Spójrz mi w oczy

Gdy spojrzysz człowiekowi w oczy, nigdy nie zdołasz go zabić. W zwierciadle duszy odbijają się marzenia i niespełniona tęsknota… Za utraconym domem i normalnością, która wydawała się nie do stracenia. Bastion runął, a oni na gruzach nie są w stanie podnieść się z kolan. Katarzyna, Karolina, Hanna, Hannah i Maria, wyciągając pomocne dłonie, głośno proszą „Spójrz mi w Oczy! Może nie zmienimy świata, ale na chwilę damy nadzieję, przywracając wartość życia i obraz człowieczeństwa”.

Historia, która porusza nawet najbardziej zatwardziałe serca, zaczyna się na obozie harcerskim. Z nadmiaru jedzenia zrobiły kanapki i tak po prostu przywiozły je bezdomnym z Gdyni. Pięć licealistek, które łączy idealizm i wielka wiara w ludzi, rozpoczęło akcję społeczną, która każdemu, kto się z nią zderzy, otwiera oczy. Oczy zamknięte na świat, innych ludzi, wpatrzone jedynie w rosnący konsumpcjonizm, momentami pełne sarkazmu i nienawiści. Przecież ten, kto nie ma domu, jest nikim.

Człowiek – to brzmi dumnie

Zaskoczyły je reakcje. Wdzięczność, która – jak same mówią – całkowicie je wypełniła i stała się kołem napędowym do powstania projektu Spójrz mi w Oczy.
– Wpadłyśmy na pomysł i zebrałyśmy silną ekipę. Początkowo nie miałyśmy pojęcia, jak zorganizować regularną pomoc dla bezdomnych – wyjaśnia ideę powstania akcji Karolina Potrzebska. Dołączyły do składu sopockiej Zupy, gdzie co niedziela rozdawały ciepłe posiłki potrzebującym. Te spotkania i rozmowy spowodowały, że na założonym przez dziewczyny blogu pojawiły się pierwsze historie. Ludzkie dramaty, wypełnione goryczą porażki, nieszczęściem i zawodem.
Bezdomności nie uda się zrozumieć w kinie czy przekonać o niej w internecie. Zderzenie jest szokujące, a każda pojedyncza historia porusza do głębi. Często do łez, jak wtedy, gdy usłyszały opowieść pana Maćka, w której rozmiar cierpienia wydawał się być nie do pojęcia. Bezdomnym nie ma kto pomóc, a ich koleje życia najczęściej są przyjmowane z niedowierzaniem.
– Ludzie potrafią wyrządzić wiele zła. My, jako społeczeństwo, zupełnie nie reagujemy na problem. Pozwalamy im pozostać w bezdomności, a przecież ci ludzie nie wyrządzili światu żadnej krzywdy – dodaje Karolina.

Drobne rozgrzeszenie

Widząc bezdomnego, odwracamy wzrok. Ignorujemy, mijamy bez słowa, wypierając, że ulica może stać się domem dla każdego z nas, ponieważ przyszłość bywa nieprzewidywalna. Ukradkiem wciśnięte w brudną dłoń drobne są najczęściej usprawiedliwieniem i zdjęciem z barków odpowiedzialności za drugiego człowieka.
– Istnieje taka teoria, że jeżeli spojrzy się raz człowiekowi w oczy, nie można go zabić. Pozwalamy potrzebującym umierać na ulicy, całkowicie wypierając, że ma to miejsce. Zima dla bezdomnych jest zabójcza. Noclegownie są przepełnione i nie zawsze mają tyle szczęścia, aby się ogrzać i zjeść ciepły posiłek. Koczując w przerażających miejscach, jakby przy naszej aprobacie, z dnia na dzień pozbywają się reszty godności przynależnej dla człowieka – brutalnie uświadamia Kasia Połomska.

Nie czuły strachu, chociaż zdawały sobie sprawę, że wielu trawi postępujący alkoholizm. Pierwiastek nieprzewidywalności w zachowaniu zminimalizowały spotkaniami w miejscach publicznych, co dodatkowo pozwala im popularyzować akcję. Zależy im, aby stosunek społeczeństwa zaczął się zmieniać, dzięki czemu uda się udzielić faktycznej pomocy osobom dotkniętym brakiem domu. Ich wyjście poza margines nie jest przecież przeszkodą, aby wrócić i dzięki wsparciu życzliwych krok po kroku odbudować życie, pozwalając sobie na uśmiech i spokojny sen.

Zatrzymać błędne koło

Posiłki są wydawane dwa razy w tygodniu. Przy współpracy z parafiami organizują zbiórki ubrań, które również są potrzebne.
– Zdarza się, ze dorośli zarzucają nam naiwność. Zazwyczaj mówią tak ludzie, którzy nie mieli styczności z osobą tak bardzo pokrzywdzoną przez los. Nie rozumieją, że ci dotknięci nie są w stanie wyjść z błędnego koła, – tłumaczy Karolina.
Moc facebooka wspierają kampanią na zewnątrz, wieszając mocno sugestywne plakaty w strategicznych punktach miasta. Akcja nabiera tempa i zainteresowanie wyraziły kolejne miasta pewne, ze to, co robią gdyńskie licealistki jest pożyteczne. Pomoc jaka niosą kruszy mury i pozwala mieć nadzieję, że młodzieńczy idealizm swym płomieniem zapali tych starszych do pomagania.

Polecane:

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *