W świecie mody pojawili się stosunkowo niedawno, a już zdążyli w nim mocno zaznaczyć swoją obecność. Mowa o kreatywnym duecie z Trójmiasta: Dorocie i Kacprze Cząstkach, którzy pod szyldem Keyce tworzą streetwearową odzież w wersji lux. Opowiedzieli nam, m.in. o swoich początkach w modowej branży, inspiracjach i o tym jak pewnego razu zainteresował się nimi brytyjski VOGUE…
Rozmawia: Lena Majchrzak
Kim jesteście; dlaczego branża modowa; dlaczego ubrania? Czyli jaka jest geneza powstania Keyce?
Dorota: Odkąd sięgam pamięcią, zawsze interesowaliśmy się modą. Lubiliśmy odwiedzać butiki, branżowe spotkania, konferencje i przyglądać się temu światu od środka. Pięć lat temu trafiłam do pracy w portalu modowym i wtedy już absolutnie wsiąknęłam w tę branżę. W 2012 roku zdecydowaliśmy, że chcemy stworzyć markę odzieżową i wtedy zaczęły się prace koncepcyjne nad powstaniem Keyce.
Skąd taka, a nie inna nazwa marki?
Dorota: Jeśli chodzi o nazwę, to długo się nad nią zastanawialiśmy. Punktem wyjścia do jej stworzenia były inicjały projektanta KC (Kacper Cząstka – przyp. red). Napisaliśmy je na papierze i zaczęliśmy szukać słów, które będą miały odpowiedni wydźwięk. Myśleliśmy o Ceyce, Keyc, Kayce… Do dziś mam całą kartkę zapisaną różnymi formami i zestawieniami.
Jakie jest Wasze modowe idée fixe?
Kacper: Tworzyć ubrania na co dzień w możliwie najlepszej jakości.
Jak wygląda proces twórczy? Co jest trudne, żmudne, a co – mówiąc kolokwialnie – kręcące? Innymi słowy, co najbardziej lubicie w swojej pracy, a co jest w niej najtrudniejsze?
Kacper: Samo tworzenie kolekcji to efekt wielu składowych, czyli tego co nas otacza, naszych podróży, przemyśleń, obserwacji przypadkowych zdarzeń. Wszystko to infekuje naszą świadomość, która tworzy pomysły. Te z kolei utrwalamy na papierze. Następnie tworzymy szablony, szyjemy pierwowzory i nanosimy poprawki do momentu uzyskania zadowalającego efektu. Sami testujemy nasze ubrania i decydujemy co trafi do produkcji. Cały proces twórczy jest niezwykle fascynujący, nie staram się wydzielać z niego poszczególnych zadań.
Dorota: Moda to biznes jak każdy inny, więc oprócz masy fascynujących zadań związanych z pracą twórczą jest jeszcze raz tyle spraw naokoło tego, takich jak chociażby kwestie prawne, finansowe, czy związane z zarządzaniem stroną internetową. Część zadań jest oczywiście żmudna, ale to nieodłączny element prowadzenia firmy i staram się nad tym nie zastanawiać.
Jest wiele marek odzieżowych także w samym Trójmieście. W jaki sposób staracie się z nimi konkurować? Czy w ogóle konkurujecie?
Dorota: Faktycznie, rok w którym powstało Keyce, to czas, kiedy na naszym rynku powstało bardzo dużo marek odzieżowych. To oczywiste, że w teorii wszyscy jesteśmy dla siebie konkurencją, ale nie skupiamy się na tym. Mamy swój styl, wizję marki i najważniejsze dla nas jest to, aby być wiernym sobie i swoim przekonaniom. Przyjaźnimy się z wieloma twórcami polskich marek i nasze relacje opierają się raczej na wsparciu, niż na konkurowaniu ze sobą.
Czym wyróżnia się Keyce na tle innych marek?
Dorota: Tworząc Keyce chcieliśmy wprowadzić na polski rynek nurt luksusowego streetwearu, czyli ubrań do noszenia na co dzień w perfekcyjnej jakości. Zwracamy więc uwagę na detale oraz wykończenia. Staramy się tworzyć ubrania, które są aktualne przez wiele sezonów. Chcielibyśmy, żeby były nawet ponadczasowe. Ilość zużytych ubrań, które co roku wyrzucamy, przeraża. Naszym celem jest przekonanie jak największego grona odbiorców, żeby w końcu zastąpić masowość umiłowaniem do jakości.
Mówi się, że moda to trudna branża, w której trzeba znać odpowiednie osoby, bywać na imprezach, przyjaźnić się ze znanymi ludźmi. Czy według Was to konieczne, aby osiągnąć sukces?
Dorota: Jeśli mówiąc „sukces” myślimy o brylowaniu na salonach to na pewno, ale jeśli myślimy o modzie w szerszym aspekcie, to oczywiście znajomości mogą pomóc nam szybciej otworzyć pewne drzwi, ale spokojnie można poradzić sobie także bez nich. Kluczem do sukcesu jest przede wszystkim świadomość tego, dokąd zmierzamy, co chcemy osiągnąć i skrupulatne zmierzanie do tego celu. My na początku nie znaliśmy praktycznie nikogo. Wszystkie znajomości to efekt pracy, wspólnych projektów oraz najzwyczajniej w świecie – czasu.
A co stanowi dziś największą przeszkodę w rozwoju Waszej marki? Z jakimi problemami najczęściej się spotykacie?
Dorota: Pewnie, jak w przypadku większości „młodych” biznesów, są to przede wszystkim kwestie finansowe. W dzisiejszym świecie sam produkt się nie sprzeda, więc niezbędna jest stała promocja i docieranie z komunikatem do jak największej liczby osób.
Co Was kreatywnie pobudza? Czy miasto w którym mieszkacie, Gdynia, też Was inspiruje?
Dorota: Inspiracje czerpiemy z życia codziennego. Obserwujemy ludzi i staramy się wyłapywać obowiązujące trendy. Jednak nie dajcie się zmylić, o trendach nie myślimy jak o zjawisku sezonowym, ale szukamy w nich kierunku zmian, rozwoju i tego, dokąd podąża świat.
Kacper: Gdynia to świetne miasto do mieszkania i tworzenia, na pewno jest miejscem, które miało istotny wpływ na to, kim teraz jesteśmy.
Morze daje poczucie wolności i braku ograniczeń. Tutaj dużo łatwiej złapać wiatr w żagle, nawet w czasie przejściowych kłopotów. Morze pozwala także złapać dystans, co jest niezbędne w świecie tak trudnym, jak świat mody.
Jak Waszymi oczami widzicie estetykę polskiej ulicy?
Kacper: Uważamy, że z ubiorami Polaków nie jest tak źle, jak się o tym mówi. Obserwując polskie ulice zauważamy, że coraz więcej osób zaczyna zwracać uwagę na wygląd i szuka swojego stylu. Nie lubimy porównań Polski do dużo bardziej rozwiniętych gospodarczo krajów Europy Zachodniej w kwestii mody. Czynniki gospodarcze mają istotny wpływ na to jak wygląda tzw. „ulica”.
Dawid Tomaszewski w jednym z wywiadów powiedział, że moda to jedna z najtrudniejszych i wybrednych dziedzin. Zgadzacie się z nim?
Dorota: Zdecydowanie! Być może każdy przedsiębiorca myśli tak o swojej branży, ale moda jest na pewno jedną z najbardziej wybrednych. Wśród wielu zadań twórców w branży mody jest spełnianie marzeń swoich klientów, więc jak łatwo się domyślić, nie jest to jednym z najłatwiejszych zadań. Dodatkowo potrzeba, jaką jest ubieranie się, nie jest jedną z głównych potrzeb w piramidzie Maslowa, więc aby być w tej branży konkurencyjnym, najzwyczajniej w świecie trzeba być bardzo dobrym i dać się pokochać klientom.
Jesteście impregnowani na trendy? Czy jednak mniej lub bardziej świadomie podglądacie co się dzieje na modowym poletku?
Kacper: Jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się w świecie mody, ponieważ to nasza pasja. Oglądamy pokazy, czytamy magazyny, słuchamy wywiadów ze specjalistami i chodzimy na branżowe konferencje. Bardzo się tym wszystkim fascynujemy, jednak trendy to nie jest to, na czym się skupiamy, więc bycie na bieżąco wynika raczej z potrzeby osobistej, niż z chęci bycia ciągle „in” z marką.
Brytyjski VOGUE zaprezentuje Waszą markę w The Collection Preview w lutowym numerze. Opowiecie coś więcej? Jak do tego doszło?
Dorota: W jeden z piątkowych wieczorów dostaliśmy maila, którego nadawcą był właśnie brytyjski VOGUE. Zaproponowali, że krótko zaprezentują naszą markę w lutowym numerze, zdecydowaliśmy się, no i jesteśmy.
Jakie są Wasze dalsze plany? Gdzie widzicie siebie i swoją firmę, dajmy na to, za pięć lat? Jakie stawiacie sobie wyzwania?
Dorota i Kacper: Zdecydowanie: dążenie do perfekcji i stworzenie globalnej marki z jasną misją i przekazem.
Zdjęcia: Lookbook kolekcji zima 2015/2016
zdjęcia Artur Próchnicki / September Art Agency