Rozmowa z Katarzyną Żbikowską – Project Managerką
Czy istnieją dziedziny biznesu, w których kobiety zdecydowanie lepiej radzą sobie niż mężczyźni, odnosząc znaczące sukcesy?
Nie jesteśmy z innej planety niż mężczyźni. Efektywne zespoły, które odnoszą sukcesy, zwykle są złożone z kobiecego i męskiego pierwiastka. Jednak myślę, że my, kobiety, mamy kilka cech, które odróżniają nas od mężczyzn i pozwalają sprawniej realizować niektóre projekty. Te cechy to na pewno dążenie do znajdywania rozwiązań zmieniających świat na lepszy, umiejętność postrzegania szerokiej perspektywy zjawisk, zwłaszcza społecznych, oraz empatia i intuicja. Myślę, że połączenie tych cech stanowi fundament twórczego przywództwa, którego tak bardzo potrzeba teraz naszemu światu.
Czy istnieje przepis na sukces w biznesie? Czy jest to raczej pustosłowie, za którym kryją się tysiące możliwych rozwiązań?
Myślę, że przepisów jest tyle, ilu przedsiębiorców. Rentowne modele biznesowe tworzą zwykle zespoły złożone z osób mających różnorodne talenty i kompetencje. Każdy członek zespołu wnosi do niego swoje doświadczenia, wiedzę, unikalną osobowość. A rozwój biznesu to ciąg wielu małych decyzji, które podejmujemy, korzystając właśnie z tych naszych indywidualnych filtrów – wiedzy, przekonań czy nastawienia.
Od dłuższego czasu wspieram kobiety projektujące swoje biznesy online i widziałam naprawdę wiele odcieni sukcesu. Niektóre osoby spełnienie i sukces definiują przez pryzmat holistycznego rozwoju siebie i firmy, inne – jako szybki zwrot z inwestycji, a jeszcze inne budują strategiczne projekty, które przyniosą przychody dopiero w dłuższej perspektywie. I w oczach każdej z tych osób sukces jest ich udziałem. Kiedy jako przedsiębiorcy damy sobie przyzwolenie na to, aby stworzyć własną definicję swojego sukcesu w biznesie, to jestem przekonana, że łatwiej będzie nam go osiągnąć i cieszyć się nim. Goniąc za sukcesem, którego nie do końca potrafimy określić, zawsze będziemy tylko biec – nieszczęśliwi i niespełnieni, porównując się do ludzi, którzy mają zupełnie inne zasoby i cele niż my, a na których tle wypadamy w naszych oczach blado.
Czy wystarczą same marzenia o biznesie i dobry pomysł, skoro wiele firm nie jest w stanie utrzymać się na rynku dłużej niż trzy lata?
Dobry pomysł jest nic nie wart. O jego wartości możemy mówić dopiero po jego ożywieniu i pozyskaniu dla niego płacących klientów, partnerów czy inwestorów. Bycie pasjonatem czy specjalistą w danej dziedzinie także nie wystarczy do zbudowania rentownego biznesu. Do tego potrzeba czegoś więcej niż sprawdzonego pomysłu i zaangażowania.
Jestem zwolenniczką testowania pomysłów na biznes, zanim rzucimy się w wir ich realizacji (często porzucając dotychczasowe projekty i zobowiązania). Dlatego tak bliskie jest mi podejście „lean startup”, które zakłada, że każdy model biznesowy jest jedynie zbiorem przypuszczeń i założeń o naszych klientach oraz wartości, którą chcemy im dostarczyć i sprzedać… dopóki ich nie potwierdzimy w realnych warunkach rynkowych. Dlatego zanim uruchomiłam sprzedaż swojego ostatniego kursu online Start&UP dla kreatywnych i przedsiębiorczych kobiet, zrobiłam nie tylko badania rynku, ale przez kilka miesięcy testowałam jego fragmenty w społeczności, w której są moje klientki, przeprowadziłam wywiady pogłębione i eksperymenty. Każdy z tych cykli uzyskiwania informacji zwrotnej kończył się usprawnianiem kolejnej wersji mojego produktu. Dlatego kiedy uruchomiłam jego oficjalną sprzedaż, w ciągu kilku pierwszych dni pojawiły się płacące klientki, dla których był odpowiedzią na ich realne potrzeby.
To oczywiście tylko jeden przykład, ale obrazuje idealnie to, jak powinien podchodzić do swoich innowacyjnych produktów i projektów każdy przedsiębiorca. Warto zacząć od stworzenia minimalnej i satysfakcjonującej wersji produktu, a następnie udostępniać ją klientom ze swojej grupy docelowej i usprawniać na podstawie otrzymanych informacji zwrotnych. Zyskamy dzięki temu nie tylko wartościowy feedback o naszym produkcie, ale także pozyskamy pierwszych prawdziwych entuzjastów dla naszych pomysłów.
Ostatnio dużą popularnością cieszy się tematyka start-upów. Kto może spróbować swoich sił w takim modelu działalności i co jest w tym celu niezbędne?
Definicji start-upów jest wiele, ale moja ulubiona została zaproponowana przez Steve’a Blanka, który twierdzi, że start-up to tymczasowa organizacja, która poszukuje rentownego, skalowalnego i powtarzalnego modelu biznesowego. Od siebie dodam, że to organizacja, która funkcjonuje w warunkach niepewności, permanentnych zmian i która musi ciągle się uczyć, aby przetrwać. Zaryzykuję więc stwierdzenie, że praca w start-upie jest wymarzoną dla osób uwielbiających ryzyko i podejmujących wyzwania, rozwijających się i zdolnych do wielkiego zaangażowania, a często poświęceń. Swoje miejsce znajdą w start-upie także osoby nieposiadające takiego zestawu cech, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że szybciej stracą zapał lub się wypalą, realizując zadania niezgodne z ich stylem myślenia i działania.
Lubię myśleć o start-upach, jak o projektach, które są właśnie projektowane i ruszają z miejsca (start) oraz wzbijają się w górę, pokonując kolejne poziomy rozwoju (UP). Dlatego też nazwałam mój kurs przedsiębiorczości Start&UP, bo pomagam w nim wystartować i rozwijać swój biznes online w sposób dostosowany do naszego życia, a nie odwrotnie.
Jak odbiera Pani znaczenie mediów społecznościowych w biznesie? Czy nadal jest to novum, czy już raczej niezbędne narzędzie, bez którego trudno komunikować się z klientem?
Media społecznościowe są teraz naturalnym środowiskiem, w którym budujemy relacje z naszymi klientami, partnerami, przyjaciółmi. Zastąpiły wiele innych kanałów komunikacji lub stanowią ich efektywne alternatywy. W przypadku prowadzenia biznesu online tym bardziej nie można ich pominąć, bo stracimy wtedy jedną z głównych płaszczyzn poznawania naszych odbiorców. To tutaj spędzają czas, komunikują się, robią zakupy, polecają i wyrażają swoje opinie osoby, z którymi chcemy prowadzić dialog. Pytaniem więc nie jest „czy być w mediach społecznościowych”, ale „w których warto być”. I tutaj najprościej mogę odpowiedzieć, że warto inwestować swoje zasoby (czas, pieniądze, energię) w te platformy, na których nasi klienci chcą spotkać się z naszą marką. Dla niektórych biznesów najlepszym rozwiązaniem będzie Facebook, dla innych – Instagram, a dla jeszcze innych – LinkedIn. Przemyślana strategia obecności w social-mediach powinna być jednym z elementów dobrego modelu biznesowego start-upu.
Gdzie Pani zdaniem tkwi największy obecnie potencjał biznesowy? Nadal będą się rozwijać projekty online? A może wprost przeciwnie – czeka nas powrót do przeszłości? Tego przykładem może być moda na rękodzieła.
Myślę, że szansę na rozwój ma każda branża, w której będą klienci. Rynek projektów online, w którym działam, odnotowuje od kilku lat wzrost i ten trend raczej się nie zmieni w najbliższych miesiącach. Coraz więcej osób poszukuje w internecie wiedzy podanej w formie dostosowanej do ich życia. Nie wystarczają nam stacjonarne warsztaty czy szkolenia, ponieważ nie mamy na taką formę edukacji tyle czasu, co kiedyś. Odpowiedzią na ten brak jest rynek kursów online, e-booków, podcastów, webinarów czy e-konsultacji.