Jak wygląda seks Polek po rozstaniu? Ile czekają? Z kim się wiążą? Na jaki typ relacji się decydują?
Według danych statystycznych Głównego Urzędu Statystycznego w 2013 roku rozwiodło się 66 000 par, a liczba zawieranych małżeństw zmalała o 22 000 w stosunku do roku poprzedniego. Rozwiedzione pary zazwyczaj wytrzymują ze sobą nie dłużej niż 14 lat. Te smutne dane każą zapytać: dlaczego się rozwodzimy? Dlaczego wciąż niektórzy z nas decydują się na ślub, mimo zatrważających danych? Co poróżnia partnerów, że tak chętnie składają pozwy o rozwód?
Zamiast ślubu, konkubinat
Z danych wynika również, że osoby, które się rozwiodły rzadko decydują się na ponowne zawarcie małżeństwa. Zamiast tego żyją ze sobą w związkach partnerskich, które – mimo że niesformalizowane – bywają mocne i trwałe. Ślub bowiem bierzemy głównie z powodu dzieci. Chcemy wychować je w stereotypowej rodzinie, a więc w takim układzie, który kojarzy się z bezpieczeństwem i polską normą. Niestety, chęć stworzenia domu dla potomstwa nie wystarcza.
Najczęstszym powodem składania wniosków o rozwód jest „niedopasowanie charakterów”. Rozwodnicy twierdzą, że małżeństwo ich rozczarowało, codzienna rutyna przytłoczyła, a partner okazał się inny niż początkowo sądziliśmy. Jak jednak twierdzą psychologowie, niedopasowanie najczęściej wynika z nieprzejrzystej i niepoprawnej komunikacji. Zakochani szybko zapominają, że o związek trzeba dbać w każdej jego fazie, a największe znaczenie ma to, ile wysiłku włożymy w drugiej fazie związku, zwanej romantyczną. Jeśli dostatecznie zadbamy o to, by więcej nas łączyło niż dzieliło, odkrywamy razem nowe rzeczy i dzielimy się doświadczeniami tak przyjemnymi, jak i trudnymi, to mamy większe szanse na to, że trzeci etap związku, nazywany fazą przyjacielską nie przyniesie rozczarowań.
Osoby po rozwodzie zazwyczaj zdążyły już doświadczyć uroków ojcostwa i macierzyństwa, Niepotrzebne im zatem ponowne wchodzenie w sformalizowany związek.
Pary po rozwodzie decydują się zatem na uczciwe partnerstwo, twierdząc, że żaden papier do miłości nie jest potrzebny. W stosunku do siebie mają mniej oczekiwań i wychodzą z założenia, że ostatecznie wszystko kiedyś się skończy. Dowodem na dojrzałość emocjonalną jest przekonanie, że najważniejsza jest koncentracja na teraźniejszości oraz głęboka wdzięczność za to, co jest. Im więcej dajemy od siebie w chwili obecnej, tym większa szansa na to, że przyszłość przyniesie dobre rezultaty. Częsta przyczyna rozwodów jest właśnie spowodowana tym, że partnerzy mieli wobec siebie zbyt dużo oczekiwań i nadmiernie koncentrowali się na iluzorycznej przyszłości. Jednak takie życie, wcześniej czy później, przynosi rozczarowania.
Z większą ostrożnością
Wiele małżeństw rozpadło się z powodu niewierności jednego z partnerów. Osoby, które deklarowały, że nie są rozumiane przez parterów, często decydowały się na romans, który zapoczątkował etap separacji. Katarzyna Miller i profesor Lew-Starowicz twierdzą jednak, że romans nie musi prowadzić do rozpadu związku. Wręcz przeciwnie. Może być punktem zwrotnym, który nakieruje partnerów na otwartą rozmowę o uczuciach, potrzebach i tęsknotach. Zdrada, lub myśli o niej, są niczym papierek lakmusowy, który pokazuje stan naszych uczuć oraz wskazuje na niezrealizowane potrzeby i marzenia.
Rozwiedzione kobiety łatwiej wchodzą w nowe związki po rozstaniu niż mężczyźni. Niezależnie bowiem od funkcji i statusu społecznego, jesteśmy istotami, które mają potrzebę tworzenia i budowania ogniska domowego. Natomiast kobiety, które już są matkami, zwykle najpierw myślą o dziecku, a dopiero potem o nowym partnerze. Często właśnie z tego powodu odmawiają wchodzenia w nową relację. Jeśli się już decydują, to z większą rozwagą. Po kilku latach najczęściej decydują się na stworzenie rodziny z obecnym partnerem, lecz już bez ślubu. Jak widać, ta instytucja cieszy się coraz mniejszą popularnością. Pary wolą inwestować w terapie, wspólne rozwojowe warsztaty niż w coś, co nie wnosi do związku niczego konstruktywnego, a wręcz karmi iluzją trwałości. Młodzi ludzie biorą ślub jedynie dla rodziny, białej sukienki i ewentualnie podtrzymania wielopokoleniowej tradycji. U kobiet, tak jak sto lat temu, ten ważny moment często pełni funkcję „przejścia”, a więc przekształcenia się z dziewczyny w dorosłą kobietę. Niestety, dla wielu dwudziestolatek jest to jedyna znana metoda na pożegnanie się z wewnętrzną, naiwną dziewczynką.