Tak się spełnia marzenia! Patrycja Patok to nasza czytelniczka, która wygrała konkurs i została twarzą okładki Mademoiselle. Ma zaledwie 23 lata, maleńką córeczkę i wspierającego narzeczonego. Nam opowiada o swoich marzeniach, lękach, byciu młodą mamą oraz o tym, jakie to uczucie, zobaczyć siebie na okładce magazynu.
Patrycjo, podpowiedz naszym czytelniczkom, jak stać się Mademoiselle i zobaczyć swoją twarz na okładce naszego magazynu?
Wystarczy odwaga i odrobina szczęścia. U mnie wszystko zaczęło się od Targów Kosmetycznych i Fryzjerskich „Uroda”, na które poszłam z racji wykonywanego zawodu (dop. red. Patrycja jest fryzjerką). Tam wraz z koleżankami zostałyśmy zaproszone do sesji zdjęciowej, która miała zakończyć się konkursem na twarz Mademoiselle. Koleżanki wstydziły się wziąć udział w sesji. Ja stwierdziłam – czemu nie? Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa.
Wyobraź sobie, że widzisz siebie na okładce. Co czujesz?
Myślę, że to będzie szok. Wielkie wow! Coś zupełnie innego od wszystkich poprzednich doświadczeń życiowych.
Oczekujesz tej okładki bardziej ze stresem czy ekscytacją?
Zdecydowanie z ekscytacją. Może w przyszłości moja córka zobaczy tę okładkę i będzie dumna z mamy. To wspaniałe przeżycie.
Patrycjo, co zrobić, żeby wygrać?
Nie wiem (śmiech). Wysyłałam to zdjęcie do wszystkich znajomych. Znajomi rozesłali je do swoich znajomych. Nagle okazało się, że przoduję. Pamiętam, że były jeszcze dwie panie z dużą ilością polubień. Nawet był moment, że się poddałam i byłam pewna, że ta okładka nie jest mi pisana. I nagle wielki szok! Na Facebooku Mademoiselle pojawiła się informacja, że wygrałam. To była dla mnie niesamowita radość.
Wiadomo, że kobiety bywają wobec siebie krytyczne. Na zdjęciu wyszłaś bardzo ładnie, ale zastanawiam się, czy miałaś podobne zdanie, gdy zobaczyłaś je w internetowym głosowaniu?
Pomyślałam – ale masakra! Nieumalowana, włosy nieułożone. Mi, zawodowej fryzjerce, takie zestawienie nie mogło się podobać. A jednak!
Zawsze chciałaś być fryzjerką? To twoja pasja?
Od kiedy pamiętam. Jako mała dziewczynka namiętnie czesałam moje lalki. Gdy przyszedł czas wyboru szkoły, postawiłam na trzyletnią fryzjerską. Wszystkie egzaminy zdałam bardzo dobrze i zostałam czeladnikiem. Później szukałam pracy i dość szybko przyjęli mnie w jednym z gdyńskich salonów. Mam taką cechę charakteru, że nie zawsze wierzę w siebie. Wtedy też nie wierzyłam. Wszystko jednak się dobrze układa. Myślę, aby w przyszłości założyć coś swojego i pracować na własny rachunek. Ale to tylko takie marzenia…
Może najlepszy czas na działanie jest teraz?
Pewnie masz rację. Myślałam o tym, żeby zostać fryzjerką mobilną i dojeżdżać do klientek. Mam w sobie jednak taką wstydliwość. Za dużo zastanawiam się nad tym, co ludzie pomyślą.
Nasze Mademoiselle to kobiety silne, niezależne, wyjątkowe. Ty jesteś jedną z nich.
Ja jestem chyba typem mieszanym (śmiech). Z jednej strony bardzo się wstydzę, a z drugiej – nie boję się nowych wyzwań. Wiesz… niby się boję, a jednak podejmuję ryzyko. Okładki jestem szalenie ciekawa, w ogóle się jej nie obawiam.
Patrycjo, jesteś młodą mamą. Możesz stanowić inspirację, jak to wszystko poukładać, gdy na świecie pojawia się dziecko.
Tak, dość młodą. Mam 23 lata. Dziecko zmienia wszystko. Ciążę przeszłam bezproblemowo. Poród natomiast był koszmarny! Dostałam paraliżu i drgawek. Życie moje i mojego dziecka było zagrożone. Jednak gdy tylko zobaczyłam moją malutką kruszynkę, zapomniałam o wszystkim. Nie liczyło się nic poza nią.
Niektórzy mówią, że jak kobieta przeżyje poród, to już nic jej nie złamie.
I z tym się zgodzę. Zwłaszcza po moich przykrych doświadczeniach.
Życie zmieniło się o 180 stopni?
Oj bardzo, ale ja nigdy nie zrezygnowałam z tej części siebie, która pozwala mi zachować równowagę. Gdy potrzebujemy z narzeczonym chwili dla siebie, zostawiamy małą dziadkom i wyskakujemy np. pod namioty. Nie jestem osobą, która dniami i nocami mówiłaby tylko o dziecku. Najważniejsze, żeby nie zatracić w tym wszystkim siebie. Dziecko już zawsze będzie z tobą, będziesz o nim myśleć nieustannie, ale pamiętaj, ty też jesteś ważna.
Jak więc poukładać życie, gdy pojawia się dziecko?
Przede wszystkim – słuchać tych bardziej doświadczonych. Mi bardzo pomogły pielęgniarki, którym mogłam zadawać setki pytań. Poza tym miałam ogromne wsparcie rodziny. Mój narzeczony stanął na wysokości zadania, a to jest bardzo ważne. Ma ciężką i wyczerpującą pracę, ale gdy jest z nami w domu, zawsze mogę na niego liczyć. Jest też ta druga strona, bardziej intuicyjna. Matka wiele rzeczy czuje i wie, musi tylko sobie zaufać.
Wspomniałaś o wspierającym narzeczonym. Jesteś za partnerstwem w związku?
Tak, za równością i zgodnością! Oboje pracujemy, oboje zajmujemy się naszym domem. Czasami wyznaczaliśmy sobie dyżury (śmiech). Jednego dnia zmywałam ja, a drugiego Patryk.
Patrycjo, a czym zajmujesz się po godzinach? Masz jakąś pasję?
Przed porodem kochałam gimnastykę. Trenowałam sama w domu, do ulubionej muzyki. Dla rozrywki lubiłam potańczyć. Po porodzie trochę musiałam przeorganizować życie i nie zawsze mam na to czas. Ostatnio jednak zainteresował mnie pole dance.
O tak, polecam. To naprawdę niezła siłownia. A jak u Ciebie jest z odżywianiem. Wyglądasz rewelacyjnie. Dbasz o dietę?
Różnie (śmiech). Uwielbiam kebaby (śmiech). Ale lubię też owoce i warzywa. Jednego dnia kebab, drugiego warzywa na parze.
Czyli jesteś przykładem, że można jeść kebaby i mieć doskonałą sylwetkę.
Wybrałam złoty umiar i zdrowy rozsądek. Nie lubię przesady. Ani w jedną, ani w drugą stronę.
Jakie masz plany na przyszłość?
Żyję tym, co przyniesie chwila. Nie lubię planować. Planowanie nigdy mi nie wychodzi.
Ale na pewno masz jakieś marzenia…
Chciałabym w przyszłości otworzyć salon fryzjerski.
W Trójmieście?
Na przykład w Trójmieście. Moja ciocia jest fryzjerką i czesze gwiazdy w programach telewizyjnych. To jedna z dróg, która mi się marzy.
Prawdopodobnie musiałabyś przeprowadzić się do Warszawy.
Nie wiem, czy moja rodzina jest na to gotowa. Zobaczymy, co czas przyniesie. Wszystko może się wydarzyć. Jestem spontaniczna. Gdy pojawia się możliwość, żal byłoby nie skorzystać. Tak jak z okładką Mademoiselle.
Lubisz podróże?
Uwielbiam. Małe i duże. Ostatnio byliśmy z narzeczonym pod namiotem we Władysławowie.
Czyli jesteś dziewczyną, która nie potrzebuje wygód, żeby dobrze się bawić? Kawałek materiału nad głową, cudowne towarzystwo i żadne mrówki czy burze ci niestraszne?
Dokładnie tak! Chociaż przed lisem zdarzyło mi się uciekać (śmiech).
Jest coś, czego się boisz?
Pająków. Najgorsze co może być…
Solidaryzuję się.
Boję się też wysokości, np. dzisiaj nie chciałabym skoczyć ze spadochronu. Kiedyś chciałam, ale dużo zmieniło się po urodzeniu dziecka. Mam taki strach, żeby przypadkiem nie zrobić sobie krzywdy, żeby mała nie została sama.
Patrycjo, jesteś zawodową fryzjerką. Co poradziłabyś naszym czytelniczkom na aktualny sezon?
Truskawkowy blond jest przepiękny! Ale najlepiej będzie prezentował się na bardzo jasnych włosach.
A cięcia? Długie czy krótkie?
Takie, jakie lubisz i jakie tobie pasują. Ważne, żeby być sobą i nie gonić za modą. Każdemu pasuje coś innego i najważniejsze, żeby znaleźć swój styl. A trendy warto śledzić, chociażby dlatego, że któryś z nich może być stworzony dla nas. Po cichu jestem jednak wielką miłośniczką naturalności.
Twój kolor włosów jest naturalny?
Nie (śmiech). Jestem naturalną blondynką, ale niestety ten blond mi nie pasuje.
Na jaką kobietę chciałabyś wychować swoją córkę?
Mądrą i pewną siebie. Chciałabym, żeby robiła w życiu to, co kocha. Nigdy nie będę jej blokować. Gdy będzie chciała zostać mechanikiem samochodowym, będę ją w tym wspierać.
Ty też miałaś taką wolność?
Tak. Zastanawiałam się pomiędzy fryzjerstwem a szkołą teatralną. Zdecydowałam się na pierwszą opcję, bo zawód jest pewniejszy. I nie żałuję. Zawsze marzyłam, żeby stanąć przed obiektywem, jako fotomodelka. Dzisiaj to marzenie się spełnia. Kto wie, co będzie dalej…
Zdjęcia: Adrian Kulesza
Miejsce: Gdański Teatr Szekspirowski
Stylizacje: Butik Total Look by (Sopot, ul. Powstańców Warszawy 10 w Hotelu Sheraton i Gdynia ul. Świętojańska 61)