pasje, rozmawiaj z przyjaciółmi, doświadczaj. Wszystkie te elementy kreują Ciebie, Twoje opinie i zainteresowania. To Ty masz siłę przyciągania i przekonywania do siebie ludzi. Wszelkie techniki wywierania wpływu, perswazji czy sprzedaży są jedynie narzędziami. Nie przyciągniesz nimi ludzi do siebie. Co więcej, używane przez osoby niewyspecjalizowane w operowaniu nimi – niczym dłuto w rękach amatora – mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku.
Druga bardzo ważna rzecz – komunikacja niewerbalna, czyli to, co mówisz nic nie mówiąc: uśmiech, pewna postawa ciała, wygląd i adekwatna gestykulacja. Ale po kolei.

Uśmiech nic nas nie kosztuje, a dzięki niemu możemy uzyskać bogactwo w najczystszej postaci. Z jednej strony będzie to zaufanie u odbiorcy, a z drugiej – pozytywne nastawienie, zarówno jego, jak i swoje. Dzieje się tak, gdyż uśmiech ma ogromny wpływ na mózg i na wytwarzanie przez niego endorfin. Jeden szczery uśmiech może pobudzić mózg z siłą podobną do 2000 tabliczek czekolady! Wystarczy, że wywołasz u drugiej osoby uśmiech (np. w odpowiedzi na Twój), by przyczynić się do wybuchu tego dobroczynnego hormonu szczęścia u odbiorcy. A on już zrobi swoje.

Dwa następne hormony, które są bardzo ważne dla naszego samopoczucia i są zależne od naszego operowania ciałem, to kortyzol (hormon stresu) i testosteron (śmiałość i pewność siebie). Czy wiesz, że przybierając określone postawy ciała, wpływasz na ich stężenie? Oczywiście kreując swój PR, zależy Ci na tym, by zwiększyć stężenie testosteronu i zmniejszyć kortyzolu. A zatem musisz przypomnieć sobie lekcje WF z podstawówki: pierś do przodu, plecy wyprostowane, głowa uniesiona do góry, brzuch wciągnięty, pewne stanie na dwóch nogach. Tylko tyle i aż tyle! Naukowcy dodatkowo udowodnili, że spędzenie dwie minut w określonych postawach wpływa znacznie na podniesienie poczucia pewności siebie. Strój dobierasz adekwatnie do sytuacji, ale też w taki sposób, by czuć się w nim pewnie, by podkreślał te cechy, które chcesz podkreślić.

Gestykulacja jest ważnym, a często pomijanym elementem w budowaniu osobistego PR. Odczytujemy ją nieświadomie, ale przywiązujemy do niej dużą wagę w ocenie rozmówców. Mamy trzy strefy gestykulacji: dolną – od pasa w dół, negatywną (informuje o spięciu, stresie, negatywnym nastawieniu); środkową – pomiędzy pasem a barkami (informuje o neutralnym nastawieniu, analizie, zastanawianiu się); górną – powyżej barków, pozytywna (informuje o entuzjazmie, charyzmie, radości, zapale). Jeśli chcesz, by inni postrzegali Cię jako żywiołową i pełną energii osobę, gestykuluj często w górnej strefie.

Po trzecie – słownictwo. Używaj wyrazów i zwrotów o pozytywnym wydźwięku (o tym pisałam już poprzednio). Pada deszcz – „jak to dobrze, bo powietrze się oczyści”. Wracasz późno do domu – „czeka mnie powrót do domu w cudownym klimacie wieczornego miasta”. Używaj także słów, które podkreślają Twoje kompetencje i osiągnięcia, a unikaj tych, które umniejszają Twoją siłę. Zamiast uwielbianego przez wszystkich „udało mi się” powiedz „zrobiłam, osiągnęłam”; zamiast „wyszło mi”, powiedz „potrafię”. Często już w naszych myślach pojawiają się takie stwierdzenia. Wyłapuj je i przekształcaj. Używanymi przez wiele kobiet zwrotami są wyrazy „jakby” oraz „chyba”. Wplatają je w swoje wypowiedzi niczym przecinki. I najprawdopodobniej większość z nich nie łapie się nawet na tym. A wyrazy te – i im podobne – niesamowicie umniejszają rangi ich wypowiedzi: „chyba wiem, co mówię”; „myślę jakby pozytywnie”. Naprawdę?

Czwarta kwestia to obdzielanie komplementami. Kolejny aspekt – zaraz po uśmiechu – która nic nie kosztuje, a przynosi wielkie rezultaty. Mimo że duża część osób się peszy, słysząc komplement na swój temat i nie do końca potrafi go przyjąć, to nie ma się co oszukiwać – komplementy cieszą i powodują, że pewność siebie wzrasta. Ale komplement komplementowi nie równy. Czym innym jest hasło rzucone od tak sobie, bez głębszej analizy, na zasadzie „spoko Ci poszło”. Brzmi to bardziej jak pocieszenie i poklepanie po plecach po nieudanym działaniu niż szczere docenienie. Czym innym natomiast zindywidualizowane, dobrane do danej osoby, danej sytuacji i danego działania uznanie jej kompetencji. Zatem – w dużym skrócie – konstruując komplement, powiedz, co i dlaczego Ci się podobało i jakie to niesie pozytywne emocje dla Ciebie.

Ostatni, ale nie najmniej ważny element naszej wielkiej piątki osobistego PR w pracy – imiona i ich zapamiętywanie. Rzecz wydaje się być błaha. A jednak wiele osób, które poznają nową osobę, nie zapamiętuje jej imienia. Jest to duży problem, bo imię dla każdego z nas jest bardzo ważnym elementem naszej tożsamości; jest naszą marką, na którą jesteśmy bardzo wyczuleni. Mówi o tym efekt cocktail party. W dużym hałasie, nawet będąc pochłonięci rozmową, jesteśmy w stanie z oddali wychwycić wypowiadane przez kogoś nasze imię. Zatem zapamiętując tę swoistą markę rozmówcy, dużo zyskujesz w jego oczach, zwracając się po imieniu już w pierwszym kontakcie. Są różne techniki zapamiętywania imion. Podstawowa mówi o tym, by mniej skupiać się na własnym przedstawianiu, a już przed spotkaniem być nastawionym na słuchanie. Dzięki temu możesz zyskać więcej – naprawdę usłyszeć to, co mówi Twój rozmówca. A jak już wiadomo, ludzie lubią być słuchani. Jak im to dasz, istnieje duża szansa, że oni dadzą Ci swoją sympatię.



Tekst: Marika Kłuskiewicz

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *