„Już nie tęsknię za morzem”. Rozmowa z Grażyną Wolszczak

fot. Piotr Żagiell
fot. Piotr Żagiell

 

Bezpośrednio, szczerze i bez owijania w bawełnę – o tożsamości, szczęściu, sukcesie, etosie pracy aktora i nie tylko…

Mademoiselle: Co daje Ci poczucie szczęścia?

Grażyna Wolszczak: Nie ma jednej, gotowej recepty na szczęście, z której wszyscy moglibyśmy skorzystać. Chociaż „spełnienie” byłoby może właściwszym słowem niż szczęście. Bo szczęście to uczucie dostępne tylko chwilami.

Mademoiselle: Czy łatwo Ci było je osiągnąć?

Grażyna Wolszczak: Człowiek z natury jest malkontentem, zawsze znajdzie dziurę w całym. Podobnie ze mną. Mimo całego swojego optymizmu, miewam dni beznadziei i użalania się nad sobą. Wyrobiłam jednak w sobie umiejętność stuknięcia się w głowę w odpowiednim momencie i spojrzenia na sprawy z innej perspektywy.

Mademoiselle: To znaczy?

Grażyna Wolszczak: Uświadomiłam sobie, jak wiele mam w życiu, że jestem zdrowa, mam równie zdrowe, piękne dziecko, fajnego faceta, mam za co żyć, za co wyjechać na wakacje… Pomyślałam więc, że bycie szczęśliwą w takiej sytuacji to po prostu mój obowiązek.

Mademoiselle: Szczęście wynikające z poczucia obowiązku? To działa?

Grażyna Wolszczak: Na mnie działa. Wstaję rano lewą nogą, wkurzona, że znowu coś idzie nie tak… Stukam się wtedy w głowę i widzę, że moje problemy są tylko drobnymi uciążliwościami życia. Każdy człowiek ma jakieś kompleksy. Cały czas towarzyszy nam poczucie niedowartościowania. Łatwiej sobie z nim poradzić, uświadamiając sobie, że nieważne, w jakim punkcie jesteś, zawsze znajdzie się ktoś lepszy, ale i gorszy od ciebie. Nawet najbogatsi mają problemy, tylko trochę inne niż my, i tak dalej… Mi to pomaga.

Mademoiselle: Z takiej perspektywy zaczynam rozumieć tytuł Waszej książki, czyli „Jak być zawsze młodą, piękną i bogatą”. Tak po prostu wygląda Twoje życie, prawda?

Grażyna Wolszczak: Nie, to akurat była prowokacja [śmiech – red.]. Wiadomo, że nic nie jest dane na zawsze. A już na pewno nie młodość i uroda.

Mademoiselle: Wróćmy jeszcze na chwilę do poczucia szczęścia. Na jakim polu spełnienie jest dla Ciebie najważniejsze?

Grażyna Wolszczak: Wszystkie są ważne. Znajomy biznesmen mówi, że dobry biznes stoi co najmniej na trzech nogach. Jeżeli jedna z nich się wywróci, to biznes nadal będzie stabilny. Przełożyłabym tę zasadę na życie.

Mademoiselle: Sukces zawodowy to dla Ciebie jedna z tych „nóg”?

Grażyna Wolszczak: Tak: praca, rodzina, przyjaciele – to moje podstawowe „nogi”.

Mademoiselle: Wychowałaś się w Gdańsku, ale mieszkałaś też w kilku innych miastach w Polsce. Z którym spośród tych miejsc się identyfikujesz?

Grażyna Wolszczak: Po trochu z każdym. Mam ogromny sentyment Gdańska i do Kaszub. Bardzo ciepło wspominam Wrocław – z przyjemnością obserwuję, jak się zmienia to miasto. Najbardziej jednak związana jestem z Warszawą; to chyba normalne, skoro tyle lat już tu mieszkam.

Mademoiselle: Lubisz podróżować i zmieniać miejsce zamieszkania?

Grażyna Wolszczak: Podróże wpisane są w mój zawód, nic się nie zmieniło od wieków – aktorzy zawsze wędrują. Większość spektakli i zdjęć mam oczywiście w Warszawie, ale często pokazujemy nasze spektakle w innych miastach. Serial „Pierwsza Miłość” kręcony jest we Wrocławiu, więc kilka raz w miesiącu odwiedzam to miasto. Daleko mi jednak do Zbyszka Wodeckiego, który na pytanie, kiedy odpoczywa, odpowiedział, że wtedy, gdy stoi na światłach [śmiech – red.].

Mademoiselle: Byłaś na to gotowa od początku kariery?

Grażyna Wolszczak: Nie. Zaraz po ukończeniu szkoły aktorskiej miałam duże oczekiwania od życia. Spodziewałam się, że od razu otworzą się przede mną wszystkie drzwi i zacznie się moja spektakularna kariera. Tymczasem początek aktorskiej przygody to był czas, w którym bez przerwy dostawałam po głowie.

Mademoiselle: Jakie są Twoje skojarzenia z Trójmiastem?

Grażyna Wolszczak: Pierwszy obraz, który widzę, to przejazd SKM-ką i wypatrywanie morza pomiędzy blokami. Kolejne łączą się z Górnym Wrzeszczem, gdzie dorastałam. Do szkoły mogłam chodzić ulicą, ale mogłam też lasem i muszę przyznać, że tego lasu – malowniczo położonego na wzgórzach – brakuje mi w Warszawie. Na Mazowszu jest po prostu płasko, a krajobrazy są nudne. Oczywiście będąc w Trójmieście, zawsze staram się choć na chwilę wpaść na plażę lub molo. Najbardziej lubię to w Orłowie.

Mademoiselle: Czy możesz zdecydowanie powiedzieć, że aby odnieść sukces w aktorstwie, warto było zrezygnować z mieszkania w tak pięknym miejscu?

Grażyna Wolszczak: Kiedy gdzieś mieszkasz, nie do końca widzisz, jak tam jest pięknie. Doceniłam Trójmiasto z oddalenia. Wielokrotnie zaskakiwała mnie uroda różnych zakątków, które odwiedzałam po dłuższym czasie. Warto więc zmieniać perspektywę.

Mademoiselle: W oczach wielu młodych ludzi zrobiłaś karierę. Jak ich przekonać, że z Trójmiasta i okolic wiedzie ścieżka, która może stać się także ich udziałem?

Grażyna Wolszczak: Świat tak się skurczył, że z każdego miejsca na ziemi jest blisko do realizacji każdego pomysłu na życie. Trzeba ten pomysł tylko znaleźć.

Mademoiselle: Jedną z Twoich ważnych ról filmowych była czarodziejka Yennefer w „Wiedźminie”. Podobno postać ta ma szanse powrócić na ekrany, tym razem jednak w amerykańskiej superprodukcji. Którą ze współczesnych aktorek widziałabyś jako swą godną następczynię?

Grażyna Wolszczak: Jestem wielbicielką talentu i urody Jennifer Lawrance, więc ona pierwsza przyszła mi do głowy… Sprawdziła się już zresztą w klimatach fantasy.

Mademoiselle: Znajdujesz czas na filmy, wystawy lub lekturę?

Grażyna Wolszczak: Pewnie! Chodzę do kina, w domu oglądam dobre seriale, a książek… słucham. Audiobooki świetnie sprawdzają się w podróży, no i nie trzeba do nich zakładać okularów [śmiech – red.].

Mademoiselle: Czy przed sięgnięciem po audiobooka sprawdzasz, kto go czyta?

Grażyna Wolszczak: Zawsze. Jeśli nie znam lektora, ściągam próbny fragment, bo zdarza się, że nie jestem w stanie znieść jakiegoś sposobu czytania. Nie lubię, kiedy aktor za dużo gra, wolę jak więcej zostawia miejsca dla mojej wyobraźni.

Mademoiselle: Co przesłuchałaś ostatnio?

Grażyna Wolszczak: Bardzo dobrze napisany thriller psychologiczny Pauli Hawkins „Dziewczyna z pociągu”.

Rozmawiał: Marek Nowak

fot. Piotr Żagiell

fot. Piotr Żagiell

Grażyna Wolszczak – aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, z urodzenia gdańszczanka (ukończyła III Liceum Ogólnokształcące im. Bohaterów Westerplatte w Gdańsku), choć swoje życie zawodowe rozwijała we Wrocławiu, Wałbrzychu, a w czasie stanu wojennego została aktorką Teatru Nowego w Poznaniu. Dziś mieszka w Warszawie; gra między innymi w Teatrze Komedia i na Scenie Prezentacje. Przez telewizyjną widownię kojarzona jest z serialem „Na Wspólnej”, gdzie występuje jako Barbara Brzozowska; grała także w ekranizacji „Wiedźmina” (rola Yennefer) oraz w „Grach ulicznych” (jako Maria). Jest współautorką książki „Jak być zawsze młodą, piękną i bogatą”.

Wywiad: Marek Nowak

Oceń ten artykuł

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *