Jako dynamiczny przedsiębiorca pani Daria Ludowska twierdzi, że żeby być zadowolonym z życia, trzeba czuć się spełnionym. Zawsze powinno się spełniać na trzech płaszczyznach — osobistej, zawodowej i społecznej. W swoim życiu zawodowym kieruje się głosem serca, które doskonale dogaduje się z rozumem. Na chwilę obecną ma na koncie cztery firmy i nic nie wskazuje na to, że na tej liczbie się zakończy. W wywiadzie przekonuje, że coraz bardziej popularny multibranding to najlepsza strategia na szybkie osiągnięcie szczęścia.
Jak zaczęła się Pani przygoda z multibrandingiem?
Wszystko zaczęło się jeszcze na studiach. Właśnie wtedy znalazłam swojego mentora, który pokazał mi, że w życiu nie należy się bać. Trzeba iść do przodu i robić to, w czym czujemy się dobrze. Ponieważ jestem osobą dość odważną, podążyłam drogą multibrandingu.
Jak wyglądały Pani początki w biznesie?
Od zawsze lubiłam pomagać innym. Na początku skupiłam się na finansowym zabezpieczeniu przyszłości moich klientów, zakładając multiagencję doradztwa finansowo-ubezpieczeniowego MDF – Mobilni Doradcy Finansowi. Już wtedy idea „multi”, czyli niejednorodności, wielotematyczności i mnogości rozwiązań z różnych firm była dla mnie czymś ważnym. Uważałam i uważam, że jeżeli mamy w życiu wiele możliwości do wyboru, to życie automatycznie staje się dużo łatwiejsze. Kierując się tym przesłaniem, posłuchałam swojej intuicji i postanowiłam otworzyć kolejną działalność gospodarczą. Tak powstał pierwszy kompleks usługowy o nazwie Kompleks Kiełpino, mający na celu poprawę zdrowia, urody i samopoczucia kobiet, mężczyzn oraz dzieci. Później narodził się drugi salon urody — Ona i On Beauty Zone na Gdańskim Chełmie, a w tym roku dołączył do niego Gabinet Kosmetyczny Lejdis. Wszystkie punkty łączy ten sam cel — skuteczne i szybkie zaspokojenie wielu potrzeb konsumenta. Dlaczego jest to tak ważne? To proste: bo nie można marnować czasu! W tym zabieganym świecie i tak mamy go zazwyczaj bardzo mało. Klient, który pojawi się w drzwiach, może skorzystać ze wszystkich usług w określonej dziedzinie. W naszych punktach tak naprawdę jesteśmy w stanie obsłużyć całą rodzinę w tym samym czasie i bardzo jesteśmy z tego dumni. Moim kolejnym projektem, który łączy salony, jest stworzenie centrum przygotowań ślubnych. W takim miejscu panna młoda może kompleksowo przygotować się do ważnego dnia i to nawet w ostatnim tygodniu przed ślubem. Zadbamy o jej wygląd, makijaż i uczesanie. Dzięki wszystkim usługom w jednym miejscu panna młoda nie będzie musiała „ganiać” po całym Trójmieście, by stać się piękna. Dodatkowo stworzyliśmy pakiety, w których niektóre usługi kosztują zaledwie złotówkę.
Czy kiedy decydowała się Pani na zupełnie inną branżę i otwierała swój pierwszy salon piękności, miała Pani jakieś obawy?
Na początku miałam obawy, oczywiście. Najbardziej bałam się, że klienci stwierdzą, że to, że otwieram kolejne biznesy oznacza, że coś jest nie tak. Wyszło zupełnie na odwrót. Sami podrzucili mi sporo świetnych pomysłów, które zrealizowałam. Słuchanie klienta to podstawa w każdej branży. Im więcej go słuchamy, tym lepiej spełniamy jego oczekiwania.
Co jest dla Pani ważne w Pani pracy?
Przede wszystkim stawiamy na jakość usług, a nie ich ilość. Twierdzę, że klient już na wejściu musi wiedzieć, że będzie mieć usługi na najwyższym poziomie. Bardzo często ludzie są w szoku, że ktoś nie stawia tylko na zarobek, ale też na faktyczny efekt i całokształt pracy. Jedynym wykładnikiem jakości usługi i podziękowaniem za pracę jest ilość klientów, którzy do nas wracają. Nasza praca ma pomagać i dawać radość – na szczęście z taką ekipą, którą mam teraz, nie jest to trudne. Są to ludzie, którzy tak jak ja uwielbiają to, co robią, a „Jeżeli robisz to, co kochasz, to nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia”.
Co Pani lubi w swojej pracy?
Uwielbiam kontakt z klientami. Choć jestem właścicielem wszystkich tych miejsc, nie mam problemu z tym, żeby sprzątać razem z pracownikami i pomagać im, jeżeli jest taka potrzeba. Obsługuję wszystkie recepcje, jestem przy wszystkich telefonach i rozmowach. Wydaje mi się, że moja fachowość i szczerość jest przez klientów wyczuwalna, a na pewno przekłada się na ich zaufanie.
Ma Pani męża, trójkę dzieci i mnóstwo pracy. Jak udaje się to Pani połączyć?
Zasadniczo funkcjonuję tak jak każdy – od 6:00 do 22:00. Po prostu staram się dobrze organizować i wykorzystywać każdą chwilę życia najlepiej, jak tylko mogę, nie zapominając o swoich priorytetach. Moi klienci też mają rodziny i bardzo dobrze to rozumieją. Do tego wystarczy tylko trochę dobrej komunikacji i wzajemnego szacunku.