Naszą podróż dookoła świata zaczęłyśmy od Gruzji-osiadłyśmy tu na miesiąc w Udabnie. Jesteśmy w małej wsi, w której żyje 300 mieszkańców i ich 3000 krów, a położona jest ona pośród rozciągających się po horyzont stepów. Pracujemy w Oasis Club-restauracji i hostelu prowadzonej przez Ksawererego i Kingę-Polaków, którzy w Udabnie prowadzą swoja działalność od czterech lat. To idealne miejsce na rozpoczęcie podróży. W dzień pomagamy w kuchni, wieczorem uodparniamy się cha-chą i słuchamy koncertów cykad. Nasza codzienność to zderzenia z tabunami turystów, którzy pożrą w całości każdego, kto nie przygotuje im obiadu w ciągu 5 minut. Z drugiej strony, każdy z najedzonych już gości, staje się człowiekiem do rany przyłóż i z wielką chęcią zostawia nam adres oraz numer telefonu, chcąc zaprosić nas do swojego domu. Prawdopodobnie każdy z nich byłby szczerze zdziwiony, gdybyśmy któregoś dnia zapukały do ich drzwi.
Lekcja czwarta: warto porzucić swoje niepoukładane życie i dać się ponieść losowi.
Nasza gruzińska codzienność to konie kradnące chleb psom, psy zaganiające świnie, świnie obgryzające ściany i ściany, z których odpada tynk. Wschody słońca oglądane z balkonu, spacery po pustynnym stepie, godziny spędzone na drapaniu psich i kocich grzbietów oraz wieczory spędzane w barze słuchając opowieści lokalnych mieszkańców – tak mijają nam kolejne dni na gruzińskiej półpustyni. W takich miejscach jak Oasis Club, człowiek spotyka ludzi z całego świata, przeprowadza setki międzynarodowych rozmów, po których zaczyna się zastanawiać na tym, co mógłby zmienić w swoim życiu. Zazwyczaj dochodzi do wniosku, że jest przed nim wiele do zrobienia.
Lekcja trzecia: jeśli chcesz się dogadać, to wystarczy się odrobinę wysilić.
Nie warto zakładać, że wszyscy mieszkańcy globu mówią w języku angielskim. Chcąc dotrzeć gdziekolwiek, musiałyśmy przywitać się, zapytać, chociażby o kierunek i cenę. Z czeluści pamięci z pomocą przyszły nam zapomniane podstawy języka rosyjskiego. Dobrze rozwinięta gestykulacja, także jest w cenie.
Lekcja druga: zapoznaj się z miejscową walutą.
W podróż wyruszyłyśmy przygotowane tak, że gorzej już się chyba nie dało. Żadna z nas nie sprawdziła, jaki jest stosunek lokalnej waluty do polskiego złotego. Kierowane intuicją, pierwszego dnia podróżowałyśmy maszrutkami i znalazłyśmy nocleg w niedrogim hostelu. Jednak, za każdym razem miałyśmy obawy, czy właśnie nie tracimy majątku płacąc za nocleg i jedzenie na targu.
Lekcja pierwsza: rusz w świat.
Jedno ze sztandarowych pytań dotyczących naszej podróży to: Czy się nie boimy? Strach nam towarzyszy, ale to nie znaczy, że mamy całe życie spędzić tylko w jednym miejscu. To dopiero początek naszej podróży, a poznałyśmy już wielu ludzi z ich historiami, zasmakowałyśmy prawdziwe lokalnej kuchni i uczymy się gruzińskiego języka, by móc rozmawiać z mieszkańcami Udabna. Cieszymy się widokiem niekończących się stepów i urokami, jakie niesie życie w miejscu oddalonym od najbliższego miasta o kilkadziesiąt kilometrów.
Magda Sankiewicz i Joanna Górawska do podróży dookoła świata przygotowywały się około 3 lata. Pod nazwą We are here expedition, pracują jako wolontariuszki w różnych częściach świata.