Michaił Nikołajewicz Barysznikow – legenda baletu, gwiazdor tańca, przystojny Rosjanin z „Seksu w wielkim mieście”. Urodzony w Rydze artysta od połowy lat 70. XX wieku jest obywatelem Stanów Zjednoczonych, gdzie jest jego prawdziwy dom – prywatnie i zawodowo.
Barysznikow – obdarzony frapującą, męską urodą – podbija serca fanów i fanek baletu na całym świecie. Obok Wacława Niżyńskiego i Rudolfa Nuriejewa, jest uznawany za jednego z najwybitniejszych tancerzy baletowych w historii. Coś w nim jednak sprawia, że daleko mu do, po prostu, mistrza baletu. Niezwykły urok, chłopięcy czar sprawiają, że nie sposób oderwać od niego wzroku. Barysznikow przyciąga uwagę, która – raz w jego stronę zwrócona – długo nie może się oderwać.
Tancerz już w wieku niespełna 30 lat emigruje z ZSRR do kapitalistycznego raju – Stanów Zjednoczonych. Dopiero tam odczuwa pełną wolność artystycznego spełnienia, realizacji. Tam też odkrywa, że istnieje taniec poza baletem. Po spotkaniu z choreografką Twylą Tharp angażuje się w taniec współczesny, który stał się drugą z jego niezliczonych pasji. Niewysoki, o mocnej budowie i silnej muskulaturze jest idealnym tancerzem.
Już wtedy, na początku lat 70., robi karierę i świetnie sobie radzi w wielkim świecie. To jednak mu nie wystarcza – jakaś wewnętrzna, niespożyta energia pcha go w stronę coraz to nowych wyzwań. I tym sposobem już kilka lat później, w 1977 roku, rozpoczyna karierę aktora. Debiutuje w „Punkcie zwrotnym” Herberta Rossa i od razu lśni jasnym światłem. Rola przynosi mu nominację do Oscara i Złotego Globu. Młody mężczyzna z Rygi staje się gwiazdorem w USA.
Barysznikow urodził się w ZSRR jako syn szwaczki i radzieckiego oficera. Matka szybko zmarła, zostawiając chłopaka z ojcem. Młody Michaił wspomina dzieciństwo jako szczęśliwy, rozwojowy dla niego okres. Od kiedy pamięta, interesuje się sportem – uprawia piłkę nożna, szermierkę i gimnastykę. Rozwija się na wielu polach, uczy się gry na pianinie i poznaje język francuski. To bez wątpienia ułatwiło mu później pracę w balecie – nauczyło rytmu, zaszczepiło muzykalność.
Tancerz już w wieku 10 lat uczy się baletu, szybko pnie się po kolejnych szczeblach zaawansowania, nauczyciele dostrzegają w nim iskrę wielkiego talentu. Spadają na niego kolejne nagrody i odznaczenia. Szybko zostaje solistą baletu w Teatrze Opery i Baletu im. Kirowa w Leningradzie. Jego gwiazda lśni coraz silniej, a sam Michaił staje się pupilkiem władz radzieckich, które pozwalają mu na zawodowe podróże po całym świecie.
To właśnie jedna z takich podróży daje artyście bilet na wolność. Podczas tournée w Kanadzie, w 1974 roku, prosi władze USA o azyl polityczny. Historia jego ucieczki to temat iście filmowy – po jednym z występów Barysznikow wymyka się tylnymi drzwiami teatru i ucieka oficerom KGB. Tak rozpoczyna się jego wielka, amerykańska przygoda.
Jeszcze w tym samym roku rozpoczyna pracę dla sceny American Ballet Theatre, z którą był związany do 1978 roku. W tym czasie opracował własne wersje „Dziadka do orzechów” i „Don Kichota” – dwóch wielkich, baletowych klasyków. Baryszikow od początku nie bał się eksperymentu, nie bał się na scenie być sobą. To właśnie ta jego silna indywidualność pozwoliła mu stać się najbardziej znanym tancerzem baletowym w historii.
Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczyna się jego przygoda z tańcem współczesnym. Jego rola w „Push Comes to Shove” – balecie Twyli Tharp – zostaje uznana przez krytyków za popisową. Ten moment jego życia zaszczepia w nim miłość do tańca współczesnego, który z powodzeniem będzie godzić z baletem i aktorstwem filmowym oraz teatralnym.
W 1978 roku tancerz wstępuje do New York City Ballet, głównie dlatego, że – jak sam mówi – chce pracować z Georgem Balanchinem, wielkim choreografem, założycielem NYCB. Barysznikow mówi o tej pracy jako wyjątkowo wzbogacającej; tutaj poznał prawdziwą moc baletu, jego silny, emocjonalny przekaz. Występował m.in. w spektaklach „Apollo”, „Syn marnotrawny” i „Cztery temperamenty”.
Dwa lata później, w 1980 roku, wraca do American Ballet Theatre – swojej pierwszej amerykańskiej sceny – by objąć tam posadę dyrektora artystycznego. Jego praca spotykała się z krytyką tych, którzy nie mogli znieść zbyt dowolnego, luźnego podejścia Barysznikowa do żelaznych zasad tamtejszej sceny. Dla ABT wystawił m.in. „Giselle”, „Kopciuszka” i „Jezioro łabędzie” – wszystkie poza tą pierwszą szybko zdjęte z afisza. Michaił dusił się w sztywnych ramach dawnej szkoły baletowej. Chciał nowości, świeżości. Nie bał się eksperymentować, z radością podejmował współpracę z młodymi choreografami. Ze stanowiska ustąpił po dziewięciu latach, pełnej kontrowersji, współpracy z teatrem.
Ale Michaił Barysznikow to nie tylko balet. To osobowość – gwiazdor na miarę czasów. Znany nie tylko z doskonałej techniki tanecznej, ale też z wielu samodzielnych projektów twórczych. Już w 1990 roku artysta, wspólnie ze swoim przyjacielem Markiem Morrisem, zakłada zespół tańca współczesnego White Oak Dance Project. Nieocenione tutaj okazuje się wsparcie milionera Howarda Gilmana, który wykłada na stół pieniądze potrzebne na rozkręcenie projektu. Dzisiaj WODP jest prawdziwą taneczną legendą – miejscem współpracy największych choreografów i tancerzy. Pracowali tutaj m.in.: Paul Taylor, Twyla Tharp, Dana Reitz czy Jerome Robbins. Tu swoje wielkie choreografie pokazali Martha Graham i Jose Limon czy Merce Cunningham.
Lata lecą, a Barysznikow nie zwalnia. Pracuje nad swoją karierą taneczną, gra w filmach, wystąpił nawet na Broadwayu. Jeszcze przed White Oak zagrał główną rolę w „Białych nocach” Taylora Hackforda. Ogromną popularność wśród damskiej widowni przyniosła mu rola Aleksandra Petrowskiego – tajemniczego, rosyjskiego artysty, partnera Carrie granej przez Sarę Jessicę Parker.
Barysznikow to dzisiaj człowiek-legenda. Uciekinier z ZSRR, gwiazdor światowych scen baletowych, tancerz, artysta, prowokator. A przede wszystkim niezwykła osobowość twórcza.
Tekst: Katarzyna Sudoł