Można? Można!

Choć seks z nosicielem lub nosicielką wirusa HIV wzbudza duży strach, naukowcy z Uniwersytetu w Seattle przekonują, że to niepotrzebne obawy – statystycznie do zakażenia dochodzi tylko podczas 1 na 900 takich zbliżeń. Wnioski, które przedstawili badacze po powrocie z Afryki, napawają więc optymizmem. Ryzyko jednak zawsze istnieje, dlatego decyzję odnośnie takiego seksu musimy podjąć sami – oczywiście po zapoznaniu się z dokładnymi opiniami ekspertów.

Statystyki to jedno, badania drugie, a trzecie przecież jest życie, w którym – jak często podkreślamy, wiele zależy od losu. Wirus HIV – przekleństwo i globalny powód do paniki, nie budzi już takich emocji jak dawniej. Oczywiście chyba każdy na kuli ziemskiej rozumie powagę problemu, jednak lata wnikliwych analiz pozwoliły odrobinę oswoić jedną z najbardziej śmiercionośnych chorób XX wieku.

Wszystkich nas dotyczy

Bolączką lekarzy jest wciąż duża niechęć „zwykłych” ludzi do wykonywania badań. Zakładamy, że nas to nie dotyczy i przekonujemy samych siebie, że nasze drobne grzeszki z pewnością nie są tak brzemienne w skutkach. O zakażenie HIV jest jednak łatwiej, niż się wydaje. Dzieje się to wtedy, gdy materiał zakaźny ma kontakt z miejscem, przez które wirus ma szanse trafić do organizmu. Drogami zakażenia są błona śluzowa i otwarte rany, przez które bez kłopotu dostanie się krew, sperma, płyn ejakulacyjny, wydzielina z pochwy czy płyny ustrojowe osoby zakażonej. Ma to miejsce najczęściej poprzez kontakt seksualny bez użycia prezerwatywy, a także przez wspólne używanie igieł, strzykawek i narkotyków zanieczyszczonych krwią. Niestety, wciąż zdarza się, że dziecko zaraża się od matki w trakcie ciąży, podczas porodu lub karmienia piersią. Wystarczy zatem przypadek i jedna chwila, by całe nasze życie uległo zmianie.

Szczęśliwie postęp medycyny sprawił, że informacja o zakażeniu wirusem HIV nie jest już wyrokiem. Jednak pozytywny wynik testu u partnera napawa przerażeniem – co teraz? Platoniczny związek – całkowicie pozbawiony finału pożądania, a może dramatyczny koniec, bo inaczej się nie da?

Rozbroić bombę

To nie tak, że wynik oznacza wyrok. Postawieni w zupełnie nowej, niekomfortowej sytuacji, powinniśmy sobie zdać sprawę, że najważniejsza jest wiedza. To właśnie ona pozwoli wypracować schematy, które zmniejszą ryzyko zakażenia, niekoniecznie odzierając związek z namiętności.

Numerem jeden wśród zabezpieczeń jest, była i będzie prezerwatywa, chociaż zdaniem naukowców zza oceanu istnieją jeszcze inne możliwości, które pozwalają żyć normalnie. W ich opinii równie skuteczne jest zastosowanie leków antyretrowirusowych, których działanie ma wpływ na zmniejszenie koncentracji wirusa we krwi. Przeprowadzone przez nich badania napawają optymizmem, ponieważ przyjmowane tych medykamentów pozwala zmniejszyć potencjalne zakażenie o około 90 procent.

Przeprowadzone na około 2000 par testy pozwoliły ekspertom na zestawienie wniosków, które wydają się być cennym kagankiem oświaty dla zakażonych i ich partnerów. Okazuje się, że mężczyźni dwukrotnie częściej zarażają swoje partnerki. Koncentracja wirusa w krwi u panów jest mniejsza, ale podatność na zakażenie u płci pięknej większa. Jest tak z powodu znacznie wyższej u pań częstotliwości zachorowania na opryszczkę narządów płciowych, która również intensyfikuje ryzyko HIV.

Statystyki podawane przez Amerykanów przekonują, że do zakażenia wirusem dochodzi raz na 900 stosunków seksualnych odbytych z osobą zakażoną. Niebezpieczeństwo radykalnie wzrasta w przypadku kontaktów z partnerem, który niedawno się zaraził – wynosi ono wówczas 1 na 10 stosunków.

Po co w takim razie schemat działania? Otóż poznając go, zwiększamy świadomość i przekonujemy się, że warto pomyśleć o alternatywie dla kontaktów analnych, będących tak samo ryzykiem dla strony aktywnej, jak i pasywnej. Podobnie w przypadku seksu oralnego – niebezpieczeństwo rośnie, gdy jama ustna będzie miała kontakt z nasieniem, a także z krwią zawierającą wirus.

Po pierwsze bezpieczeństwo

O tym zapominać nie wolno! Zbliżenia, podczas których nie dochodzi do penetracji, należą zdaniem lekarzy do najbardziej bezpiecznych form współżycia z osobą chorą. Dlatego zalecają wszelkie praktyki seksualne, w których nie dochodzi do kontaktu spermy lub krwi z błonami śluzowymi. Nie ma wówczas ryzyka, że wirus przeniesie się przez nieuszkodzoną w widoczny i namacalny sposób skórę, stanowiącą naturalną barierę ochronną.

Jeśli jednak seks „na całego”, to zawsze z prezerwatywą, która chroni nas w 90-95% – czyli bardziej niż wiele proponowanych szczepionek. O tych też pora pomyśleć, koncentrując uwagę na procesie produkcji. Jak bowiem apelują lekarze, tylko szczepionki zachowujące standardy kontroli jakości faktycznie spełniają swoją rolę.

HIV nie jest widoczny gołym okiem, więc odbierając test, mamy moralny obowiązek powiadomić partnera o wyniku. Jednocześnie musimy dać mu czas na oswojenie się z sytuacją i poszerzenie wiedzy o tym, jak dalej będzie wyglądał związek.

Wiedząc o wirusie, nie bójmy się okazywania uczuć. Przecież w sercu nic się nie zmieniło, a partner nie stał się kimś innym. Pocałunki, którymi uwielbialiśmy go obdarzać, pomnóżmy razy dwa – ślina nie jest materiałem zakaźnym, a rozumiejąc ryzyko, wspólnie nauczymy się mieć je pod kontrolą.

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *