Krzysztof Zalewski, znany również jako Zalef to jeden z najbardziej utalentowanych wokalistów w Polsce. To także multiinstrumentalista, kompozytor i autor tekstów. 8 stycznia powrócił do Starego Maneżu promować swoją nową płytę „Złoto”.
Potrzeba matką wynalazków oraz – jak się okazuje – najlepszą muzą, bo w pewnym sensie nowy album Krzysztofa Zalewskiego zrodził się z potrzeby jak najczęstszego kontaktu z publicznością. Promując swój poprzedni album „Zelig” wokalista chciał grać jak najczęściej, wszędzie, dla wszystkich. Jedna trasa z zespołem, druga… szło świetnie, ale okazało się, że koledzy nie zawsze mogą, albo nie w każdym miejscu da się zmieścić pełen skład. Zaczął więc koncertować solo i publiczność entuzjastycznie przyjęła ten „one man show”, nawet uproszczone, obnażone wersj…e skomplikowanych numerów z „Zeliga”.
„Złoto” jest konsekwencją tych koncertów. Tej szkoły grania muzyki, która mówi, że mniej znaczy lepiej, że to, co ciche i subtelne, często wybrzmiewa głośniej od huku przesterowanych gitar.
Nie myślcie jednak, że na „Złoto” złożyły się same ballady śpiewane do wtóru łkającej cicho gitary – choć i dla poszukujących takich wrażeń coś się znajdzie („Miłość, Miłość”, „Otu”). Na płycie dominują jednak numery dynamiczne („Chłopiec”, „Na drugi brzeg”), czy wręcz drapieżne („Głowa”). Jest puls („Uchodźca”), jest groove („Luka”), jest riff („Polsko”). Jest też porywający „Jak dobrze”, w którym gościnnie udziela się jak zawsze znakomita Natalia Przybysz. W porównaniu z poprzednią płytą uproszczone zostały aranżacje, brzmienie jest bardziej organiczne, bardziej bezpośredni jest przekaz.
Bo warto też zwrócić uwagę na teksty, na tę miłość w czasach niepokoju. Mocny „Uchodźca” („Europie na odsiecz płyną tłumy złamanych serc”), przejmujący „Polsko” („Nie dam cię monstrom”) i rozczulający „Otu” („Z tobą nie ma zim, bo masz tyle ciepła”) – Zalewski wyśpiewuje te lęki i nadzieje, które dziś towarzyszą nam wszystkim.
Słowem, pełen wachlarz emocji i muzycznych wrażeń, które razem układają się w zaskakująco spójny złoty środek. I choć jest to autorska płyta Zalewskiego, podczas prac w Tonn Studiu wsparli go swoim realizatorskim doświadczeniem Bartek Królik, Marek Piotrowski, Andrzej Smolik, Bartosz Mielczarek, Krzysztof Tonn, Maciej Staniecki i Robert Szczytowicz. O świetnej sekcji rytmicznej – Andrzej Markowski (basista jest też współautorem kilku utworów) / Bolek Wilczek – nie wspominając.