Rzeczywistość, w której żyjemy, nie sprzyja budowaniu długotrwałych relacji. Ciągły pośpiech, brak czasu, niestabilność finansowa. Wszystko to sprawia, że coraz trudniej jest stworzyć związek przyszłościowy, pełen zaufania – taki, którego sukces wymaga pracy nad sobą i pełnej akceptacji swojego partnera. Jak więc radzą sobie współcześni ludzie, którzy – mimo braku czasu – wciąż mają potrzebę bliskości?
To mój przyjaciel – sypiamy ze sobą
Na początek wyjaśnijmy kilka podstawowych faktów. Pojęcie „friends with benefits” oznacza nic innego, jak dwójkę ludzi niebędących w stałym związku, a jedynie uprawiających ze sobą seks. Takich, którzy się lubią, szanują, spędzają razem czas i – niejako przy okazji – chodzą ze sobą do łóżka. Tego rodzaju więź zaczyna być wśród młodych ludzi coraz popularniejsza. Powszechne wyzwolenie obyczajowe, ale też laicyzacja społeczeństwa czy silniejsze dbanie o karierę niż związek, sprawiają, że przygodne relacje seksualne – jedynie w celu dążenia do zaspokojenia naturalnych ludzkich potrzeb – zyskują na powszechności. Dzisiaj nie trzeba już poświęcać życia zawodowego, spełniać zachcianek partnera ani gotować mu wykwintnych obiadów, żeby potem, w ramach nagrody za bycie dbającą partnerką, dostać nagrodę w postaci orgazmu. Zwolennicy takich związków podkreślają ich zalety – brak zobowiązań i maksymalizacja przyjemności. Nie chcesz więc stałego związku? Nie masz na niego czasu ani ochoty? Świetnie – szukaj swojego kumpla i bawcie się dobrze!
A ja chcę kochać
Nie podoba Ci się nakreślona wyżej wizja partnerstwa? Nie ma problemu. To oczywiste, że nie każdej z nas odpowiada utrzymywanie intymnych relacji z kolegą czy sąsiadem. Jeśli nie wyobrażasz sobie czegoś podobnego, to prawdopodobnie oznacza, że albo jesteś w szczęśliwym związku, albo szukasz takiej relacji. Każda z nas ma inne potrzeby, wymagania, światopogląd. Podobnie jak w innych dziedzinach życia, również w podejściu do seksu są między nami różnice. Nie wszyscy ludzie są w stanie na dłuższą metę obyć się bez głębszych uczuć względem osoby, z którą dzielą łóżko. Oczywiście – są i tacy, dla których podobne więzi są wystarczające, którzy szukają przyjemności i znajdują ją w takim przyjacielskim układzie. Najważniejsze jest jednak, żeby – pomimo różnicy zdań i stylu życia – szanować wybory drugiej osoby. Pamiętaj: żyj i daj żyć innym. Oczywiście – w granicach zdrowego rozsądku.
Jak się nie zaangażować?
Jeśli zastanawiasz się nad wejściem w podobny układ, musisz pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Pozwolą Ci one cieszyć się wspaniałym seksem, a jednocześnie – oszczędzą problemów ze złamanym sercem. Już na samym początku takiej relacji ustalcie z partnerem czy partnerką, jakimi regułami będziecie się kierować. Powiedzcie sobie jasno, czego oczekujecie od drugiej strony. Bez zbędnego wstydu czy zażenowania – w końcu chcecie iść ze sobą do łóżka! Niech obie strony wiedzą, na co się piszą. To pozwoli Wam uniknąć przykrości i smutków w późniejszym czasie. Co jednak zrobić, kiedy mimo wzajemnych zapewnień pod tytułem „nie angażujemy się”, poczujesz, że zaczynasz się zakochiwać? Masz dwa wyjścia – uciekać gdzie pieprz rośnie lub podjąć ryzyko, odkryć karty i liczyć na to samo ze strony partnera. Pamiętaj jednak, że początkowe założenia były jasne; nie możesz więc obwiniać drugiej strony, jeśli nie poczuje do Ciebie tego samego.
Seks albo nie seks?
Oto jest pytanie. Kiedy już przeanalizujesz wszystkie za i przeciw, powinnaś się zastanowić nad jeszcze jedną kwestią: czy naprawdę tego szukasz, pragniesz, o tym marzysz? Jeśli odpowiadasz na to pytanie twierdząco, to świetnie, a układ „friends with benefits” jest właśnie dla Ciebie. Są jednak jeszcze inne opcje. Możesz korzystać z podobnych rozrywek, a równocześnie szukać wielkiej miłości. Lub po prostu poczekać aż bajkowy książę zapuka do twoich drzwi. Jedno jest pewne – kiedy poczujesz, że taki układ przestaje Ci odpowiadać, natychmiast go zakończ. Coś, co z założenia ma dawać samą przyjemność, nie może być obciążeniem i męką. Cokolwiek zdecydujesz, pamiętaj – seks to piękne doświadczenie i cudowna przygoda. Do Ciebie należy decyzja, z kim ją przeżyjesz.
tekst: Katarzyna Sudoł