Pamiętacie może czasy, gdy wszyscy ze starych, już nieużywanych bądź zepsutych babcinych maszyn do szycia typu Singer, Veritas lub innych, ochoczo wytwarzali na swoje domowe potrzeby stoliczki, biurka tudzież toaletki czy konsolki? A może bardziej zapadła wam w pamięć moda na wszechobecne meble z europalet? Stoliki kawowe, fotele, kanapy i łóżka stworzone z palet w pewnym momencie opanowały niemal wszystkie lokale, kawiarnie, a nawet domy. Można powiedzieć, że takim właśnie sposobem wszedł pod polskie strzechy upcykling.
Upcykling. Co to takiego?
O ile recykling jest już pojęciem powszechnie znanym, a nawet zdaje się, w praktyce dość często stosowanym, o tyle o upcyklingu wciąż jeszcze niewielu słyszało, choć zapewne miało z nim do czynienia. Chociażby w przykładzie starych maszyn i europalet, o jakim wspomniałam powyżej. Innym znanym dowodem na istnienie upcyklingu są torby i torebki wyprodukowane z bannerów reklamowych.
Upcykling a recykling
Upcykling, jak podaje Słownik Nowych Wyrazów, to: „proces odzyskiwania i przetwarzania surowców wtórnych, mający na celu wytworzenie produktów wyższej jakości lub o innym zastosowaniu niż produkty pierwotne”. To angielskie „up”, czyli „w górę” oznacza, że produkt, który powstaje z przetworzenia przedmiotu wyjściowego, jest od niego wyżej w hierarchii – jest cenniejszy, lepszy, bardziej oryginalny i z jakichś względów bardziej wartościowy. Więc tylko tym metoda ta różni się od recyklingu, gdzie np. papier przerabiany jest na makulaturę, a więc na coś „niższego” rzędu.
Trend proekologiczny
Koncepcja upcyklingu jest jak najbardziej proekologiczna i zakłada ograniczenie zbędnej konsumpcji oraz ochronę środowiska, a także, co za tym idzie, oszczędność naszych pieniędzy i zasobów energetycznych świata. Każdy z nas wytwarza w ciągu roku ponad 300 kg śmieci. 90% z nich można przetworzyć, jeśli będziemy je segregować. Upcykling wywodzi się bowiem z zasady 3R: REDUCE (ang.) – ogranicz (kupowanie), REUSE (ang.) – użyj ponownie, RECYCLE (ang.) – utylizuj (odzyskaj).
Skąd się to wzięło?
Wszystko zaczęło się od publikacji Riemanna Verlaga z 1999 roku „Upcycling”. Określenie to zostało rozpowszechnione trzy lata później przez Williama McDonough oraz Michaela Braungarta, autorów książki (nieprzetłumaczonej dotąd na język polski) pt. „Cradle to Cradle: Remaking the Way We Make Things”. Jednak sama idea, choć jeszcze tak nienazywana, znana była dużo wcześniej – mnóstwo jej przykładów można odnaleźć w sztuce XX wieku, np. „Głowa byka” z 1942 r. Pabla Picassa (rzeźba wykonana z siodełka roweru i kierownicy), a także w sztuce ludowej (przetwarzanie starych przedmiotów na nowe, np. szycie ubrań ze starych).
Sztuka ze śmietnika
Upcykling stał się trendem w sztuce, designie, wnętrzarstwie i w modzie, ponieważ daje artystyczną wolność – stawia na kreatywność, wyobraźnię i oryginalność. Upcykling przywraca życie – albo może lepiej powiedzieć – daje nowe życie rzeczom zapomnianym, pozornie bezużytecznym, starym, zniszczonym, a nawet tym, które nazwalibyśmy odpadami i śmieciami, niejednokrotnie lądującymi na wysypiskach.
Swoją drogą, po śmietnikach nie chodzą już tylko złomiarze, ale także poszukiwacze skarbów, pasjonaci, którzy wyszukując stare meble wystawione przy śmietnikach, dokonują ich renowacji i przy okazji potrafią na tym nieźle zarobić. Szczególną popularnością cieszą się PRL-owskie cuda, jak chociażby słynne fotele modelu 366 zaprojektowane przez Józefa Chierowskiego z 1962 r., które zyskują nowy look dzięki niecodziennym i fantazyjnym tapicerkom, odrestaurowanym stelażom i odmalowanym na kolorowo oparciom.
Zostań designerką i ty
Jeśli nie lubisz wyrzucać starych rzeczy, a maksymy DIY i zero waste są ci bliskie, to upcykling jest dla ciebie. Nadawanie starociom „nowych wcieleń”, świeżej formy i zaskakującej funkcjonalności wymaga jedynie ruszenia głową, odrobiny zdolności manualnych i pomysłu, by już za chwilę cieszyć się niebanalnym meblem i oryginalnym wnętrzem. To rodzaj zabawy, do której – jeśli się lubi prace ręczne – można samemu się zaangażować, a nawet i całą rodziną. Jeżeli jednak nie masz talentu ani cierpliwości do działań handmade, nic straconego – dziś wiele firm zajmuje się renowacją, przeróbkami i wykorzystywaniem starych rzeczy do stworzenia nowych. Możesz skorzystać z ich usług również wtedy, gdy nie masz niczego swojego we „wkładzie”.
Reinkarnacja przedmiotów
Meble, akcesoria gospodarstwa domowego, wyposażenie wnętrz, dodatki, ozdoby, obrazy i rzeźby – tanim kosztem i w zgodzie z naturą możesz je stworzyć lub zdobyć. Z resztek tkanin można uszyć patchworkowy chodnik, przeczytane gazety zamienić w taboret (wystarczy mocno je ze sobą związać lub skleić), z resztek świec zrobić jedną kolorową świeczkę, ze zużytych opon samochodowych – donice ogrodowe, starą skrzynię lub walizkę zamienić w stolik, a z butelek stworzyć lampę. Wszystkie te rzeczy będą miały niepowtarzalny i unikalny styl, będzie to coś nietypowego i jedynego w swoim rodzaju – nie znajdziemy dwóch takich samych. Pomysłów na tego typu dekoracje jest całe mnóstwo – wystarczy jedynie rozejrzeć się wokół siebie. Inspiracją niech będą słowa Johna Wilhelma, artysty działającego w duchu upcyklingu: „Mamy nowego psa. W poprzednim życiu Blacky był tosterem”.
Tekst: Magdalena Raczek