Obie strzelby i obie blond. Dla obu szklanka zawsze jest w połowie pełna, jeśli w tle słychać tętent końskiego galopu. Marta – pr-owiec, dziennikarka, spedytor, Zuzia – uczennica. Dynamiczne marzycielki są pewne, że to, co je różni, najbardziej scala, ponieważ siła miłości prowadzi wyłącznie na szczyt.
Co różni tak podobne?
Marta: Jestem pedantką, a Zuzia cesarzową bałaganu. Kompromis w tym zakresie nie istnieje.
Zuzia: Mama krzyczy, ja muszę sprzątać. Dziwne, bo chwilę po tym znów jest bałagan. Jakieś cuda (śmiech).
Córeczka mamusi, czy tatusia?
Zuzia: Mamusi! Z mamą spędzam dużo czasu. Chociaż najlepiej niech tata to rozstrzygnie (śmiech)!
Marta: Po połowie. Patrząc na Zuzię, widzę sporo siebie. Ma podobne podejście do życia. Jest otwarta i pełna zapału. W jej dziecięcym idealizmie płonie ogień, który nas wszystkich zapala do działania. Chociaż sporo w niej córeczki tatusia, po mistrzowsku owija go dookoła palca.
Ciebie trudniej?
Marta: Manipulację wyczuwam od razu. Bywa, że przymykam oko, niech ma (śmiech).
Wspólny koń?
Zuzia: Mama już nie jeździ, ale grozi, że to nastąpi. Spędza sporo czasu na moich treningach i zawodach. Jest dobrym doradcą.
Marta: Przekazałam pałeczkę w sztafecie i z dumą wspieram rozwój Zuzi. Bywa, że łza się w oku kręci, szczególnie że jeździectwo wciąż budzi wielki sentyment.
Zakupy razem?
Marta: Unikam, jak mogę. Zuzia nadrabia za nas obie, jest królową wyprzedaży.
Zuzia: Mama nie przepada za zakupami. Razem za to kino, obie uwielbiamy Króla Lwa i seriale na Netflixie.
Uderzająco podobne?
Marta: Mówią, że Zuzia jest moim klonem. Patrząc na stare zdjęcia, widzę, że jest dużo ładniejsza.
Charakter sklonowany?
Marta: Obie jesteśmy ogarnięte. Wiem, że zostawiając Zuzi pod opieką dom, wszystko będzie perfekcyjnie zrobione. Idealna, jako starsza siostra – zrobi kolację, wykąpie, poczyta bajkę.
Odpowiedzialność w genach?
Zuzia: Po mamie, jest bardzo odpowiedzialna.
Marta: Córka doskonała, poważnie (śmiech)! Rodzina uczy organizacji. Wsparta wychowaniem powoduje, że udaje się zapanować nad chaosem dnia.
Która mówi wolniej?
Marta: Obie podobnie, wtedy więcej zdążymy powiedzieć (śmiech). Jesteśmy dynamiczne i lubimy działać. Trudno nam usiedzieć w miejscu.
Kłótnie bywają łagodne?
Marta: Nie ma szans. Zuzia miewa fochy, ja wrzeszczę!
Mama z córką, czy przyjaciółki?
Zuzia: O wielu problemach wolę opowiadać mamie. Wiem, że mi poradzi lepiej niż koleżanki.
Marta: Za duża różnica wieku, aby mówić o przyjaciółkach. Staram się wchodzić w buty Zuzki i radzić, szanując prawa wieku. Mamy bardzo dobry kontakt, cieszę się, że traktuje poważnie moje rady.
Treningowe też?
Marta: Nie jestem typem rodzica, który wie lepiej. Lata w siodle pozwoliły zrozumieć miejsce w szeregu, więc nie podważam kompetencji. Staram się wytłumaczyć, jakbym to zrobiła, podkreślając, że ostatnie słowo należy do trenera.
Zuzia: Przekonałam się, że mama dobrze jeździ! Zaimponowała mi! Nie wtrąca się w treningi, jedynie daje uwagi na zawodach.
Panikujecie przed startem?
Zuzia: Mama panikuje. Gdy wygrałam, to się rozpłakała.
Marta: Łzy lały się jak grochy. Uczucie dumy i kontynuacji pasji zaklętych w dziecku.
Tylko konie?
Marta: Zuzia uwielbia robić eksperymenty. Miesza produkty spożywcze z barwnikami i tworzy z nich farbę do włosów.
Zuzia: Jeszcze lekka atletyka, biegam. Uwielbiam zwierzęta i planuję zostać weterynarzem.
Śpiewacie na dwa głosy?
Marta: Obie mamy chęci, ale brakuje predyspozycji. Dawno temu zdarzyło mi się śpiewać w Teatrze Muzycznym. Mam bardzo dobry słuch, czuły na nieczystości i mankamenty. Prawdziwe przekleństwo!
Zuzia: Lubię śpiewać, ale nie umiem tego robić (śmiech). Gram na ukulele i denerwuję mamę repertuarem.
Nieoczekiwana zmiana ról mogłaby się udać?
Marta: Odnalazłabym się bez problemu.
Zuzia: Jesteś pewna? Poradziłabyś sobie w rozmowach z moimi koleżankami? Zrozumiałabyś je?
Marta: Dałabym radę, szczególnie że obie unikamy kłótni. Naprawdę trudno z nami o konflikt. Polubiłyby mnie!