Podążaj własną drogą

Jest niezależna, kreatywna i zawsze podąża za własnymi pomysłami. Alena Trafimava z Rochaczewa znad Dniepra na Białorusi mieszka w Polsce od 14 lat. Wraz z bratem prowadzi firmę wystawienniczą Artmontage. Z jej usług korzysta wiele muzeów i instytucji kultury. Artystka, projektantka, laureatka wielu prestiżowych konkursów. Przygotowała łącznie blisko sto wystaw stałych i czasowych. W wolnych chwilach ćwiczy jogę i podróżuje. To pomaga jej nabrać sił i dystansu do świata. Marzy o podróżach do Azji.

WYWIAD: Agnieszka Wasztyl

Na Białorusi już w bardzo młodym wieku zdobywałaś sukcesy, a mimo to postanowiłaś przyjechać do Polski. Skąd taka decyzja? Nie bałaś się zmiany, utraty pozycji i tak naprawdę podróży trochę w nieznane?

Szczerze? Nie myślałam wtedy o tym. Chciałam po prostu spróbować czegoś nowego i rozwijać się. Wyjazd za granicę na studia magisterskie wydawał mi się szansą. I rzeczywiście tak było. Zostałam rzucona, jak to się mówi, na głęboką wodę, ale sobie poradziłam. Na Białorusi musiałam zostawić wszystko, a miałam tam dobre życie. Kończyłam studia i aktywnie działałam zawodowo. Uczestniczyłam w wielu wystawach i festiwalach. Publikowano moje prace w prasie, pokazywano je w telewizji. Wygrywałam w konkursach artystycznych i dostałam honorowe stypendium prezydenta. Więc dzięki moje twórczości już miałam środki na zakup kolejnych materiałów. Uczestniczyłam nawet w Festiwalu Kopernika w Toruniu, przyjechaliśmy grupą i robiliśmy wystawy jednodniowe na uniwersytecie i w galerii Bezdomna.

Po przyjeździe na studia na ASP w Krakowie na początku było mi trudno, musiałam nauczyć się języka, nikogo nie znałam, inaczej funkcjonowała uczelnia. Nauczyłam się pokory i uważności. Po studiach wyjechałam do Warszawy, bo myślałam, że tu jest więcej możliwości. I nie pomyliłam się. Po miesiącu znalazłam pracę. A dziś prowadzę rodzinną firmę.

Czym dokładnie zajmuje się wasza firma?

Kompleksowo zajmujemy się obsługą wystawienniczą wielu muzeów, galerii i instytucji kultury. Głównie projektujemy i przygotowujemy wystawy. Łączymy wiele kompetencji z różnych dziedzin aby najlepiej odpowiadać na zapytania. Cały czas rozszerzamy swoją działalność, bo klientów przybywa. Przygotowujemy np. gabloty, podesty czy meble wystawiennicze a także druki i wiele innych elementów. Oprócz tego zaczęliśmy konstruować urządzenia edukacyjne i interaktywne do centrów nauki i klientów biznesowych. Firmę Artmontage założyliśmy wspólnie z bratem cztery lata temu. Brat ma umysł techniczny, a ja wizjonersko-organizatorski.

Nigdy nie żałowałaś swojej decyzji o wyjeździe za granicę?

Przyjazd do Polski był kolejnym krokiem w moim rozwoju. Oczywiście miałam czasem myśli o powrocie na Białoruś, ale wiedziałam, że tam będzie mi ciężko odnaleźć się zawodowo. Rynek projektowania na Białorusi zupełnie inaczej wygląda i panują inne trendy, tym bardziej że po kilku latach pracy w Polsce znalazłam kierunek, który mi się bardzo podoba – wystawiennictwo. Dlatego postanowiłam zostać w Polsce. A pojechać na Białoruś zawsze mogę, nie jest daleko. W Polsce czuję się bardzo dobrze, mam przyjaciół – zarówno Polaków, jak i obcokrajowców.

Ciężko było ci się nauczyć języka polskiego?

Język polski dla Białorusinów nie jest trudnym i dużo słów bywa podobnych. Inne są intonacja i akcent. Po dwóch miesiącach pobytu już znałam podstawowe zwroty, mogłam się komunikować. Przełom w mówieniu nastąpił po 2 latach, a pisać nauczyłam się dzięki Facebookowi.

Często jeździsz do domu?

Na Białoruś jeżdżę raz na pół roku, czasem raz na rok. Częściej rodzice nas odwiedzają.

Jakie cechy cenisz u Polaków, a co ci się nie podoba?

Cenię przedsiębiorczość, bo dużo osób jest zaradnych, kreatywnych i to w różnych branżach. Wymyślają i tworzą fajne rzeczy. Z negatywnych rzeczy to kombinowanie (śmiech). To może akurat nie jest najlepsza cecha.

Jakie są twoje największe marzenia?

Opowiem o tym, czego mi brakuje. Chciałabym mieć swoją łaźnię. Dlatego czasem chodzę do sauny. To mnie najbardziej odpręża. Oprócz tego kocham podróże. Każda podróż, nawet gdzieś niedaleko, jest dla mnie ważna, bo pozwala choć na chwilę oderwać się i zmienić otoczenie. Chciałabym zobaczyć Wietnam, Indonezję, Tajlandię, Nepal i wrócić do Chin. Chciałabym także, żeby relację między Polską a Białorusią były mocniejsze i bardziej otwarte. Wtedy można by było robić fajne projekty w dwóch krajach i mogłabym częściej odwiedzać rodzinę i znajomych.

Słyszałam, że masz nietypowe hobby. Zbierasz okulary?

Tak (śmiech). Ale tylko takie w stylu retro z lat 60. i 70. Wszystko zaczęło się jeszcze na studiach. Bardzo lubiłam chodzić na pchli targ i tak się złożyło, że okulary wpadły mi w ręce. Postanowiłam je zbierać. Mam jednak zasadę, że mogą kosztować maksymalnie 5 jednostek danej waluty, np. 5 euro, 5 funtów itp. No chyba, że przelicznik jest inny, to wtedy dodaję do tej sumy jeszcze zero albo kilka.

Jaka byłaby twoja rada dla Czytelniczek?

Podążaj własną drogą. Rozmawiaj z ludźmi, słuchaj, bo rozmowy są inspirujące. Podążaj za własnymi pomysłami i nie bój się ich realizować.

Fot. Franek Mazur, Kamila Schinwelska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *