Przetańczyć świat

cof

Teresa Chudecka o podróżowaniu w rytmie muzyki

fot. materiały prywatne

Porzuciła swoje dotychczasowe życie i poszła za dźwiękiem muzyki i rytmem tańca. Od tej pory tanecznym krokiem przemierza świat. I choć, jak mówią, do tanga trzeba dwojga, podróżuje sama, w każdym miejscu otwierając się na nowe spotkania i przyjaźnie. O miłości do tańca, ludzi i podróżowania opowiada Teresa Chudecka, autorka bloga Adventure Tess.

Co się wydarzyło w 2014 r.?

oznor

Powiem szczerze, że daty nie są moją najmocniejszą stroną, bo czasem myli mi się nawet obecny rok, ale wydaje mi się, że to było jakieś pięć lat temu (śmiech). Wtedy zdecydowałam, że rzucę pracę na etacie i podążę za marzeniami. Taniec i muzykę kocham od zawsze, a jednym z moich największych marzeń, obok nauki hiszpańskiego, było podróżowanie. Z tego powodu udałam się najpierw do Hiszpanii. Zabawiłam tam trzy miesiące i stwierdziłam, że chcę ruszyć dalej, bo świat jest wielki, a życie nie będzie przecież na mnie czekało. Wtedy obserwowałam też swoich znajomych, którzy zaczynali pracę na etacie, zakładali rodziny. Bardzo to szanowałam, ale jednocześnie pragnęłam dla siebie innego życia. Chciałam pojechać do Ameryki Południowej i zobaczyć ten kontynent, zanim się zmieni – już wtedy wydawało mi się, że państwa, ludzie i kultury zmieniają się bardzo szybko.

Doświadczyłaś tego?

Na początku nie planowałam powrotów do krajów, które już raz odwiedziłam. Wychodziłam z założenia, że nawet jeśli będę żyła 100 lat, nie zobaczę wszystkiego – zwłaszcza że preferuję powolne podróżowanie. Na miejscu poznałam jednak mnóstwo ciekawych ludzi, nawiązałam przyjaźnie, dla których warto wracać. Obecnie najczęściej wracam na Kubę, do Meksyku, i widzę zmiany – czasem pozytywne, czasem negatywne. Darzę ten kraj szczególną miłością, dosyć często go odwiedzam i z każdą kolejną wizytą obserwuję, jak bardzo się zmienia. Z jednej strony ludzie mają coraz większy dostęp do nowych technologii, Internetu, z którego czerpią wiedzę o świecie. Z drugiej – w sklepach brakuje podstawowych produktów, takich jak chleb. Zmiany są różne i nigdy nie wiemy, w jakim kierunku one podążą.

sdr

Co przewidujesz?

Chciałabym, żeby Kubańczykom ułożyło się tak jak Polakom, żeby kraj wyszedł z komunizmu, a oni sami mieli więcej swobód i możliwości podróżowania. Tego im życzę, chociaż widzę, że w tym momencie sytuacja nie idzie w dobrym kierunku. Po śmierci Fidela wszyscy spodziewali się nagłego tąpnięcia. Tymczasem obecna władza raczej kontynuuje poprzednie rządy i dąży do ograniczania wolności obywateli.

Podróżujesz samotnie, żeby, paradoksalnie, nie doświadczać samotności?

W Hiszpanii spacerowałam pewnej nocy przy plaży, sama. Spotkałam grupę osób idących do klubu, przyłączyłam się do nich, zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie jeden z chłopaków – który, z tego co pamiętam, był Włochem, stwierdził, że podróżuję sama, bo nie lubię ludzi. Odpowiedziałam mu wtedy, że podróżuję sama właśnie dlatego, że kocham ludzi. Są dla mnie niesamowicie ważni. Nie jestem typem samotnika, więc gdy nie mam wokół siebie nikogo, podświadomie szukam towarzystwa. Co nie znaczy, że nie zdarza mi się jeździć w większej grupie osób. Te podróże wyglądają jednak inaczej. Bardziej skupiamy się w nich na sobie nawzajem. To też jest pozytywne, choć zdecydowanie nie odpowiada mojemu sposobowi odkrywania świata.

cof

Na blogu piszesz, że czasem czujesz się bardziej męsko niż kobieco. Tak też podróżujesz? Po męsku?

Napisałam to po tym, jak odkryłam w sobie pasję do jazdy na motocyklu, co nie było wtedy jeszcze zbyt popularne wśród kobiet i uznawane raczej za sport przeznaczony typowo dla mężczyzn. Na motocyklu przejechałam Bałkany i Meksyk. Mój widok na pewno nie był dla miejscowych codziennym zjawiskiem. Trudno mi teraz powiedzieć, czy to jest męskie czy kobiece, ale na pewno tak podróżujących mężczyzn jest więcej. Zresztą dotyczy to w ogóle samotnego podróżowania. Myślę, że tym bardziej nie powinniśmy zapominać o kobietach, które odkrywają świat w pojedynkę. Ich też jest całkiem sporo i chwała im za to, że to robią!

Jak znosisz samotność w podróży?

Pomimo że, jak powiedziałam, nie jestem typem samotnika, to doceniam momenty, kiedy mogę przebywać sama ze sobą. Z mojego punktu widzenia we współczesnym świecie nie mamy czasu na to, żeby przyjrzeć się sobie, zastanowić się nad tym, czego chcemy od życia. Dopiero gdy wokół mnie panuje cisza i nie ma ludzi, mogę lepiej poznać siebie, odkryć swoje pragnienia, potrzeby, dowiedzieć się, do czego jestem zdolna i na co mnie stać. Pod tym względem cudownym doświadczeniem było dla mnie pierwsze przejście Camino de Santiago. Nawet jeśli poznawałam w tym czasie innych ludzi, to ostatnią godzinę w ciągu dnia przeznaczałam wyłącznie dla siebie. Oddalałam się od grupy, aby pobyć sama ze sobą. Polecam każdemu choć raz wybrać się gdzieś samemu, bo to jest świetny sposób na poznanie siebie.

sdr

Czego się o sobie dowiedziałaś?

Dowiedziałam się zarówno pozytywnych, jak i negatywnych rzeczy. Co do pozytywów, przekonałam się, że gdy jestem sama, tak łatwo się nie poddaję. Wiem, że moja siła wychodzi ze mnie, więc, aby ją znaleźć i osiągnąć swój cel, nie potrzebuję pomocy innych ludzi. Jestem też niecierpliwa i, gdy coś mi nie wychodzi, bardzo się złoszczę. Choć, co ciekawe, negatywne sytuacje nauczyły mnie też wydobywania z siebie optymizmu. Kiedy coś układa się nie po mojej myśli, mówię sobie: “dziewczyno, uśmiechnij się”.

I tak z uśmiechem na twarzy tańczysz przez świat.

Moja wielka miłość do muzyki i tańca zainspirowała mnie do stworzenia projektu Tańcząca ze światem. Nigdy nie tańczyłam profesjonalnie i nie będę, ale zauważyłam, że taniec jest integralną częścią życia ludzi. Wtedy wydawało mi się, że na całym świecie – wciąż dążę do tego, żeby się o tym przekonać. Postanowiłam, że przetańczę świat, ucząc się w każdym nowo poznanym miejscu przynajmniej jednego tradycyjnego tańca i poszukam ludzi, którym taniec zmienił życie. Zaczęłam od Ameryki Południowej, bo nie wyobrażałam sobie tego kontynentu bez muzyki i tańca. Oczywiście się nie pomyliłam, ludzie tam nie żyją bez tańca.

oznor

Pokaż mi jak tańczysz, a powiem ci kim jesteś?

Bywa tak, że sposób, w jaki tańczymy, pokazuje, jak wyrażamy emocje. Dobrym tego przykładem są Polacy. W większości jesteśmy narodem oschłym, zamkniętym, zdystansowanym, co przejawia się w tańcu. Kiedyś był on ważną częścią naszej kultury, ale przez lata, na co pewnie miał wpływ komunizm, stracił dla nas znaczenie. Teraz wróćmy do Ameryki Południowej, gdzie ludzie są ciepli, uśmiechnięci, całują się na powitanie bez żadnych podtekstów. Tam tańczą wszyscy. Czasem się śmieję, że w Kolumbii dzieci tańczą jeszcze przed narodzinami, w brzuchach swoich matek, bo takie sprawiają wrażenie. Taniec pozwala ludziom na różne sposoby wyrazić siebie, a nawet swoją religijność. Na przykład Meksykanie, tańcząc, modlą się o deszcz, a Peruwiańczycy, podczas święta poświęconego Matce Boskiej Gromnicznej, dziękują jej za opiekę, jaką ich otacza.

Jakie miejsca zostały ci jeszcze do przetańczenia?

Dziewięć miesięcy temu pojechałam do Meksyku z planem poznania tamtejszych tańców i dotarcia do Panamy. Ten kraj okazał się jednak tak duży i ciekawy, że ostatecznie wcale z niego nie wyjechałam. Cały czas mam z tyłu głowy pragnienie, żeby poznać cały kontynent latynoski, bo, tak jak powiedziałam, ludzie nie żyją tam bez muzyki i tańca. A dla mnie to jest świetną wymówką, żeby podróżować przez całe życie.

dav

Myślisz czasem o tym, jak mogłoby ono wyglądać, gdybyś pięć lat temu nie rzuciła etatu?

Powiem ci szczerze, że wolę się nad tym nie zastanawiać (śmiech). Od wielu lat marzyłam, żeby zwiedzać świat i pisać książki. Cieszę się, że zdobyłam się na odwagę, co wcale nie było łatwe. Przed każdym wyjazdem zastanawiam się, czy jednak nie zostać, bo kocham Polskę, tęsknię za moimi przyjaciółmi, najbliższymi, jedzeniem. Muszę decydować, z czego zrezygnować, aby coś osiągnąć. Ktoś mnie kiedyś zapytał, przed czym uciekam. Odpowiedziałam mu, że nie uciekam. Ja się staram, żeby mi życie nie uciekło.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *