Współczesny świat daje nam, kobietom, cudowny czas i genialne możliwości. Możemy się spełniać na wielu różnych płaszczyznach, które jeszcze do niedawna były dla nas niedostępne. Poza odgrywaniem roli córki, żony i matki, mamy pełen wachlarz ról społecznych do wyboru.
Możemy pracować, zarządzać zespołami, a nawet całymi firmami, piąć się po szczeblach kariery naukowej, udzielać się w działalnościach społecznych czy charytatywnych. Możemy bez granic podróżować po świecie lub robić karierę wojskową. Po prostu obecnie Sky is the limit! I jest to naprawdę cudowne, bo możemy dosłownie wszystko! Jeszcze nigdy w dziejach ludzkości nie miałyśmy tak dobrze jak w ostatnich 30–40 latach. Ale… sky is the limit w tym kontekście ma dwa końce. Możemy działać dosłownie w każdym obszarze, a dzięki temu – czy raczej przez to – wykonywać wszystkie zadania związane z danym obszarem działalności. Znów coś cudownego! Bo możemy się sprawdzić i wykazać w najróżniejszych zadaniach. A gdy do tego wszystkiego się okaże, że naprawdę dobrze sobie poradziłyśmy… Nic, tylko rozpierająca duma, splendor i chwała! Są to zdecydowanie jedne z przyjemniejszych momentów. A kiedy dołożymy jeszcze do tego fakt, że jesteśmy niezastąpione? Wow! Wówczas świat pada nam do stóp. A przynajmniej powinien. Ale czy tak się faktycznie dzieje? To zależy, ale zazwyczaj – nie. Dziwnym trafem refleksje o byciu niezastąpionym przychodzą głównie w momentach, gdy mamy już tyle rzeczy na głowie, że najlepszym rozwiązaniem byłoby jej ścięcie wraz z tym całym galimatiasem.
***
Moja znajoma, Asia, od wielu lat – zarówno w domu, jak i w pracy – odgrywa rolę osoby niezastąpionej. Wykonywanie wszystkiego samodzielnie (lub chociażby sprawowanie pełnej kontroli nad wszystkim i sprawdzanie) ma niemal wrośnięte w osobowość. Jest osobą niesamowicie zaradną, która, gdyby tylko wynikła taka potrzeba, przeniosłaby samodzielnie góry. Ale czy jest z tego powodu dumna i szczęśliwa? Nic z tych rzeczy! Nie ma na to ani czasu, ani siły. Przez to, jak postrzega świat, w swojej ocenie musi samodzielnie zarobić na dom, mimo że ma pracującego męża (w pewnym momencie sprawowała trzy posady jednocześnie), wszystko zaplanować (od tego, co będzie na obiad, po wyjazd wakacyjny) i wykonać (gdy wyjeżdża gdzieś bez męża, to na okres wyjazdu gotuje i zamraża dla niego posiłki). Asia robi to wszystko, bo uważa, że nikt inny tego lepiej od niej nie będzie w stanie zadziałać – mąż będzie się źle odżywiał podczas jej nieobecności, wakacje okażą się kompletnym niewypałem, a w ogóle to nie będą mieli za co żyć. Jak reaguje na to jej otoczenie? Czy próbuje ją przekonać, że część zadań może wykonać ktoś inny, że niektóre może sobie odpuścić? Nic podobnego! Przecież jeśli ona sobie odpuści, to ktoś inny będzie musiał je wykonać, a nikt przy zdrowych zmysłach nie dorzuci sobie dodatkowych zadań, których nie chce wykonywać.
Zatem rodzina Asi jest zadowolona, że udając się z nią na wakacje, jedzie „na gotowe”, mąż jest szczęśliwy, że nie musi gotować, a – dzieci zachwycone, że nie muszą pracować… A Asia ciągle jest niezastąpiona. I jeszcze jest w tym utwierdzana, ale o tym później.
***
Wyobraź sobie sytuację, że w domu jesteś jedyną osobą, która potrafi wykonać pewną czynność, jak: pranie, gotowanie, sprzątanie. To trochę niekomfortowa sytuacja, bo ani nie możesz odpocząć, ani spokojnie pochorować, nie wspominając już o urlopie. To samo w pracy – jeśli jesteś jedyną osobą w firmie, która potrafi obsługiwać specjalistyczny program, to możesz liczyć na urlop jedynie pod telefonem.
Istnieje pewna ludowa prawda, że w małżeństwie ten jest wygrany, kto pierwszy powie: „Nie potrafię!”. Wbrew pozorom, to stwierdzenie odnosi się nie tylko do małżeństwa, ale do każdej innej dziedziny życia. Powiedzenie w pracy „Nie potrafię!” może się wydawać nieco dziwnym posunięciem, skłaniającym do przemyśleń, czy na pewno cokolwiek nim wygrywamy. A jednak! Wszak osoba niezastąpiona na swoim stanowisku raczej bardzo niechętnie, jeśli w ogóle, będzie awansowana. Kto przy zdrowych zmysłach pozbędzie się „alfy i omegi” na rzecz osoby, której działania są mniej pewne?
Oczywiście sekret nie tkwi w tym, by w pracy nic nie robić – to może szybko doprowadzić do sytuacji, że w ogóle nie będziesz miała nic do roboty… ze względu na utratę pracy. Chodzi o to, byś nie była jedynym powiernikiem danego zadania, nawet jeśli jest ono niezwykle prestiżowe i wewnętrznie satysfakcjonujące.
Gdy tylko otoczenie zauważy, że garniesz się do wykonywania kolejnych zadań, da Ci działać i absolutnie nie będzie się narażać na poznawanie tajników ich realizacji. Musisz wiedzieć, że osoby niezastąpione nie zawsze wykreowane są na takie ze względu na swoje umiejętności czy kompetencje. Nagminnie jest to dzieło otoczenia, któremu zwyczajnie się nie chce. Przytoczona powyżej historia Asi jest tego klasycznym przykładem. Zdarza się bowiem, że raz na jakiś czas kropla frustracji przeleje w Asi czarę goryczy. Wówczas Asia oznajmia wszem i wobec, że czas na radykalne zmiany. Po tej deklaracji jej bliscy zaczynają swoim zachowaniem utwierdzać ją w przekonaniu, że naprawdę jest niezastąpiona. Robią to poprzez złe wykonywanie obowiązków, które niespodziewanie na nich spadły: niedokładne sprzątanie, tworzenie raportów z błędami, niezdrowe odżywianie…
Pomyślisz, że osoby te mają straszny tupet, traktując w ten sposób bliską osobę. Nic bardziej mylnego. Sabotowanie takich działań jest w bardzo małym stopniu świadome. O ile Asia nauczyła się być niezastąpioną przy swoim otoczeniu, o tyle jej otoczenie nauczyło się być nieporadne przy jej niezastąpieniu. Jest to prawidłowość dotycząca nas wszystkich. Ludzie uczący się przez doświadczenie, jak nas podejść, mają na to wiele sposobów – i uczą się ich nieświadomie, często nie wiedząc, że w ogóle to robią. Ale niezależnie od tego, jak bardzo jest to działanie wątpliwe etycznie, to zupełnie normalny odruch. Jeśli ludzie wiedzą, że czegoś nie muszą robić, to po prostu tego nie robią. Możesz pomyśleć, że są leniwi. Nie – są normalni.
***
Wiesz już, do czego prowadzi bycie niezastąpioną. To teraz powiem Ci, jak nie być niezastąpioną, ale wciąż pozostać genialną. Po pierwsze, musisz sobie uświadomić, że cokolwiek robisz, to 80% efektu zależy od 20% Twoich działań. Pozostałe 80% Twojej aktywności to działania poboczne, bez większego wpływu na efekt finalny. Mówi o tym zasada Pareto. W związku z tym ważny jest odpowiedni dobór działań. „Skuteczność polega nie na wykonywaniu zadań właściwie, a na wykonywaniu zadań właściwych”. Odnalezienie i wykonywanie czynności najbardziej wartościowych, przy odrzuceniu tych, które wnoszą małą wartość dla finalnego efektu, to klucz do sukcesu. Możesz opracować strategię związaną z jakimś wyzwaniem, które aktualnie przed Tobą stoi. Kolejnym krokiem jest krytyczna selekcja działań, które chciałabyś podjąć, by sprostać temu wyzwaniu.
Po drugie, nie zostawiaj „wiedzy tajemnej” tylko dla siebie. Zadbaj o to, by cokolwiek, co robiłaś dotychczas w pojedynkę, mogło być wykonane przez kogoś innego. Upatrz sobie kogoś, komu będziesz chciała przekazać swoją wiedzę i doświadczenie. Następnie cierpliwe ucz tę osobę, wyjaśniaj, daj jej popełniać błędy i zachęcaj do dalszych prób. Do momentu, aż zacznie wykonywać dobrze daną pracę. Nie poprawiaj pracy za nią – sama musi to robić. Nie bez powodu mówi się, że człowiek uczy się na błędach. Tylko poprzez praktykę, analizując napotykane trudności, człowiek jest w stanie w sposób szybki i dogłębny nauczyć się zagadnienia.
Często słyszę od ludzi, że wolą coś zrobić samodzielnie niż tłumaczyć innym zadania, bo szkoda im czasu. Jest to bardzo krótkowzroczne patrzenie na sprawę, bo może „tu i teraz” oszczędzają czas, ale na dłuższą metę go tracą. Wszak każdorazowo sami będą musieli wykonywać dane zadanie.
A zatem ucz innych, byś w przyszłości mogła delegować zadania i zajmować się tymi najistotniejszymi 20% działań, które przynoszą 80% efektów. A jeśli się boisz utraty miana bycia niezastąpioną, to spokojnie. Zmiana ta spowoduje, że w oczach innych będziesz wielka! Przecież będziesz przekazywać innym to, co najcenniejsze w obecnym świecie – wiedzę – i przyczyniać się do wzrostu ich kompetencji! A to zasługuje na największy szacunek.
Tekst: Marika Kłuskiewicz
Z wykształcenia psycholożka i trenerka biznesu, z zawodu – managerka firmy Karczewski Doradztwo Personalne, w której odpowiada za projekty rekrutacyjne, szkoleniowe, doradcze i strategiczne. W ciągu ostatnich kilku lat miała przyjemność współpracować i doradzać topowym firmom na polskim rynku.
Z powołania członki zarządu Fundacji Młode Mamy, której celem jest wspieranie młodych i samotnych mam. Z pasji podróżniczka z namiotem na plecach i aparatem w ręku.
Niestety, to jest problem bardzo wielu kobiet – mój również 😉 Najgorzej jest z zatrudnieniem pracownika. Ciężko nam oddać stery komuś innemu, nie poprawiać, pouczać. A bez tego niestety czeka nas szklany sufit 😉 Warto zaufać!